piątek, 31 stycznia 2014

Lee Stafford - MiNi POKeR STRAiGHT - zestaw produktów-miniaturek do stylizacji włosów prostych

Jestem ale zupełnie jakby mnie nie było. Sesja depcze po piętach i nie pozwala ani na chwilę oderwać się od nauki. Jednak udało mi się! Mam nadzieję, że nie zdradzicie jej miejsca mojego chwilowego pobytu :D.

Dzisiaj chciałabym pokazać Wam kilka produktów firmy Lee Stafford, z których jeden okazał się tak dobry i innowacyjny, że znalazło się dla niego miejsce wśród ulubieńców roku 2013 - chodzi konkretnie o spray przeciwko wilgoci Lee Stafford - Poker Straight - Dehumidifier Spray
W zestawie Lee Stafford MiNi POKeR STRAiGHT, który za pierwszym razem sprezentowała mi Hexxana (którą serdecznie z tego miejsca pozdrawiam!), a kolejny był z kolei częścią prezentu na Dzień Dziecka, znalazły się następujące kosmetyki, które pokrótce Wam opiszę:
- Lee Stafford - Poker Straight Shampoo - 75ml
- Lee Stafford - Poker Straight Conditioner - 75ml
- Lee Stafford - Poker Straight Dehumidifier - 50ml
- Lee Stafford - Original Dry Shampoo - 50ml

piątek, 17 stycznia 2014

500 postów na blogu - podsumowanie blogowej twórczości :)

Tamdadadaaaaaam! Fanfary! Moje drogie Czytelniczki i drodzy Czytelnicy! Z wielką dumą ogłaszam, że właśnie dzisiaj z chwilą pojawienia się tego wpisu na blogu, stuknęło mi 500 postów!

Muszę przyznać, że gdy 3 lata temu zaczynałam przygodę z blogowaniem, nie myślałam, że blog stanie się tak ważną częścią mojego życia. Spodziewałam się, że zarzucę blogowanie jak tylko dostanę się na studia, a jednak... wciągnęło mnie na dobre!

czwartek, 16 stycznia 2014

Scottish Fine Soaps - Au Lait - Milk Bath Powder - mleczny puder do kąpieli - w wannie z Kleopatrą?

Kąpiele w mleku były znane od zamierzchłych czasów i chyba każda z nas słyszała historie o stosujących je w starożytności Kleopatrze, Nefretete czy żonie Nerona - Poppei, a w epokach nieco nam bliższych - Elżbiecie Bawarskiej zwanej Sissi, George Sand czy Marii Antoninie. Wszystkie te panie łączyła ogromna dbałość o urodę, choć akurat w starożytności nie był to jedyny powód stosowania do kąpieli mleka. W starożytności na przykład wody Nilu były zbyt zanieczyszczone, by służyć do kąpieli władczyni Egiptu, toteż zamiennie używała ona do tego celu właśnie mleka przy okazji korzystając dodatkowo z jego zbawiennych dla skóry właściwości. A jakie to właściwości? Otóż mleko dodane do wody kąpielowej zapewnić ma wzrost elastyczności skóry oraz jej nawilżenia, a także zapobiegać nadmiernej transepidermalnej utracie wody z naskórka, co przełoży się na efekt estetyczny w postaci wygładzenia skóry.

wtorek, 14 stycznia 2014

Batiste - Dry Styling - XXL Plumping Powder - puder zwiększający objętość włosów

Pudry zwiększające objętość włosów pojawiły się na rynku już parę lat temu, ale mam wrażenie, że nie zyskały dużej popularności. Z tego co pamiętam zaopatrzyłam się kiedyś w taki puder z Got2Be i byłam bardzo zadowolona z jego działania. Kiedy wypatrzyłam, że taki produkt ma w ofercie także firma Batiste, której suche szampony do włosów wprost uwielbiam, zapragnęłam go wypróbować, a że akurat wtedy zostałam poproszona o wybranie sobie czegoś z asortymentu drogerii Cocolita.pl w ramach naszej współpracy, to między innymi tenże puder zawitał w moje progi :D.

niedziela, 12 stycznia 2014

Essence - I Love Extreme - Volume Mascara - maskara pogrubiająca - tuszowe odkrycie minionego roku

