Ponieważ moja przerwa od blogowania trwała praktycznie dwa lata, moja kosmetyczna kolekcja przeżyła prawdziwą rewolucję. Można powiedzieć, że mało co zostało z tego co było w niej kiedy ostatnio regularnie pisałam. Dlatego też pomyślałam, że pokażę Wam trochę moich kosmetycznych odkryć, ulubieńców, ale także bubli a może raczej "meh-ów", które towarzyszyły mi w ostatnich miesiącach - zrobimy taki mały update. Ciekawa jestem czy znacie kosmetyki (i nie tylko!), które Wam tu przedstawię i czy macie podobne zdanie co do nich :).
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bath&Body Works. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bath&Body Works. Pokaż wszystkie posty
sobota, 9 listopada 2019
poniedziałek, 25 listopada 2013
Bath and Body Works - Caribbean Escape - Anti-bacterial hand gel - żel antybakteryjny - mała rzecz a cieszy :)
Jak głosi tytuł - "mała rzecz a cieszy"! Żele antybakteryjne generalnie są bardzo przydatne, a jeżeli mają jeszcze taką sympatyczną formę i "treść" jak ten maluch z Bath&Body Works to już w ogóle pełnia zadowolenia :).
Żel B&BW w wersji Caribbean Escape otrzymałyśmy na Spotkaniu Blogerek we Wrocławiu w sierpniu (a oprócz niego krem do rąk i balsam do ciała Paris Amour) - bardzo się ucieszyłam z giftów tej firmy, bo nie miałam z nią wcześniej styczności. Żel jest zamknięty w malutkim, poręcznym opakowaniu i pojemności 29ml (nie można było 30? :D) i dołączone do niego było dopasowane "etui", które można przyczepić np. do kluczy czy torebki - bardzo przydatna sprawa - zawsze jest pod ręką i łatwo go znaleźć w torebce.
Produkt ma prześliczny kokosowo-kwiatowy zapach, bardzo szybko się wchłania i nie pozostawia wyczuwalnej warstwy na dłoniach - ogólnie rzecz biorąc spełnia wszystkie moje wymagania wobec żeli antybakteryjnych do rąk :D.
Osobiście jestem fanką wszelkich żeli antybakteryjnych - uważam, że są bardzo przydatne - dają nam szansę "umycia" i odświeżenia rąk, kiedy akurat nie mamy dostępu do wody i mydła. Cechami, które decydują o fakcie, że z chęcią zaopatrzę się w żel z Bath&Body Works ponownie, są ich prześliczne zapachy i cudne opakowania :D. Niestety ich dostępność - jest marna - jedyny (chyba?) sklep znajduje się w Warszawie - pozostaje mi więc allegro, a tam asortyment dość biedny :(.
Z tego co wiem ich cena oscyluje w okolicy 6zł (poprawcie mnie jeśli się mylę), więc z chęcią bym się zaopatrzyła w większą ilość, ale do Warszawy daleko - chyba będę musiała jakąś znajomą Warszawiankę zmolestować o zakup :D.
PLUSY:
- piękny zapach
- bardzo szybkie wchłanianie
- zapach pozostaje długo na dłoniach
- nie wysusza skóry
- nie pozostawia wyczuwalnej warstwy na dłoniach
- "myje", odświeża i dezynfekuje skórę
- poręczne opakowanie
- etui, dzięki któremu może być breloczkiem
- cena - około 6zł
MINUSY:
- dostępność :(
OCENA OGÓLNA:
6/6
Żel B&BW w wersji Caribbean Escape otrzymałyśmy na Spotkaniu Blogerek we Wrocławiu w sierpniu (a oprócz niego krem do rąk i balsam do ciała Paris Amour) - bardzo się ucieszyłam z giftów tej firmy, bo nie miałam z nią wcześniej styczności. Żel jest zamknięty w malutkim, poręcznym opakowaniu i pojemności 29ml (nie można było 30? :D) i dołączone do niego było dopasowane "etui", które można przyczepić np. do kluczy czy torebki - bardzo przydatna sprawa - zawsze jest pod ręką i łatwo go znaleźć w torebce.
Produkt ma prześliczny kokosowo-kwiatowy zapach, bardzo szybko się wchłania i nie pozostawia wyczuwalnej warstwy na dłoniach - ogólnie rzecz biorąc spełnia wszystkie moje wymagania wobec żeli antybakteryjnych do rąk :D.
Osobiście jestem fanką wszelkich żeli antybakteryjnych - uważam, że są bardzo przydatne - dają nam szansę "umycia" i odświeżenia rąk, kiedy akurat nie mamy dostępu do wody i mydła. Cechami, które decydują o fakcie, że z chęcią zaopatrzę się w żel z Bath&Body Works ponownie, są ich prześliczne zapachy i cudne opakowania :D. Niestety ich dostępność - jest marna - jedyny (chyba?) sklep znajduje się w Warszawie - pozostaje mi więc allegro, a tam asortyment dość biedny :(.
