Próby zaprzyjaźnienia się z depilatorem w moim przypadku zazwyczaj wypadały marnie - jedno dotknięcie depilatora i uciekałam z krzykiem. Do czasu... gdy udało mi się wygrać w konkursie na wizaż.pl zestaw Braun - Silk-Epil 7 - SkinSpa Beauty Edition. O samym depilatorze i świetnym dodatku znalezionym w tym zestawie będzie dzisiejszy post :).
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą depilacja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą depilacja. Pokaż wszystkie posty
sobota, 14 listopada 2015
sobota, 4 sierpnia 2012
Tanita - Plastry z woskiem do depilacji twarzy i ciała - aloesowe i miodowe
W związku ze współpracą z firmą Miraculum, miałam okazję wypróbować szereg plastrów do depilacji "na zimno". Wśród nich znalazły się:
- plastry z woskiem do depilacji twarzy - aloesowe
- plastry z woskiem do depilacji twarzy - miodowe
- plastry z woskiem do depilacji ciała - aloesowe
Przetestowałam wszystkie trzy warianty i jestem gotowa zaprezentować Wam moje wnioski, a zatem zapraszam na recenzję :).
Jako że co do plastrów aloesowych do twarzy oraz tych do ciała miałam bardzo podobne odczucia, ich recenzja będzie wspólna, natomiast plastry miodowe otrzymają osobną ocenę - zaraz dowiecie się dlaczego ;).
- przyjemny zapach
- bardzo proste w użyciu - sposób użycia na opakowaniu
- dobrze się kleją
- skutecznie zrywają włoski
- bardzo wygodne w użyciu
- depilacja "na zimno" eliminuje ryzyko poparzenia woskiem
- dołączona oliwka do zastosowania po depilacji
- cena - około 10zł - w przypadku plastrów do twarzy bardzo korzystna, w przypadku tych do ciała - nieco mniej, ale nadal przyzwoita
MINUSY:
- trzeba przy każdym zastosowaniu zużyć dwa plastry
OCENA OGÓLNA:
5/6
Jestem z tych plastrów naprawdę zadowolona. Nareszcie nie muszę ciapać się w gorącym wosku, po którego zastosowaniu bardziej jestem zła niż zadowolona, bo wszystko dookoła się lepi... Plastry do depilacji twarzy bardzo ułatwiają mi życie - używam ich do regulacji brwi i bardzo dobrze się spisują. Ponadto testowałam je na klientkach przy depilacji wąsika i muszę przyznać, że są naprawdę bardzo skuteczne i niesamowicie wygodne - efekt możecie zobaczyć na ostatnim zdjęciu. Minusem jest fakt, że przy jednorazowym zastosowaniu trzeba zużyć dwa plastry, ponieważ są one ze sobą sklejone i nie ma opcji, aby przechować jeden do kolejnego użycia. Plastry do ciała są nieco mniej "wydajne" jako, że powierzchnia zastosowania jest znacznie większa. Ja stosowałam je na przedramiona i muszę przyznać, że dwa plastry (czyli jeden taki "zlepek") wystarcza spokojnie na depilację całych przedramion. Plastry są skuteczne, efekt jest taki jak przy tradycyjnym wosku, zatem włoski odrastają także wolniej i są słabsze. Generalnie z plastrów w wersji aloesowej jestem bardzo zadowolona i mogę je Wam polecić.