Tusze do rzęs to jedna z moich największych kosmetycznych obsesji (obok podkładów i błyszczyków). Od tuszu zawsze wymagam bardzo wiele i tuszowanie rzęs to jedna z moich ulubionych czynności makijażowych - to podstawa każdego makijażu. Dlatego też od zarania dziejów szukam tuszu idealnego. Znalazłam kiedyś takie cudo, ale niestety został wycofany ze sprzedaży (Bourjois Maxi Frange Waterproof - kolor Noir Volcanique), więc zostałam zmuszona do dalszych poszukiwań. Tym razem naprzeciw moim oczekiwaniom wyszła - zupełnie niespodziewanie, firma Essence, oferując bardzo dobry (może jeszcze nie idealny, ale blisko) tusz do rzęs, dosłownie za grosze. Właśnie o tym odkryciu 2013 roku, czyli tuszu Essence I Love Extreme Volume Mascara chciałabym Wam dzisiaj co nieco opowiedzieć :).

piątek, 10 stycznia 2014

Sleek - Matte Me - Ultra Smooth Matte Lip Cream - 436 Birthday Suit - matowa pomadka do ust w kremie

Błysk czy mat? Oto jest pytanie! Dzisiaj na tapecie mat, mat i jeszcze raz mat w wykonaniu Sleek - Matte Me - Ultra Smooth Matte Lip Cream, czyli kremowa, matowa pomadka do ust, w kolorze 436 Birthday Suit, którą otrzymałam do przetestowania od Pani Alicji z drogerii internetowej kosmetykomania.pl.
Prawdę mówiąc wybrałam ją z czystej ciekawości, bo produktów do ust mam na pęczki, ale takiego matowego wynalazku jeszcze w mojej kolekcji brakuje :). Generalnie rzecz biorąc jestem raczej fanką wszelkiej maści błysku na ustach (no może oprócz brokatu itp. ;)), więc uznałam, że mat może być ciekawą odmianą, tym bardziej, że akurat odcień Birthday Suit wpadł mi w oko.

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Sleek MakeUp - Celestial Palette - "nieziemska" paleta cieni do powiek + makijaż w kolorach planety Ziemi

Kiedy zobaczyłam "zajawkę" tej palety, nie zachwyciła mnie. Pomyślałam sobie, że to kompletnie nie moje kolory, jednak pewien ciąg fortunnych zdarzeń sprawił, że ta "nieziemska" paleta jednak trafiła w moje ręce :).
Ponieważ chyba każda z moich (czternastu? yyy?) palet miała już swoje 5 minut na blogu, to również Celestial nie mogła zaginąć bez wieści ;). Na początek więc parę słów o palecie, a pod koniec posta moja propozycja makijażu inspirowanego kolorami naszej planety widzianej z kosmosu, czyli tzw. Planet Earth Make Up ;).
Paleta wygląda dokładnie tak samo jak wszystkie pozostałe standardowe Sleeki - eleganckie czarne opakowanie z lusterkiem i aplikatorem, mieszczące 12 cieni o wadze 1,1g.
Jest to paletka, która była (teoretycznie) "odpowiedzią" dla Vintage Romance. Z tego co wiem to zamawiając Vintage Romance na oficjalnej stronie Sleeka można było otrzymać ją w prezencie, jednak moim zdaniem do pięt VR nie dorasta - zarówno jakościowo jak i kolorystycznie - co tu dużo mówić, VR jest jedną z najlepszych palet Sleeka, a Celestial umieściłabym gdzieś pośrodku mojego rankingu.
Ogólnie z palety jestem zadowolona, jednak nie zostanie z pewnością moim numerem jeden, ze względu na niezbyt przyjazne mi kolory ;). Po raz kolejny okazało się również, że Sleek robi świetne metaliki, ale maty ma znacznie słabsze, a z kolei brokatowe cienie lubią się osypać. Przejdźmy więc do poszczególnych kolorów z tej palety :).
Paleta Celestial zawiera 2 cienie matowe:
Meteoric - trochę jaśniejszy odcień czerwonego wina, pigmentacja średnia
Terrestrial - jasny seledyn, niestety słabo napigmentowany
3 cienie satynowe:
Stargaze - śliczny jasny odcień lila, nieźle napigmentowany
Saturn's Ring - prześliczny kolor - ni to błękit ni to fiolet, poniekąd kameleonek, ale nie do końca, dobrze napigmentowany
Eclipse - mój ulubieniec z całej palety - złoto-rudo-oliwkowy kameleon, dobrze napigmentowany
2 cienie metaliczne:
- Galactic - srebro o świetnej pigmentacji - jak na metalik Sleeka przystało
Lunar - piękny rozsrebrzony jasny błękit - również bardzo dobra pigmentacja
oraz 5 cieni brokatowych, które niestety mocno się osypują :/:
Solar - śliczny burgund z drobinkami o bardzo dobrej pigmentacji
Astral Blue - piękny, nasycony kobalt, bardzo dobrze napigmentowany
Aurora - cudna zieleń - z pozoru butelkowa, ale tak naprawdę wpada w turkus, cudnie napigmentowany cień
Earth Shine - śliczne indygo z dużą ilością drobinek, bardzo dobrze napigmentowane
Dark Matter - dobrze napigmentowana czerń z brokatem