Z tego co wiem ich cena oscyluje w okolicy 6zł (poprawcie mnie jeśli się mylę), więc z chęcią bym się zaopatrzyła w większą ilość, ale do Warszawy daleko - chyba będę musiała jakąś znajomą Warszawiankę zmolestować o zakup :D.
PLUSY:
- piękny zapach
- bardzo szybkie wchłanianie
- zapach pozostaje długo na dłoniach
- nie wysusza skóry
- nie pozostawia wyczuwalnej warstwy na dłoniach
- "myje", odświeża i dezynfekuje skórę
- poręczne opakowanie
- etui, dzięki któremu może być breloczkiem
- cena - około 6zł
MINUSY:
- dostępność :(
OCENA OGÓLNA:
6/6
PRZYPOMINAJKA
Przypominam, że do dzisiaj do godziny 18.00 trwa Olejkowe rozdanie z Bielendą!
Zapraszam Was do udziału :)
środa, 4 września 2013
Bath and Body Works - Paris Amour - Body lotion - balsam do ciała - zapach i... nic?
Nie jest chyba dla nikogo tajemnicą, że jestem zapachomaniaczką :). Zazwyczaj kosmetyki bezzapachowe dostają ode mnie niższą ocenę w recenzji. Co tu dużo mówić - dla mnie kosmetyk ma pachnieć i już. I w nosie mam, że niektóre składniki kompozycji zapachowych mogą uczulać - mogą, no życie - dopóki mnie nie uczulają jest git ;). Jednak czasami budzi się we mnie mały buntownik, który burczy mi do ucha, że "Nie samym zapachem..." itepe itede - no i masz ci los - akurat się odezwał...
Kosmetyki Bath & Body Works chciałam wypróbować właściwie odkąd się dowiedziałam, że w ogóle istnieją... Już to kiedyś gdzieś nawet napisałam - czytanie blogów sprawia, że nagle nie mogę żyć bez kosmetyków, o których istnieniu nie miałam pojęcia 5 minut wcześniej ;). Okazja przydarzyła się dzięki Spotkaniu Blogerek we Wrocławiu, bo tam otrzymałam paczkę z trzema produktami Bath & Body Works - między innymi był wśród nich balsam do ciała z serii Paris Amour. Jakbyście mnie wtedy zobaczyły - euforia :D (Panna Joanna może potwierdzić, że prawie piszczałam z podekscytowania :D). W tymże euforycznym stanie powróciłam do domu i postanowiłam od razu wypróbować rzeczony balsam. I trochę mi uszy opadły :(.
Ogólnie rzecz biorąc nie mogę nazwać tego kosmetyku tragicznym - o nie! Moja miłość do ładnych zapachów mi w tym skutecznie przeszkodzi! Jednak jest to produkt dość... przeciętny. Poza naprawdę śliczną kompozycją zapachową niestety nie reprezentuje sobą żadnych ciekawych wartości kosmetycznych. Jest to zupełnie zwyczajny balsam do ciała, który nawet zbyt dobrze nie nawilża - na pewno nie wystarczająco jak na moje potrzeby (nie są bardzo wygórowane). Jestem w stanie zrozumieć zachwyt kosmetykami B&BW, bo rzeczywiście zapachy mogą być obłędne (sądząc po tym, który posiadam), ale ja jednak mimo wszystko chciałabym choć odrobiny właściwości pielęgnacyjnych, które tłumaczyłyby wysoką cenę tego produktu. Nie wykluczam, że jeżeli będę miała możliwość nabyć coś B&BW stacjonarnie, czyli najpierw poniuchać i pomacać, to być może się jeszcze skuszę, ale tylko w ramach własnej fanaberii, bo nadzieję na super działanie raczej włożę między bajki. Myślę, że bardziej odpowiednią nazwą dla tego produktu byłyby "Perfumy w kremie/balsamie" i zastosowanie tutaj słowa "krem/balsam" określałoby li i tylko konsystencję kosmetyku. Jestem troszkę zawiedziona, bo spodziewałam się więcej, ale w kosmetycznym świecie już nie raz taki zawód mnie spotkał i czeka mnie ich pewnie jeszcze wiele :).
PLUSY:
- największy plus - zapach - prześliczny, perfumowy, słodki - super!
