wtorek, 31 stycznia 2012

Bielenda - Bawełna - Cera sucha i wrażliwa - Krem na dzień/noc

PLUSY:
- cena - ok. 13zł - w dodatku dostępny praktycznie w każdej drogerii
- leciutka konsystencja, która łatwo się rozprowadza
- prześliczny zapach - kojarzy mi się z zapachem bitej śmietany :D długo go czuć co akurat mnie odpowiada, gorzej jak komuś zapach nie podpasuje... no ale dla mnie to plus, bo mi się podoba :)
- szybko się wchłania, prawie do matu, zostaje taki naturalny lekki połysk na buzi
- nadaje się pod makijaż - nie zmienia koloru podkładów ani pudrów - przynajmniej tych, których ja używam :)
- nawilża - mam skórę mieszaną i odwodnioną - nie powoduje u mnie nadmiernej produkcji sebum (większej niż zwykle) a jednocześnie czuję, że nawadnia ją, a to mi bardzo odpowiada, myślę, że poradzi sobie również ze skórą bardziej suchą niż moja
- świetnie się spisze w okresie jesienno-zimowym i wiosennym - jesienią nawilży odwodnioną letnim słońcem skórę, zimą zabezpieczy przed działaniem suchego powietrza z ogrzewania i promieniami słonecznymi (które zimą wbrew pozorom są dla nas jeszcze bardziej niebezpieczne), a wiosną przygotuje skórę na przyjęcie pierwszych promieni słonecznych - zawiera naturalny filtr UV - latem wolę konsystencję hydrożelową w kosmetykach, zapach też wydaje się bardziej odpowiedni na chłodniejsze pory roku
- wydajny - nie potrzeba wiele nakładać, bo produkt świetnie się rozprowadza
- krem na dzień i na noc

MINUSY:
- przy bardzo mocno podrażnionej skórze - np. pod nosem gdy mamy katar - szczypie, jak większość kremów :(
- parabeny w składzie :(

OCENA OGÓLNA:
4/6
Sympatyczny krem! Uważam, że to udany produkt Bielendy i właściwie mogę go polecić posiadaczkom cery podobnej do mojej i trochę bardziej wysuszonej. Krótko mówiąc - niezły krem za dobrą cenę :) - to lubimy! Jedyne do czego mogę się przyczepić, to te parabeny w składzie, bo krem jest do cery wrażliwej, więc najlepiej, gdyby ich nie było... Mimo wszystko jednak zdecydowanie plusy przeważają nad minusami. Ja ten kremik polubiłam, bo jest niedrogi, wydajny i działa tak jak powinien, nie gryząc się przy tym z produktami do makijażu.


czwartek, 19 stycznia 2012

Catrice - Ultimate Nail Lacquer - 540 Am I Blue Or Green?

 PLUSY:

- piękny kolor - idealnie taki jakiego szukałam - ni to błękit, ni to mięta :)
- szybko schnie
- dobrze kryje - 2 warstwy wystarczają - zgodnie z zapewnieniem producenta
- jest kremowy, bez shimmera
- cena - 10zł i dostępność - w Drogerii Natura
- nosiłam 4 dni bez żadnego odprysku, ale chciałam koniecznie wypróbować kolejny - jeżeli wytrzymał 4 dni dla mnie trwałość jest wystarczająca :)
- bardzo wygodny pędzelek
- podoba mi się design opakowania - prosty i taki profesjonalny
- duża pojemność
- lakiery Catrice mają oprócz numerków też nazwy - bardzo to lubię :D
- dobra gęstość


 MINUSY:
- brak - na pewno zaopatrzę się jeszcze w przyszłości w lakiery Catrice :)

OCENA OGÓLNA:
6/6
Lubię go równie mocno, co moich dotychczasowych ulubieńców z Barry M. Zdecydowanie firma Catrice podbiła tym lakierem moje serducho i z pewnością to nie jest mój ostatni lakier od nich. Gamę kolorów też mają ciekawą, do tego fajne limitowanki :). Sam lakier w zupełności spełnił moje oczekiwania pod wszystkimi względami i bardzo Wam go polecam :).