Cena palety to około 37zł w drogeriach internetowych - moja pochodzi z Cocolita.pl, czyli mojego stałego źródła Sleekowych palet - zarówno ze współpracy jak z zakupów własnych ;).
A teraz mała wariacja na temat, czyli Siulkę poniósł karnawałowy nastrój i zmalowała sobie na oczku kolory Ziemi widzianej z kosmosu - to chyba nazwa palety mnie pchnęła do szukania astronomicznej inspiracji :).
Mam nadzieję, że Wam się spodoba :). Musicie wybaczyć mi jakość zdjęć, niestety nieprędko dorobię się aparatu, który zrobi mi fajne zdjęcia makro makijaży, więc z braku laku nadal cykam moim kompakcikiem wielkości pudełka zapałek ;).

Użyłam cieni:
- Aurora
- Galactic
- Astral Blue
- Lunar



niedziela, 5 stycznia 2014

Toni&Guy - Prep - Volume plumping mousse - Pianka zwiększająca objętość włosów

W zeszłym roku pisałam Wam o moim nieplanowanym nalocie na Rossmanna, podczas którego zaopatrzyłam się m.in. w piankę do włosów mojej ulubionej włosowej firmy, czyli Toni&Guy. W komentarzach wiele z Was pisało, żebym dała znać jak spisuje się ten produkt, więc testowałam, testowałam... i wytestowałam na tyle, żeby dzisiaj przedstawić Wam jego recenzję :).
Pianka zwiększająca objętość włosów od Toni&Guy pochodzi z serii kosmetyków Prep. Linia Prep to produkty zamknięte w ascetycznych wręcz, białych opakowaniach - mnie taka estetyka bardzo odpowiada, uważam, że wygląda to profesjonalnie. Kosmetyk ma 220ml objętości - trochę mniej niż większość tego typu produktów (chyba zazwyczaj mają po 250ml) ale muszę przyznać, że jest bardzo wydajna, co zawdzięcza prawdopodobnie temu, że po wydobyciu jej z opakowania jest mocno spieniona - znacznie zwiększa swoją objętość.

Produkt ma wygodny aplikator/spieniacz -  pianki często są zakończone otworem w kształcie gwiazdki - ale w tym przypadku jest to rureczka, dzięki której możemy nałożyć piankę bezpośrednio u nasady włosów, bez potrzeby aplikowania jej najpierw na dłoń. Moim zdaniem to duży plus, bo pianki zwiększające objętość powinny być nakładane u nasady włosów, gdyż właśnie tam objętość jest najbardziej pożądana (jak w reklamie - "włosy uniesione od nasady... aż po same końce" czy coś w tym stylu hihi ;)).

Po raz kolejny przy opisie kosmetyku Toni&Guy zwrócę uwagę na zapach - ja po prostu kocham tą charakterystyczną perfumową woń ich kosmetyków, która na dodatek całkiem długo utrzymuje się na włosach <3.

Przejdźmy jednak do działania - bo przecież z pewnością nie raz - tak jak ja, szukałyście kosmetyku, który faktycznie nada włosom objętości ;). Działa? No muszę przyznać, że tak :). Oczywiście nie obiecywałam sobie lwiej grzywy, ale faktycznie włosy są bardziej uniesione niż po innych podobnych produktach. Ja używam tej pianki właściwie za każdym razem gdy modeluję włosy i "odbijam" je od głowy z użyciem grubej okrągłej szczotki. Takie uniesienie na samej piance utrzymuje się całkiem nieźle przez kilka godzin, aczkolwiek ja zwykle lubię trochę podtapirować jeszcze włosy i utrwalić wszystko lakierem (również z Toni&Guy - mój ulubieniec roku 2013 :))