PLUSY:
- bardzo proste w użyciu - sposób użycia na opakowaniu
- dobrze się kleją
- skutecznie zrywają włoski
- bardzo wygodne w użyciu
- depilacja "na zimno" eliminuje ryzyko poparzenia woskiem
- dołączona oliwka do zastosowania po depilacji
- cena - około 10zł - w przypadku plastrów do twarzy bardzo korzystna, w przypadku tych do ciała - nieco mniej, ale nadal przyzwoita
MINUSY:
- nieprzyjemny zapach
- trzeba przy każdym zastosowaniu zużyć dwa plastry
OCENA OGÓLNA:
3+/6
Wszystkie cechy na plus - jak przy plastrach aloesowych, ale... ten zapach :(. A fe! Nie znoszę zapachu miodu, kojarzy mi się z niemytym żulem! Wiem, że ma z pewnością swoje fanki, ale ja ani miodu jeść nie lubię, ani nie lubię niczego z nim związanego, gdyż prawdziwy miodowy zapach to taki typowy żul - dla mojego nosa oczywiście ;). Jedyny zapach quasi-miodowy jaki był dla mnie atrakcyjny to zapach jednego z żeli pod prysznic z firmy Lush - Flying Fox, jednak tam miód jest pomieszany z jaśminem i ma w sobie coś z zapachu kwiatów frangipani, który kocham. No ale wracając do plastrów - jeżeli zapach miodu Wam nie przeszkadza, to zupełnie nie sugerujcie się tu moją oceną, ponieważ jest stuprocentowo subiektywna - mój nos to wybredna bestia i kropka ;).
- plastry z woskiem do depilacji twarzy - aloesowe
- plastry z woskiem do depilacji twarzy - miodowe
- plastry z woskiem do depilacji ciała - aloesowe
Przetestowałam wszystkie trzy warianty i jestem gotowa zaprezentować Wam moje wnioski, a zatem zapraszam na recenzję :).
Jako że co do plastrów aloesowych do twarzy oraz tych do ciała miałam bardzo podobne odczucia, ich recenzja będzie wspólna, natomiast plastry miodowe otrzymają osobną ocenę - zaraz dowiecie się dlaczego ;).
PLASTRY ALOESOWE
PLUSY:- przyjemny zapach
- bardzo proste w użyciu - sposób użycia na opakowaniu
- dobrze się kleją
- skutecznie zrywają włoski
- bardzo wygodne w użyciu
- depilacja "na zimno" eliminuje ryzyko poparzenia woskiem
- dołączona oliwka do zastosowania po depilacji
- cena - około 10zł - w przypadku plastrów do twarzy bardzo korzystna, w przypadku tych do ciała - nieco mniej, ale nadal przyzwoita
MINUSY:
- trzeba przy każdym zastosowaniu zużyć dwa plastry
OCENA OGÓLNA:
5/6
Jestem z tych plastrów naprawdę zadowolona. Nareszcie nie muszę ciapać się w gorącym wosku, po którego zastosowaniu bardziej jestem zła niż zadowolona, bo wszystko dookoła się lepi... Plastry do depilacji twarzy bardzo ułatwiają mi życie - używam ich do regulacji brwi i bardzo dobrze się spisują. Ponadto testowałam je na klientkach przy depilacji wąsika i muszę przyznać, że są naprawdę bardzo skuteczne i niesamowicie wygodne - efekt możecie zobaczyć na ostatnim zdjęciu. Minusem jest fakt, że przy jednorazowym zastosowaniu trzeba zużyć dwa plastry, ponieważ są one ze sobą sklejone i nie ma opcji, aby przechować jeden do kolejnego użycia. Plastry do ciała są nieco mniej "wydajne" jako, że powierzchnia zastosowania jest znacznie większa. Ja stosowałam je na przedramiona i muszę przyznać, że dwa plastry (czyli jeden taki "zlepek") wystarcza spokojnie na depilację całych przedramion. Plastry są skuteczne, efekt jest taki jak przy tradycyjnym wosku, zatem włoski odrastają także wolniej i są słabsze. Generalnie z plastrów w wersji aloesowej jestem bardzo zadowolona i mogę je Wam polecić.