- przyjemna konsystencja
- łatwo się wchłania
- zapach pozostaje wyczuwalny stosunkowo długo
- bardzo ładny design opakowania
- wygodne otwarcie/zamknięcie
- nie testowany na zwierzętach
- nie pozostawia wyczuwalnej warstwy na skórze (wyczuwalnej w sensie dotykowym ;))
MINUSY:
- bardzo słabe właściwości pielęgnacyjne
- kiepsko nawilża
- w składzie plejada parabenów i tym podobnych ;)
- cena - ok. 39zł za 236ml
OCENA OGÓLNA:
3+/6
Miałyście do czynienia z kosmetykami Bath & Body Works? Może akurat ta edycja zapachowa ma takie słabe właściwości pielęgnacyjne, a inne ich kosmetyki są fenomenalne? Jest jakaś nadzieja w innych seriach zapachowych? A może uważacie, że za wiele wymagałam od tego produktu i macie inne zdanie na jego temat? Dajcie koniecznie znać, bo zapachami B&BW bardzo mnie kusi i nie chciałabym, żeby moja przygoda z tą firmą tak szybko się skończyła ;).
Kosmetyki Bath & Body Works chciałam wypróbować właściwie odkąd się dowiedziałam, że w ogóle istnieją... Już to kiedyś gdzieś nawet napisałam - czytanie blogów sprawia, że nagle nie mogę żyć bez kosmetyków, o których istnieniu nie miałam pojęcia 5 minut wcześniej ;). Okazja przydarzyła się dzięki Spotkaniu Blogerek we Wrocławiu, bo tam otrzymałam paczkę z trzema produktami Bath & Body Works - między innymi był wśród nich balsam do ciała z serii Paris Amour. Jakbyście mnie wtedy zobaczyły - euforia :D (Panna Joanna może potwierdzić, że prawie piszczałam z podekscytowania :D). W tymże euforycznym stanie powróciłam do domu i postanowiłam od razu wypróbować rzeczony balsam. I trochę mi uszy opadły :(.
Ogólnie rzecz biorąc nie mogę nazwać tego kosmetyku tragicznym - o nie! Moja miłość do ładnych zapachów mi w tym skutecznie przeszkodzi! Jednak jest to produkt dość... przeciętny. Poza naprawdę śliczną kompozycją zapachową niestety nie reprezentuje sobą żadnych ciekawych wartości kosmetycznych. Jest to zupełnie zwyczajny balsam do ciała, który nawet zbyt dobrze nie nawilża - na pewno nie wystarczająco jak na moje potrzeby (nie są bardzo wygórowane). Jestem w stanie zrozumieć zachwyt kosmetykami B&BW, bo rzeczywiście zapachy mogą być obłędne (sądząc po tym, który posiadam), ale ja jednak mimo wszystko chciałabym choć odrobiny właściwości pielęgnacyjnych, które tłumaczyłyby wysoką cenę tego produktu. Nie wykluczam, że jeżeli będę miała możliwość nabyć coś B&BW stacjonarnie, czyli najpierw poniuchać i pomacać, to być może się jeszcze skuszę, ale tylko w ramach własnej fanaberii, bo nadzieję na super działanie raczej włożę między bajki. Myślę, że bardziej odpowiednią nazwą dla tego produktu byłyby "Perfumy w kremie/balsamie" i zastosowanie tutaj słowa "krem/balsam" określałoby li i tylko konsystencję kosmetyku. Jestem troszkę zawiedziona, bo spodziewałam się więcej, ale w kosmetycznym świecie już nie raz taki zawód mnie spotkał i czeka mnie ich pewnie jeszcze wiele :).
PLUSY:
- największy plus - zapach - prześliczny, perfumowy, słodki - super!
- przyjemna konsystencja
- łatwo się wchłania
- zapach pozostaje wyczuwalny stosunkowo długo
- bardzo ładny design opakowania
- wygodne otwarcie/zamknięcie
- nie testowany na zwierzętach
- nie pozostawia wyczuwalnej warstwy na skórze (wyczuwalnej w sensie dotykowym ;))
MINUSY:
- bardzo słabe właściwości pielęgnacyjne
- kiepsko nawilża
- w składzie plejada parabenów i tym podobnych ;)
- cena - ok. 39zł za 236ml
OCENA OGÓLNA:
3+/6
Miałyście do czynienia z kosmetykami Bath & Body Works? Może akurat ta edycja zapachowa ma takie słabe właściwości pielęgnacyjne, a inne ich kosmetyki są fenomenalne? Jest jakaś nadzieja w innych seriach zapachowych? A może uważacie, że za wiele wymagałam od tego produktu i macie inne zdanie na jego temat? Dajcie koniecznie znać, bo zapachami B&BW bardzo mnie kusi i nie chciałabym, żeby moja przygoda z tą firmą tak szybko się skończyła ;).
Subskrybuj:
Posty (Atom)