Pamiętacie swój pierwszy w życiu "prawdziwy" kosmetyk do makijażu? W moim przypadku przygoda z tzw. kolorówką zaczęła się od firmy Inglot, a pierwszym kosmetykiem, który kupiłam za "swoje pieniądze" - czyli kieszonkowe od rodziców, był cień do powiek. Moje pojęcie o makijażu w tamtym okresie (późne gimnazjum) pozostawiało wiele do życzenia, a i gama kolorystyczna dostępnych wówczas (czyli jakieś 15 lat temu) produktów była jeszcze dość skromna, więc wybór padł na niezbyt twarzowy (zwłaszcza dla 13-14-latki) ciemny grafit ;). Od tamtego czasu firma Inglot stała się właściwie polskim kosmetycznym imperium, a ja mam dla Was dzisiaj moich ulubieńców spod szyldu tej przemyskiej marki.