PLASTRY MIODOWE
PLUSY:
- bardzo proste w użyciu - sposób użycia na opakowaniu
- dobrze się kleją
- skutecznie zrywają włoski
- bardzo wygodne w użyciu
- depilacja "na zimno" eliminuje ryzyko poparzenia woskiem
- dołączona oliwka do zastosowania po depilacji
- cena - około 10zł - w przypadku plastrów do twarzy bardzo korzystna, w przypadku tych do ciała - nieco mniej, ale nadal przyzwoita
MINUSY:
- nieprzyjemny zapach
- trzeba przy każdym zastosowaniu zużyć dwa plastry
OCENA OGÓLNA:
3+/6
Wszystkie cechy na plus - jak przy plastrach aloesowych, ale... ten zapach :(. A fe! Nie znoszę zapachu miodu, kojarzy mi się z niemytym żulem! Wiem, że ma z pewnością swoje fanki, ale ja ani miodu jeść nie lubię, ani nie lubię niczego z nim związanego, gdyż prawdziwy miodowy zapach to taki typowy żul - dla mojego nosa oczywiście ;). Jedyny zapach quasi-miodowy jaki był dla mnie atrakcyjny to zapach jednego z żeli pod prysznic z firmy Lush - Flying Fox, jednak tam miód jest pomieszany z jaśminem i ma w sobie coś z zapachu kwiatów frangipani, który kocham. No ale wracając do plastrów - jeżeli zapach miodu Wam nie przeszkadza, to zupełnie nie sugerujcie się tu moją oceną, ponieważ jest stuprocentowo subiektywna - mój nos to wybredna bestia i kropka ;).
EFEKTY
zdjęcie wykonane i umieszczone tutaj za zgodą klientki :) |
piątek, 13 lipca 2012
Tanita - Błyskawiczny krem do depilacji, Krem do depilacji skóry wrażliwej - Rumiankowy
PLUSY:
- działa - depiluje bardzo skutecznie
- szybko działa
- nie podrażnia, nie powoduje alergii skóry normalnej
- polski producent
- wygodna aplikacja za pomocą dołączonej szpatułki
- krem dobrze się rozprowadza po skórze
- wystarcza na depilację całych nóg
- efekt utrzymuje się dłużej niż po maszynce - około tygodnia, włoski odrastają słabsze i jaśniejsze
- cena - poniżej 10zł
MINUSY:
- typowy - niezbyt przyjemny, siarkowy zapach
- 3 minuty to jednak za mało - potrzeba ok. 7 minut
- powoduje swędzenie
OCENA OGÓLNA:
5+/6
Muszę przyznać, że nie byłam nigdy przekonana do kremów do depilacji, bo po prostu nie działały odpowiednio - nie usuwały wszystkich włosków, więc zwykle rezygnowałam z nich na rzecz maszynki. W tym przypadku jest inaczej - uważam, że ten krem jest po prostu świetny - po 7 minutach (nie 3 jak obiecuje producent, ale nie przeszkadza mi to) miałam całkiem gładkie nogi. Tubka wystarczyła mi na depilację całych nóg, których trochę jest przy moim wzroście ;). Jestem z niego bardzo zadowolona i jeżeli miałabym jeszcze kiedyś sięgnąć po krem do depilacji, to na pewno będzie to krem Tanity do błyskawicznej depilacji. Producentem jest stara, dobra polska firma Miraculum, co też jest dla mnie plusem - trzeba wspierać polskie marki :D. Aplikacja jest wygodna - dokonujemy jej odwróconą szpatułką, dołączoną do produktu. Ogólnie rzecz biorąc - bardzo polecam osobom o skórze normalnej - co prawda krem powoduje swędzenie (jak chyba wszystkie kremy do depilacji), ale nie zauważyłam, żeby pojawiły się jakieś pęcherzyki, wysypka czy alergia. Daje efekt gładkiej skóry - porównywalnie do golenia maszynką, dodatkowo efekt utrzymuje się około tygodnia - czyli dłużej niż po maszynce, a włoski odrastają słabsze, jaśniejsze.