środa, 18 stycznia 2012

Joko - Bio O2 - Arganowe odżywienie + Ultra utwardzenie - odżywki do paznokci

PLUSY:


ULTRA UTWARDZENIE
- pozostawia na płytce paznokcia zmatowioną warstwę, na której lepiej trzyma się lakier
- przedłuża trwałość lakieru
- wygładza płytkę
- jest poniekąd odpowiednikiem Nail Tek Foundation II - jednak zmatowienie i wygładzenie płytki nie jest aż tak duże
- nadaje się jako podkład pod lakiery kolorowe - nie dopuszcza do przebarwienia płytki paznokciowej
- wydajna
- wygodny pędzelek
- odżywka przepuszczająca tlen - wg producenta

ARGANOWE ODŻYWIENIE
- nabłyszcza lakier jako warstwa powierzchniowa
- utrwala lakier
- wydajna
- wygodny pędzelek
- odżywka przepuszczająca tlen - wg producenta

MINUSY:
- jeżeli chodzi o jako takie działanie na paznokcie, to nie zauważyłam spektakularnego efektu, bo paznokcie mam w dość dobrym stanie dzięki Nail Tekowi ;)
OCENA OGÓLNA:
5/6
Nie mogę się przyczepić do tego, że nie widzę jako takiego efektu odżywczego, bo po prostu mam aktualnie paznokcie w niezłym stanie, co nie zmienia faktu, że na czas używania tych odżywek odstawiłam Nail Teka i świat się nie zawalił - wygląda na to, że tak jakby odżywki te podtrzymały jego działanie na paznokcie. Odżywki są bardzo wydajne i dobrze rozprowadzają się na paznokciach. Używałam ich dokładnie tak samo jak używam Nail Teka podczas kuracji - odżywki Ultra Utwardzenie - jako lakieru podkładowego, wtedy, kiedy akurat malowałam paznokcie, natomiast jako top-coatu - Arganowego Odżywienia, którego nakładałam następnie codziennie warstwę, aż do kolejnego przemalowania pazurków i myślę, że takie zastosowanie jako zintensyfikowanej kuracji pozwoli osiągnąć bardzo dobry efekt. Może nie zrewolucjonizowały mojego podejścia do odżywek do paznokci, gdzie stałe miejsce na piedestale zajmuje już wspomniany Nail Tek, ale uważam, że może to być dobra alternatywa, kiedy Nail Tek mi się skończy i będę chciała podtrzymać jego działanie, a uniknąć konieczności kolejnego wydatku rzędu 40-50zł na niego. Tak jak pisałam - po odstawieniu Nail Teka paznokcie często nie utrzymują swojej kondycji - z tymi odżywkami zachowały ją, więc zdecydowanie mogę je polecić :).
Dziękuję firmie Joko za udostępnienie kosmetyków do testów.



NOWOŚĆ - JOKO - BAZA POD CIENIE BEZ PARABENÓW

Firma Joko wprowadza właśnie na rynek nową bazę pod cienie bez parabenów! Zainteresowane? Bo ja bardzo! Wydaje mi się, że to może być niemała rewolucja dla wrażliwo-oczkowych dziewczyn, które dotychczas na pewno miały problem ze znalezieniem bazy, która nie drażniłaby im oczu. Szczególnie wydaje się być to dobrym rozwiązaniem dla osób wykonujących makijaże - tak jak ja i wiele innych bloggerek kosmetycznych, gdyż nie ryzykujemy podrażnieniem oczu klientki! Dodatkowo na plus wychodzi bardzo estetyczne opakowanie - takie profesjonalne. Ciekawa jestem czy pobije Art Deco :D.


poniedziałek, 16 stycznia 2012

Moja perfumowa historia...

Wczorajszy post zakupowy zmobilizował mnie do zrobienia małego podsumowania na temat perfum, które w swoim życiu nosiłam oraz tych, które bym chciała mieć :D. A zatem do dzieła - ciekawa jestem czy któraś z Was też używała "moich perfum" i do jakiego stopnia zgadzają się nasze gusta zapachowe :D.