Odradzam stosowanie pianki na suche włosy, ponieważ będą miały tendencję do sklejania się i nieestetycznego, nieświeżego wyglądu. Nie polecam także nakładać jej na długości włosów, a jedynie przy nasadzie - nie jest to pianka utrwalająca fryzurę, tylko przeznaczona do modelowania i unoszenia włosów, więc nakładanie jej na całą długość włosa jest po pierwsze bezzasadne, a po drugie może też spowodować, że włosy stracą sprężystość na długości. Tak więc piankę nakładamy na wilgotne włosy, u nasady! :)

Minusem tego produktu będzie zapewne dla wielu z Was (dla mnie też, ale i tak będę ją kupować ;)) jej cena - kosztuje około 39,99zł w cenie regularnej w Rossmanie, mnie udało się ją wyczaić w promocji za 19,99zł, więc nie sposób było nie skorzystać z takiej okazji :D.

Ogólnie rzecz biorąc jest to prawdopodobnie najlepsza pianka nadająca objętość jaką miałam okazję dotychczas stosować. Odpowiada mi pod wieloma względami, nauczyłam się z nią pracować i chyba jeszcze długo nie zamienię jej na żadną inną, nawet pomimo niezbyt zachęcającej ceny ;).
PLUSY:
- śliczny zapach
- zapach długo utrzymuje się na włosach
- wygodny aplikator pozwalający na nałożenie produktu u nasady włosów
- estetyczne opakowanie
- dobra wydajność produktu
- faktyczne uniesienie włosów u nasady przy modelowaniu
- około 3-4 godziny faktycznego uniesienia włosów bez tapirowania
- nie skleja włosów (gdy użyta prawidłowo)
- cena promocyjna 19,99zł (Rossmann)


MINUSY:

- skleja włosy jeśli nałożymy ją gdy są już suche
- nie nadaje się do stosowania na całej długości włosów - tylko u nasady
- cena - około 39,99zł - regularna (Rossmann)


OCENA OGÓLNA:

5/6
Znacie produkty Toni&Guy? Ja mogę je polecić - jeszcze nie trafiłam na bubla od nich, a nawet jeśli by tak było to chyba stosowałabym go jako perfumy, bo uwielbiam zapach ich kosmetyków hehe :D.




sobota, 4 stycznia 2014

Bell - Smart Makeup - CC Cream - 021 Natural - CC krem/podkład - czy CC jest lepsze niż BB? :)

Prawie dokładnie rok temu opisywałam Wam moje podkładowe odkrycie 2012 roku, którym był BB krem z Bell - BB cream Skin Adapt - 7 in 1 Make Up - 013 Beige. Tak się akurat złożyło, że dzisiaj znowu mam dla Was produkt firmy Bell, ponownie jest to podkład i również był został ulubieńcem roku - tym razem 2013 ;). Firma Bell przoduje w dogadzaniu mi swoimi wynalazkami :D. Tym razem mam dla Was recenzję nie BB, a CC kremu, który od ponad miesiąca króluje na mojej buzi :).
Jeżeli chodzi o kwestię nazewnictwa - BB czy CC czy jakkolwiek zwał - moją opinię na ten temat wyraziłam na końcu postu :). Ale dla uproszczenia w treści postu będę się posługiwać nazewnictwem nadanym przez producenta.

piątek, 3 stycznia 2014

Chciałabym, chciała... czyli wishlista na 2014 :)

Wishlista na 2013 rok powstała jeszcze w okolicach świąt Bożego Narodzenia w 2012 roku, ale jej realizacja odbywała się oczywiście głównie w 2013. W tym roku postanowiłam, że zamiast listy życzeń na święta, będzie wishlista na rok 2014 :D.

Wracając jeszcze do zeszłorocznych chciejstw, o których możecie przeczytać tutaj, podzielę się z Wami jej małym podsumowaniem - czyli co się udało, co nie, a co zostało skreślone ;). Otóż udało mi się zrealizować 9 z 17 życzeń :), zatem 8 z nich pozostało, z czego z 5 jednak zrezygnowałam, a 3 kolejne znalazły się również na tegorocznej liście - może tym razem się uda :). Chcecie zobaczyć co sobie wymyśliłam? :D

Pierwsza mini lista dotyczy moich pragnień książkowych i znajduje się na niej moje największe życzenie, czyli:
 1. Czytnik e-booków Amazon Kindle Paperwhite - wersja na rok 2013 czyli tak zwana "Dwójka" lub "All-New" :). To życzenie spełni się mam nadzieję już wkrótce, bo pod choinkę zgodnie z moją wolą dostałam "wsparcie finansowe" na zakup tegoż ustrojstwa - jeszcze trochę dołożę od siebie i zamawiam - prawdopodobnie bezpośrednio z Amazona :) - update - właśnie kliknęłam mojego przyszłego Kundelka na Amazonie <3