PLUSY:
- nie podrażnia, nie powoduje alergii skóry normalnej
- cena - poniżej 10zł
- polski producent
- wygodna aplikacja za pomocą dołączonej szpatułki
- krem dobrze się rozprowadza po skórze
- wystarcza na dwukrotną depilację przedramion i ramion
MINUSY:
- typowy - niezbyt przyjemny, siarkowy zapach
- znacznie mniej skuteczny niż wersja 3-minutowa
- powoduje swędzenie
- potrzeba około 15 minut, żeby zobaczyć jakiś efekt
OCENA OGÓLNA:
2/6
W przeciwieństwie do swojego 3-minutowego brata, ten krem nie przypadł mi do gustu. Jest znacznie mniej skuteczny, choć trzymałam go dłużej niż planowe 10 minut - około 15. Zapach jest równie mało przyjemny jak poprzednika. Tą wersję stosowałam - zgodnie z przeznaczeniem - na ręce - ramiona i przedramiona, ale niestety nie poradziła sobie do końca. Tym bardziej nie sądzę, żeby krem poradził sobie z grubymi włoskami pod pachami i w okolicy bikini. Właściwości aplikacyjne jak wyżej. Co najdziwniejsze - chociaż jest przeznaczony do skóry wrażliwej, to swędzi równie mocno jak krem 3-minutowy... Ogólnie rzecz biorąc - akurat tego produktu nie mogę polecić i nie kupię go, mając alternatywę w postaci kremu 3-minutowego, który jest naprawdę bardzo dobry ;).
- działa - depiluje bardzo skutecznie
- szybko działa
- nie podrażnia, nie powoduje alergii skóry normalnej
- polski producent
- wygodna aplikacja za pomocą dołączonej szpatułki
- krem dobrze się rozprowadza po skórze
- wystarcza na depilację całych nóg
- efekt utrzymuje się dłużej niż po maszynce - około tygodnia, włoski odrastają słabsze i jaśniejsze
- cena - poniżej 10zł
MINUSY:
- typowy - niezbyt przyjemny, siarkowy zapach
- 3 minuty to jednak za mało - potrzeba ok. 7 minut
- powoduje swędzenie
OCENA OGÓLNA:
5+/6
Muszę przyznać, że nie byłam nigdy przekonana do kremów do depilacji, bo po prostu nie działały odpowiednio - nie usuwały wszystkich włosków, więc zwykle rezygnowałam z nich na rzecz maszynki. W tym przypadku jest inaczej - uważam, że ten krem jest po prostu świetny - po 7 minutach (nie 3 jak obiecuje producent, ale nie przeszkadza mi to) miałam całkiem gładkie nogi. Tubka wystarczyła mi na depilację całych nóg, których trochę jest przy moim wzroście ;). Jestem z niego bardzo zadowolona i jeżeli miałabym jeszcze kiedyś sięgnąć po krem do depilacji, to na pewno będzie to krem Tanity do błyskawicznej depilacji. Producentem jest stara, dobra polska firma Miraculum, co też jest dla mnie plusem - trzeba wspierać polskie marki :D. Aplikacja jest wygodna - dokonujemy jej odwróconą szpatułką, dołączoną do produktu. Ogólnie rzecz biorąc - bardzo polecam osobom o skórze normalnej - co prawda krem powoduje swędzenie (jak chyba wszystkie kremy do depilacji), ale nie zauważyłam, żeby pojawiły się jakieś pęcherzyki, wysypka czy alergia. Daje efekt gładkiej skóry - porównywalnie do golenia maszynką, dodatkowo efekt utrzymuje się około tygodnia - czyli dłużej niż po maszynce, a włoski odrastają słabsze, jaśniejsze.