Zapachy wymienione są mniej więcej w kolejności chronologicznej od najstarszego :D. Zdjęcia pochodzą z materiałów promocyjnych poszczególnych firm i projektantów.

Carolina Herrera - Chic 
Wczesne gimnazjum - moje pierwsze "prawdziwe" perfumy. Dostała je mama z jakiejś okazji i dała mnie :D. Nadal pamiętam jak pachną i dzisiaj z pewnością nie jest to mój zapach ;).

Mexx - Pure Life 
Czasy gimnazjum - używała ich moja ówczesna przyjaciółka. Niedrogie, bardzo świeży i prześliczny zapach. Wytrąbiłam kilka flakoników. Znowu mam na niego ochotę :D.

YSL - BabyDoll 
Liceum - podpatrzyłam u koleżanki i wybłagałam u taty :D. Nadal je lubię, jednak teraz są chyba dla mnie odrobinę za słodkie.

Escada - Pacific Paradise 
Liceum - dostałam od przyjaciela, który przywiózł mi je z Francji (albo z Andory?). Typowa wakacyjna Escada, nawet nie pamiętam, która nuta się w niej wyróżniała, ale lubiłam ją.


Giorgio Armani - Code
Nadal liceum - niezbyt długo ich używałam, oddałam po jakimś czasie babci, bo jakoś mnie znudziły. Dzisiaj zupełnie mnie ten zapach nie rusza. 

Ralph Lauren - Ralph 
Bardzo podobny do sezonowych Escad jak dla mnie, szybko się go pozbyłam, bo był dość powtarzalny...

Gucci - Envy Me 
Bardzo charakterystyczny zapach - nie da się go z niczym innym pomylić. Nadal mi się podoba, ale niestety dusi mnie. Krótki romans.

DKNY - Be Delicious 
Bardzo chciałam go mieć i dostałam w prezencie od taty :D. Używałam dość długo, ale jest to zapach dość płaski, jednowymiarowy i szybko się nudzi. Nie wrócę do niego

Nina Ricci - Nina 
Jeden z zapachów, który przetrwał ze mną długo. Kilka flakoników opróżniłam zanim mi się znudził, a myślę, że teraz chętnie bym wróciła do niego. Przetrwał aż do początku studiów.

Paris Hilton - Paris Hilton 
Kolejny zapach podobny do Escad sezonowych. Zbyt słodki i duszący.

Dior - Pure Poison 
Bardzo lubiłam ten zapach, ale po niedługim czasie doszłam do wniosku, że jest dla mnie za ciężki - dostała go babcia.

Escada - Moon Sparkle 
Skusiłam się na nią na lato 2008 bodajże, typowy letniak, ale szybko się nudzi. Jednowymiarowy i łatwy.

Versace - Bright Crystal 
Bardzo lubiłam i chętnie jeszcze wrócę. Towarzyszył mi przez całe poprzednie studia.

Sephora - Insouciante? Vanille&Mangue 
Kolejny zapach kupiony na wakacje - bardzo dobrze mi się kojarzy, cały czas pamiętam ten zapach wanilii i mango i choć jest dość prosty, to mogłabym jeszcze nim popachnieć.

Emporio Armani - Diamonds 
Nosiłam przez pół flakonu, później mi się znudził. Miałam wersję podstawową. Teraz podoba mi się wersja w takiej jakby seledynowej butelce. Kupiłam częściowo przez to, że reklamowała go Beyonce hahaha :D.


Cacharel - Scarlett 
Urzekł mnie flakon. Pierwszy raz powąchałam je na strefie wolnocłowej na Rodos i nie mogłam przestać o nich myśleć, jednak nigdzie ich na tamten czas nie było. Kiedy je w końcu dopadłam - w bardzo dobrej cenie w Supepharm, używałam bardzo długo, ale po jakimś czasie przesłodził mnie miód, który jest w tym zapachu. Pod względem flakonu - absolutnie numer 1.


D&G - L'Imperatrice 
Dostałam od chłopaka, na własne życzenie ;). Nadal mam perfumy (chłopaka już nie ;)) i nadal je lubię, zdecydowanie na lato. Dość prosty zapach, ale bardzo przyjemny.