Trzy kolejne pozycje to już regularne, książki w fizycznej - nie cyfrowej, postaci, związane z tematyką makijażową, a mianowicie:

2. Scott Barnes - Face to Face - wersja językowa dowolna, zależy mi, żeby tą książkę mieć na półce :)

3. Rae Morris - Makijaż bez tajemnic 


4. Taylor Chang-Babaian - Stylowy makijaż oczu


Druga - już trochę większa lista, dotyczy zakupów kosmetycznych maści wszelkiej - od makijażu, przez pielęgnację po włosy:

5. Essence - Get Big Lashes - wersja srebrna - tusz do rzęs - słyszałam bardzo dobre opinie o tym tuszu, chcę porównać go z moim ulubionym Essence - I ♥ Extreme

6. Lumene - Triple Stay Matt Makeup - 3 Perfect Beige - pierwszy z kilku podkładów na mojej liście - znowu zainspirowany dobrymi opiniami w blogosferze ;)

7. Biotherm - Biocils - Demaquillant Express - płyn do demakijażu oczu - mam jego miniaturkę i jestem zachwycona, zmywa nawet wodoodporny tusz w... mgnieniu oka :D

8. Benefit - Porefessional - Agent Zero Shine - puder matujący, podobno potrafi utrzymać w ryzach błyszczenie, więc koniecznie muszę wypróbować go na sobie

9. La Roche Posay - Effaclar Mat - no to skoro już o błyszczeniu mowa, to podobno ta wersja Effaclaru jest fantastyczna, więc i ja chcę spróbować czy podziała na mojej strefie T ;), z serią Effaclar mam dobre skojarzenia (Effaclar Duo był swego czasu w użyciu non stop!), więc dam szansę wersji matującej

10. Urban Decay - Eyeshadow Primer Potion - jedna z najsłynniejszych baz pod cienie do powiek - no niech będzie - w końcu i ja też się skuszę ;)

11. Auriga - Flavo C Serum - serum z witaminą C - skończyłam już to magiczne 25 lat, więc trzeba zadbać o paszczę bardziej ;)

12. Bourjois - Healthy Mix - 52 Vanilla - również słynny w blogosferze podkład, którego chyba tylko ja jeszcze nie miałam ;)

13. Burberry - Body Tender - wersja perfum Burberry Body na 2013 rok, która bardzo wpadła mi w nos - za każdym razem gdy jestem w jakiejś perfumerii muszę się nią psiknąć - piękny zapach, będzie świetny na wiosnę/lato

14. Revlon - Photoready - Nude - kolejny podkład, który chciałabym w 2014 roku wypróbować - blogosfera doprowadzi mnie do bankructwa!

15. Bath&Body Works - AntiBacterial Hand Gel - żel antybakteryjny z BBW, który miałam okazję wypróbować, a teraz chcę więcej, bo był świetny! Zapomniałam go umieścić w ulubieńcach 2013 roku - mój błąd! Chciałabym się zaopatrzyć w kilka sztuk różnych wersji zapachowych - chyba muszę się w końcu wybrać do Warszawy ;)

16. Benefit - Porefessional - baza pod makijaż zmniejszająca widoczność porów, czyli cudo, które robi photoshopa na twarzy - mam miniaturkę i chcę więcej!

17. Vichy - Normaderm - Total Mat - tak wiem, mam hopla na punkcie matowienia swojej buzi :/

18. L'Oreal - Nude Magique BB cream - "BB krem" od L'Oreala, którego miałam okazję spróbować u przyjaciółki ze Stanów (thank you my darling Julia :*), bardzo spodobała mi się jego konsystencja i wykończenie

19. Sleek MakeUp - Garden of Eden - paleta do cieni, która ma wejść do sprzedaży pod koniec stycznia 2014 - przepiękna! Przypomina mi moją wymarzoną, niedostępną już Safari, więc po prostu muszę ją mieć!