---------------------------------------------------------------------------------------------
- nie podrażnia, nie powoduje alergii skóry normalnej
- cena - poniżej 10zł
- polski producent
- wygodna aplikacja za pomocą dołączonej szpatułki
- krem dobrze się rozprowadza po skórze
- wystarcza na dwukrotną depilację przedramion i ramion
MINUSY:
- typowy - niezbyt przyjemny, siarkowy zapach
- znacznie mniej skuteczny niż wersja 3-minutowa
- powoduje swędzenie
- potrzeba około 15 minut, żeby zobaczyć jakiś efekt
OCENA OGÓLNA:
2/6
W przeciwieństwie do swojego 3-minutowego brata, ten krem nie przypadł mi do gustu. Jest znacznie mniej skuteczny, choć trzymałam go dłużej niż planowe 10 minut - około 15. Zapach jest równie mało przyjemny jak poprzednika. Tą wersję stosowałam - zgodnie z przeznaczeniem - na ręce - ramiona i przedramiona, ale niestety nie poradziła sobie do końca. Tym bardziej nie sądzę, żeby krem poradził sobie z grubymi włoskami pod pachami i w okolicy bikini. Właściwości aplikacyjne jak wyżej. Co najdziwniejsze - chociaż jest przeznaczony do skóry wrażliwej, to swędzi równie mocno jak krem 3-minutowy... Ogólnie rzecz biorąc - akurat tego produktu nie mogę polecić i nie kupię go, mając alternatywę w postaci kremu 3-minutowego, który jest naprawdę bardzo dobry ;).
czwartek, 12 kwietnia 2012
Bielenda - Vanity - Black Olive - Hair Removal Cream - krem do depilacji skóry suchej
PLUSY:
- usuwa średniej grubości włoski ze skutecznością podobną do maszynki do golenia (gorzej z grubszymi) i zapewnia gładką skórę na podobny, może nieco dłuższy czas
- włoski odrastają mniej "kłujące" niż po maszynce
- nie podrażnia skóry (chociaż moja generalnie nie jest podatna na podrażnienia)
- wygodnie się rozprowadza na skórze załączoną łopatką
- przyjemna konsystencja
- wygodne i estetyczne opakowanie, mnie wystarczyło na całe nogi
- szpatułka fajnie wyprofilowana, wygodna, dobrze ściąga włoski
MINUSY:
- z tymi 5 minutami to trochę przesada, ja czekałam coś koło 10 i wtedy efekt usunięcia włosów był w miarę zadowalający - grubszych kłaczków jednak nie usuwa niestety, więc pachy czy bikini raczej odpadają
- typowy, niezbyt przyjemny zapach kwasu tioglikolowego - do najprzyjemniejszych nie należy i ja go zawsze wyczuję choćby był bardzo delikatny
- nie radzę próbować zrzucać pozostałości po depilacji do umywalki czy wanny - wizyta hydraulika murowana ;)
OCENA OGÓLNA:
3+/6
Jakoś nie mam przekonania do tego typu produktów, wydaje mi się, że użycie takiego kremu zajmuje znacznie więcej czasu niż golenie maszynką, a jednak maszynka jest skuteczniejsza. No i efekt utrzymuje się praktycznie podobnie długo. No i jeszcze to babranie się... No nie do końca po prostu lubię taki sposób pozbywania się włosków i nie ma tu chyba znaczenia firma kosmetyczna, która spłodziła dany specyfik. Krem Bielendy jakoś spektakularnie mnie nie zawiódł, ale też nie zachwycił na tyle, żebym przerzuciła się na ten rodzaj usuwania moich sarenek ;). W moim przypadku krem nie spowodował żadnych podrażnień na skórze, ale wrażliwcem bynajmniej nie jestem pod tym względem ;). Zapach - jak dla mnie typowy dla produktów do depilacji, siarkowy, wyczuję go wszędzie i nie lubię, ale na szczęście nie pozostaje na skórze. Co nieco gasi smrodek kompozycja zapachowa dodana do produktu, ale nie na tyle, żeby mój nos go nie zlokalizował. Ogólnie - jeżeli lubicie taki sposób depilacji, to na pewno warto wypróbować, jednak zwolenniczki maszynek będą raczej zawiedzione i szybko wrócą do ostrzy - tak jak ja :).