Hugo Boss - Orange 
Również prezent od chłopaka - sytuacja jak wyżej. Zapach jednak bardziej zmysłowy od poprzedniego, idealny na ciepłe letnie wieczory...

Thierry Mugler - Womanity 
Ktoś powiedział, że pachnie ziemniakami z piwnicy :D. Hehe. Mnie się swego czasu bardzo podobały, toteż zakupiłam. Po połowie flakonu znudziłam się nimi i odsprzedałam znajomej :).

Thierry Mugler - Alien 
Miłość do Thierryego podsycona Womanity rozpaliła się na dobre w przypadku Aliena. Aktualnie nadal mój ulubieniec - hit 2011 dla mnie. Bardzo długo się trzyma. Wiem, że ludzie po nim potrafią mnie rozpoznać ;).

Jesus del Pozo - Halloween 
Ciekawy zapach, choć po połowie flakonika już mi się znudził. Przyjemny i dość intrygujący, raczej nieprzewidywalny.

Chanel - Chance Eau Tendre
Świeży zakup, bardzo lubię nim pachnieć, ciekawe czy przejdzie próbę czasu, czy znudzi mi się.

Suddenly - Madame Glamour
Odpowiednik Chanel Coco Mademoiselle - dla mnie lepszy niż oryginał - pisałam o tym wczoraj ;).

Yves Rocher - Pur desir de Pivoine

Idealne odwzorowanie zapachu moich ulubionych kwiatów - piwonii. Szkoda, że YR się wycofuje z tych linii...


Czy coś z tego co przewinęło się w moim życiu znacie? Lubicie? Macie jakieś swoje ulubione perfumy?
Na wishliście mam nadal:
- Yves Saint Laurent - Parisienne
- Galimard - Pele Mele
- Aquolina - Pink Sugar
- Mexx - Pure Life - ponownie
Co myślicie o tych zapachach? Znacie?

Bardzo chętnie zobaczę czym same pachniecie/pachniałyście, więc jeżeli macie ochotę - potraktujcie tego posta jako TAG :D - Viollet - dzięki za pomysł :D.

niedziela, 15 stycznia 2012

Zakupy, zakupy...

Ostatnimi czasy niespecjalnie mam szansę znaleźć wolną chwilę na zakupy. Jednak kilka takowych udało się wysupłać i skutki tego były jak zwykle - zakupowe :D. Chcecie zobaczyć co ostatnio wpadło w moje łapki? Zapraszam :D.
PERFUMOWO
Primo - w ramach prezentu pod choinkę kupiłam sobie perfumy Chanel Chance Eau Tendre, za którymi chodziłam od mniej więcej roku (ja muszę sobie zawsze wychodzić perfumy - poniuchać w perfumerii co najmniej kilkanaście razy, żeby się przekonać do zakupu). Przecudny zapach - świeżo-słodki.

Secundo - oprócz tego kilka dni później byłam w Lidlu i moją uwagę zwróciły perfumy Suddenly Madame Glamour, które są znane w internecie jako idealny odpowiednik Chanel Coco Mademoiselle, są ponoć równie trwałe jak oryginały, a kosztują... 16,99zł :D, więc się skusiłam. Muszę powiedzieć, że mnie bardzo pozytywnie zaskoczyły - trwałością i samym zapachem, który rzeczywiście jest identyczny jak Coco, ale... Coco Mademoiselle - oryginał, paskudnie układa się na mojej skórze. Po prostu koszmarnie. Tak jak bardzo mi się podoba gdy wącham go z buteleczki, tak nie mogłabym go nosić pod groźbą wiecznego odruchu wymiotnego. Natomiast z Suddenly - zaskoczenie - układa się przecudnie - uwielbiam go, cały czas wącham nadgarstek. Na pewno nie kupię oryginału, skoro mam taką alternatywę, która w moim przypadku spisuje się lepiej niż oryginał.