20. SkinFood - Facial Water Vita-C Cream - powtórka z zeszłorocznej wishlisty - może się uda w tym roku ;)

21. Goldwell - DualSenses - Rich Repair - 60sec Treatment - 60-sekundowy balsam odbudowujący do włosów, który znalazł się wśród ulubieńców 2013 roku - chcę dużą butlę 1,5 litrową :D

22. Urban Decay - Naked 3 - pierwsza paleta cieni z serii Naked, do której serducho zabiło mi naprawdę mocno, no i cóż... chcę!
Ostatnia lista dotyczy produktów Yankee Candle, w których zakochałam się na zabój w zeszłym roku, a moją miłość pogłębiła jeszcze współpraca z Goodies.pl.
Chciałabym zaopatrzyć się w końcu w duży słój przynajmniej jednego z zapachów z mojej "Złotej Piątki", o której pisałam Wam w poście podsumowującym moją przygodę z Yankee Candle w 2013 roku.

- Beach Wood
- Nature's Paintbrush
- Sun&Sand
- Clean Cotton
- Pink Sands



Z kolei jeśli chodzi o nowe zapachy, które planuję przygarnąć, to są to kompozycje z kolekcji Q1 (wiosennej) na rok 2014:

- Under The Palms
- Pink Hibiscus
- Midnight Oasis
- Lovely Kiku
- Champaca Blossom


Zapach, którego nie miałam okazji przetestować w święta, bo akurat nie było go na stanie gdy robiłam zamówienie:

- Apple & Pine Needle


Zapach jedzeniowy, który mam nadzieję nie zawiedzie mnie, bo po opisie spodziewam się boskości :D

- Red Velvet


Oraz dwa zapachy z nowej serii - Simply Home

- White Linen & Lace
- Vanilla Frosting


To by było na tyle jeśli chodzi o moje zachcianki na ten nadchodzący rok :D. Trochę się tego uzbierało i pewnie jeszcze w ciągu roku będą zachodziły pewne modyfikacje - może z czegoś zrezygnuję, a może coś nowego dopiszę do listy, ale na dzień dzisiejszy tak się prezentuje moja lista muszmieci :D.


A Wy macie jakieś życzenia na ten nadchodzący rok? Coś z mojej listy wpadło Wam również w oko? Robicie sobie w ogóle takie chciejlisty? Moim zdaniem ułatwia to znacznie sprawę gdy przychodzi jakaś okazja i ktoś chce nam sprawić prezent - wtedy nie trzeba się zastanawiać - wystarczy zapodać listę :D. Gdyby wszyscy robili takie listy o ileż łatwiejsze stałoby się kupowanie sobie nawzajem prezentów - w dodatku trafionych! :D



czwartek, 2 stycznia 2014

Woski Yankee Candle - aromatyczne podsumowanie roku 2013 - zapachowe hity i kity!



Początek Nowego Roku to okres podsumowań starego, więc dla wszystkich Zapachomaniaków, Yankeekrejzoli i Woskolubnych mam mój własny, osobisty ranking przetestowanych przeze mnie dotychczas 68 zapachów wosków Yankee Candle! Cieszycie się? :D

Większość moich wosków pochodziła ze współpracy z Goodies.pl i miałyście okazję czytać o nich co tydzień w serii postów pt. Pachnący Piątek z Goodies.pl. Znalazło się jednak także kilka gagatków, które zakupiłam sama i one również weszły do dzisiejszego rankingu :).

Zapraszam do czytania!


Złota Piątka
Czyli zapachy, które chętnie przygarnęłabym w postaci dużego słoja i tak zapewne się stanie :).





Uwielbiam...
Czyli zapachy, które bardzo wpadły mi w nos i chętnie do nich wracam :).
Pod każdą nazwą jest link do odpowiedniego posta na blogu, w którym opisywałam dany zapach.
Statystycznie rzecz ujmując - 36 z 68 przetestowanych zapachów bardzo polubiłam - do tego stopnia, że mogę nazwać je swoimi ulubieńcami :).




Czasem lubię, czasem nie...
16 zapachów z 68 przetestowanych, to kompozycje, co do których mam mieszane uczucia - czasami z chęcią zapalam te woski, a czasem działają mi na nerwy ;).



Nie polubiłam...
16 kompozycji z 68 przetestowanych to zapachy, których nie polubiłam - ze względu na rodzaj nut zapachowych, albo na słabą intensywność samego wosku (tak było w przypadku A Child's Wish, który poza tym jest prześlicznym zapachem, tylko trzeba go wąchać niemalże mocząc nos w wosku :( ).

A Wy macie swoją Złotą Piątkę zapachów Yankee Candle? 
Chętnie poczytam które kompozycje przypadły Wam najbardziej do gustu - być może wypróbuję je w przyszłości :D.