- usuwa średniej grubości włoski ze skutecznością podobną do maszynki do golenia (gorzej z grubszymi) i zapewnia gładką skórę na podobny, może nieco dłuższy czas
- włoski odrastają mniej "kłujące" niż po maszynce
- nie podrażnia skóry (chociaż moja generalnie nie jest podatna na podrażnienia)
- wygodnie się rozprowadza na skórze załączoną łopatką
- przyjemna konsystencja
- wygodne i estetyczne opakowanie, mnie wystarczyło na całe nogi
- szpatułka fajnie wyprofilowana, wygodna, dobrze ściąga włoski
MINUSY:
- z tymi 5 minutami to trochę przesada, ja czekałam coś koło 10 i wtedy efekt usunięcia włosów był w miarę zadowalający - grubszych kłaczków jednak nie usuwa niestety, więc pachy czy bikini raczej odpadają
- typowy, niezbyt przyjemny zapach kwasu tioglikolowego - do najprzyjemniejszych nie należy i ja go zawsze wyczuję choćby był bardzo delikatny
- nie radzę próbować zrzucać pozostałości po depilacji do umywalki czy wanny - wizyta hydraulika murowana ;)
OCENA OGÓLNA:
3+/6
Jakoś nie mam przekonania do tego typu produktów, wydaje mi się, że użycie takiego kremu zajmuje znacznie więcej czasu niż golenie maszynką, a jednak maszynka jest skuteczniejsza. No i efekt utrzymuje się praktycznie podobnie długo. No i jeszcze to babranie się... No nie do końca po prostu lubię taki sposób pozbywania się włosków i nie ma tu chyba znaczenia firma kosmetyczna, która spłodziła dany specyfik. Krem Bielendy jakoś spektakularnie mnie nie zawiódł, ale też nie zachwycił na tyle, żebym przerzuciła się na ten rodzaj usuwania moich sarenek ;). W moim przypadku krem nie spowodował żadnych podrażnień na skórze, ale wrażliwcem bynajmniej nie jestem pod tym względem ;). Zapach - jak dla mnie typowy dla produktów do depilacji, siarkowy, wyczuję go wszędzie i nie lubię, ale na szczęście nie pozostaje na skórze. Co nieco gasi smrodek kompozycja zapachowa dodana do produktu, ale nie na tyle, żeby mój nos go nie zlokalizował. Ogólnie - jeżeli lubicie taki sposób depilacji, to na pewno warto wypróbować, jednak zwolenniczki maszynek będą raczej zawiedzione i szybko wrócą do ostrzy - tak jak ja :).
czwartek, 16 grudnia 2010
Regulacja brwi woskiem
do bardziej aktualnego posta na temat regulacji brwi zapraszam tutaj
--->
Na dzisiaj przygotowałam sobie temat regulacji brwi, czynności, za którą nie przepadam, najchętniej omijałabym szerokim łukiem... Chciałabym mieć piękne, regularnie rosnące brwi jak u hindusek - no ale nie mam. Cóż poradzę.
Wypróbowałam kilka metod regulacji i wreszcie mam faworyta, którego od jakiegoś czasu się trzymam.
Wybraną przeze mnie i sprawdzoną już kilkakrotnie metodą jest depilacja woskiem na gorąco. Da się to zrobić samemu - wymaga to jedynie odrobiny wprawy, ale metoda jest superszybka, wszystkie włoski są usunięte, co więcej mniej ich odrasta. Opiszę moją metodę krok po kroku.
Zacznę od tego, że posiadam odpowiedni sprzęt do podgrzewania wosku, ale nie jest to konieczne, wosk można kupić w drogerii lub hurtowni kosmetycznej i podgrzewać go po prostu w łaźni wodnej (garnku z wodą :) ). Mój podgrzewacz jest z firmy Hive i mogę go polecić, używam go od kilku lat i nic się z nim nie dzieje. Aktualnie mam wosk przelany bezpośrednio do urządzenia, ale kiedyś trzymałam puszkę z woskiem w uchwycie i też było dobrze.