Tertio - któregoś dnia, kiedy nawiedzałam centrum handlowe, moje nóżki powiodły mnie do Yves Rocher. Lubię odwiedzać ten sklep - podobają mi się ich kosmetyki i podejście do pielęgnacji. Od jakiegoś czasu miałam upatrzoną wodę toaletową o zapachu piwonii - Pur Desir de Pivoine - cena regularna 69zł za 60ml. Jakież było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłam etykietkę z ceną 34,50zł O.O. Oczywiście od razu chapsnęłam je do koszyka, bo już bardzo długo nad nimi dumałam, ale jakoś nie umiałam się zdecydować. Niestety cena była taka niska nie bez powodu - wszystkie linie zapachowe Pur Desir zostają wycofane - więc jeżeli lubicie któryś z tych zapachów (ja uwielbiam też bez - idealne odwzorowanie zapachu kwiatu bzu), musicie pędzić do YR i zaopatrzyć się w niego - ceny są aktualnie naprawdę bardzo atrakcyjne. Ja wybrałam akurat piwonię, bo to mój absolutnie ukochany kwiat (nie bez przyczyny blog wygląda jak wygląda ;) ). Zapach jest odwzorowaniem woni piwonii - 100%, w dodatku nieźle się trzyma jak na wodę toaletową. Mam nadzieję, że zbyt szybko go nie zużyję, bo już niedługo będzie nie do kupienia :(. Zastanawiam się nawet nad zakupem jeszcze jednej buteleczki...

 LAKIEROWO
Nazywam się Kasia i jestem lakieroholiczką ;). Co nowego przybyło:
- Essence Nail Art Twins - 06 Edward - chciałam top coat z drobinkami w różnych rozmiarach, ten akurat przypadł mi kolorystycznie do gustu
- Essence Colour&Go - 38 Choose me! - urzekł mnie jego niezdecydowany kolor - niby turkus, ale drobinkowy i mieniący się :)
- Essence Tip Painter  - potrzebuję do zdobień
-  Catrice - Ultimate Nail Lacquer - 030 Meet me at the Coral Island - prześliczny koralowy odcień, szukałam właśnie kremowego, bo mam podobny odcień z Eveline, ale żelowy i nie jest do końca tym, czego chcę
- Catrice - Ultimate Nail lacquer - 540 Am I Blue or Green? - seledyn/mięta/błękit - niebieski czy zielony? :D Chciałam ostatnio jakiejś ładnej miętki, bo moja z ELFa poszła w świat, została mi tylko z Wibo Express Growth ale mocno rozbielona...
COŚ DLA CIAŁA...
...i nosa! Żel pod prysznic i do kąpieli Yves Rocher Jardins du Monde Creme de Douche - Grains de Cafe du Brasil - czyli krótko mówiąc - kawa, kawa, kawa. Ale jaka... Mmm.... Świeżo mielona czarna kawa, no zapach przeboski <3.

Jakieś konkretne recenzje z tych rzeczy Was interesują? :) A może macie któreś z nich? Jakieś własne opinie na temat? Może polecicie mi jakieś ciekawe perfumy - chętnie obniucham w perfumerii :D. 

sobota, 14 stycznia 2012

Bielenda - Bawełna - Cera sucha i wrażliwa - Peeling enzymatyczny + maseczka kojąca

PLUSY:
- delikatny peeling enzymatyczny dobry dla wrażliwej skóry
- peeling bezzapachowy
- maseczka o przyjemnym zapachu - podobnym do kremu z tej serii tylko intensywniejszym - mnie przypomina zapach bitej śmietany :D
- dobrze nawilża
- ma działanie lekko wygładzające
- dwie saszetki - peeling - krok I, i maseczka - krok II
- cena - 4zł - można sobie od czasu do czasu taką małą przyjemność zafundować bez uszczerbku na portfelu
MINUSY:
- peeling dla mnie troszkę za słaby - moja skóra nie jest specjalnie wrażliwa i przydałby się mocniejszy, ale skoro przeznaczenie jako takie jest dla skóry wrażliwej, to nie jest to właściwie do końca minus (jedynie dla mnie ;) )
- maseczka długo się wchłania
OCENA OGÓLNA:
5/6
Sympatyczna maseczka, szczególnie dla osób ze skórą wrażliwą, którym intensywne peelingi robią krzywdę. Tutaj mamy delikatny enzymatyczny peeling i łagodną maseczkę - dobrany duet. Maseczki generalnie powinno się stosować po peelingu, zatem tutaj duży plus dla firmy Bielenda, że o tym pomyśleli. Peeling, tak jak pisałam, trochę za delikatny dla mnie, ale przystosowany rzeczywiście do wrażliwców :). Natomiast maseczka wolno się wchłania - po 20 minutach zebrałam jej nadmiar palcami, a resztę wklepałam w skórę. Mam przesuszoną skórę, która broni się przed tymże przesuszeniem nadmiernie się tłuszcząc - efekt - błyszczenie... Dzięki tej maseczce to błyszczenie zostało opanowane, nie musiałam się pudrować nadmiernie, stąd wnoszę, że rzeczywiście nawilża - czyli zadanie swoje spełnia. Ogólnie uważam, że to produkt zasługujący na mocną 5.