O czym trzeba pamiętać - wosk, którego chcemy użyć do depilacji brwi (także do wąsika) powinien być woskiem miodowym. Na rynku są również woski żywiczne - ale te polecam raczej do depilacji nóg, pach czy bikini, do włosów twardych i miejsc mniej wrażliwych (bikini oczywiście wrażliwe, ale grubsze włosy łatwiej wyrywa się woskiem żywicznym). Druga rzecz - przed nałożeniem na okolice oka, koniecznie sprawdzić najpierw (najlepiej na ręce) temperaturę wosku - bardzo łatwo się poparzyć, a w okolicy oka tym bardziej nie byłoby to wskazane ani przyjemne.
Kolejną rzeczą oprócz wosku są szpatułki i paski z fizeliny do depilacji (średniej grubości, niezbyt sztywne). Osobiście do depilacji brwi przełamuję szpatułkę na pół wzdłuż jej osi podłużnej, żeby była węższa - dużo łatwiej, wygodniej i dokładniej nakłada się wtedy wosk. Paski fizelinowe do depilacji tnę na kawałeczki mniej więcej 1,5cm szerokości - z jednego dużego paska wychodzi nam kilkanaście takich małych, które można wykorzystać do wąsika.
Kiedy sprzęt mamy przygotowany, należy przygotować skórę do naszego minizabiegu. Razem z podgrzewaczem w zestawie dostałam specjalne preparaty przed i po depilacji. Preparat przed depilacją zawiera między innymi dezynfekujący olejek z drzewa herbacianego, natomiast ten po depilacji - aloes i kamforę, które działają chłodząco i łagodząco na podrażnioną zabiegiem skórę. Jeżeli nie mamy pod ręką specjalistycznych preparatów, zawsze możemy zaopatrzyć się w olejek z drzewa herbacianego i rozcieńczyć go z wodą przed przetarciem brwi i skóry - zapewnimy sobie wówczas dezynfekcję skóry.
Brwi przecieramy zatem preparatem lub rozcieńczonym olejkiem i jesteśmy gotowe do przystąpienia do części głównej zabiegu. Prezentuję jak wyglądały moje brewki przed zabiegiem, żeby było widać różnicę.
Mały buszmen :D.
Musimy oczywiście ustalić sobie pożądany kształt brwi, jest na to wiele metod, najbardziej znana chyba metoda trzech linii, ale ile szkół tyle metod...
![]() |
http://republika.pl |
Po dezynfekcji sprawdzam najpierw temperaturę wosku na łapce (nakładam odrobinę, na to fizelina i zrywam zdecydowanym ruchem), należy pamiętać, że wosk nakładamy cieniutką warstwą zgodnie z kierunkiem wzrostu włosa, naklejamy pasek i zrywamy pod włos. Jedną brew jestem w stanie wyregulować dosłownie pięcioma ruchami - jeden przypada na część skóry pomiędzy brwiami (moje brwi najchętniej zrosłyby się w jedną i utworzyły szczęśliwą rodzinę...) - nakładam do góry, zrywam w dół, kolejny na część poziomą pod brwią, następnie część skośną pod brwią, część skośną nad brwią i część poziomą nad brwią. Potem przechodzę do drugiej brwi i gotowe. Często oczywiście jakiś pojedynczy włosek umknie woskowemu pogromowi, wtedy po prostu unicestwiam go za pomocą pęsety :D. Po depilacji nakładam łagodzący balsam przeznaczony właśnie do tego celu. Zamiennie można zastosować żel aloesowy, lub jakiś chłodząco-łagodzący żel z kamforą.
Po nałożeniu balsamu łagodzącego
Efekt końcowy
Efekt końcowy z makijażem
Subskrybuj:
Posty (Atom)