piątek, 13 stycznia 2012

Eco Tools - pędzle

PLUSY:
- super jakość - mam je mniej więcej od pół roku i nie widać na nich śladu używania, włoski nadal na swoim miejscu
- bardzo estetyczne wykonanie
- estetyczne opakowanie - mnie się bardzo podoba
- pędzle mają specjalne lniane pokrowce do przechowywania, które przy okazji bardzo estetycznie wyglądają - i tak naturalnie :)
- cena - kupiłam super tanio za pośrednictwem strony iHerb.com - wówczas było to 24,10$ czyli około 70zł
- 100% cruelty free
- aluminium pochodzące z recyklingu
- bambusowa rączka - bambusy to rośliny bardzo szybko rosnące - nie grozi im wymarcie
- taklonowe włosie - sztuczne - niealergizujące, tzw. "zielony" materiał - idealna syntetyczna alternatywa dla włosia naturalnego

 MINUSY:
- nie zauważyłam

OCENA OGÓLNA:
6/6
Jedyne pędzle, których aktualnie używam i z tego co widzę, to jeszcze mi posłużą. Moja pędzlowa potrzeba jest zaspokojona i właściwie w tej kwestii już mnie chyba ciężko będzie skusić na cokolwiek innego. Jestem niesamowicie zadowolona z zakupu dokonanego na iHerb.com - paczka przyszła w ciągu 2 tygodni od zamówienia. W porównaniu z cenami w jakich dostępne są pędzle EcoTools w Polsce (w SuperPharm) - zapłaciłam dosłownie grosze!

Jeżeli czujecie się skuszone ceną i samymi pędzlami - zapraszam do popełnienia własnych zakupów - przy pierwszym zamówieniu możecie otrzymać 5$ zniżki z kodem rabatowym QUR669:


Ja z mojej strony gorąco je polecam wszystkim moim klientkom, które maluję, a teraz także i Wam :). Obejrzyjcie moje skarby :D.


W skład Eco Tools, Bamboo 6 Piece Brush Set wchodzą:
- duży pędzel - używam go do Meteorytów Guerlaina
- jasny koci języczek - używam do korektora pod oczy SkinFood Salmon Dark Circle Concealer Cream
- ciemny koci języczek - używam do cieni do powiek w kremie
- ścięty skośnie - do eyelinera w żelu
- szczoteczka do brwi i grzebyk do rzęs - zgodnie z przeznaczeniem ;)






 W skład Eco Tools, Bamboo 5 Piece Brush Set wchodzą:
- pędzel baby kabuki - używam do bronzera i do modelowania twarzy
- duży pędzel (jest nieco spłaszczony) - do różu
- pędzel zaokrąglony - do blendowania
- koci języczek - do korektora




W skład Eco Tools, Bamboo 6 Piece Eye Brush Set wchodzi 5 pędzli o rosnącej grubości:
- najcieńszy - używam do aplikacji cienia do brwi, czasami do rozcierania kreski na powiece
- cienki - używam najczęściej do aplikacji cienia w załamaniu powieki
- średni - do blendowania
- większy średni - do nakładania cienia w kolorze bazowym
- najgrubszy - do nakładania pudru do  korektora pod oczy SkinFood Salmon Dark Circle Powder