czwartek, 20 czerwca 2013

Urodzinowy ShinyBox - czerwiec - moje pierwsze pudełeczko!

Jakiś czas temu pytałam Was na facebooku, czy warto podejmować współpracę z ShinyBox i ogólny odzew był na tak, zatem - oto jest! Moje pierwsze pudełeczko ShinyBox otrzymałam wczoraj i dzisiaj pokaże Wam jego zawartość w oku mojego obiektywu :).
Sama idea pudełek całkiem mi się podoba - taka comiesięczna niespodzianka to fajna sprawa i można wypróbować rzeczy, na które być może nie zwróciłoby się uwagi w sklepie :).
Estetyka pudełek bardzo przypada mi do gustu, a przy tym są przydatne do przechowywania różnych bibelotów, których ja mam od groma i trochę :D.
Przejdźmy jednak do tego konkretnego pudełka... Ogólnie - podoba mi się, jestem z niego dość zadowolona, chociaż może nie złapało mnie za kłaki i nie pozamiatało mną podłogi z wrażenia, bo po pudełku urodzinowym spodziewałam się naprawdę fajerwerków ;).
Produkty, które otrzymałam to:
 1. Organique, Odświeżający krem do stóp (27 zł/75 ml) - produkt pełnowymiarowy
 2. KMS California, Spray odświeżający (87 zł/250 ml) - miniatura
 3. Dermo Pharma, Maska kompres 4D (6,99 zł/21 g) - produkt pełnowymiarowy
 4. Green Pharmacy, Peeling do ciała (16 zł/300 ml) - produkt pełnowymiarowy
 5. Paese, Szminka w płynie (17,90 zł/6 ml) - produkt pełnowymiarowy
 Pilniczek do paznokci - prezent
Na razie obadałam kosmetyki tylko pobieżnie, ale od dzisiaj zabieram się za testowanie i jeżeli będę miała jakieś głębsze przemyślenia na temat poszczególnych produktów, to na pewno pojawi się recenzja, a na dzień dzisiejszy mogę jedynie napisać czego bym się po nich spodziewała i które najbardziej chcę już wypróbować :D.
Green Pharmacy, Peeling do ciała (16 zł/300 ml) - produkt pełnowymiarowy
Peelingów nigdy za wiele! Firmę Green Pharmacy lubię i chętnie wypróbuję. Zdążyłam poniuchać i zapach ma ładny, więc na pewno będzie przyjemnie :).
 Dermo Pharma, Maska kompres 4D (6,99 zł/21 g) - produkt pełnowymiarowy
Nie jestem fanką maseczek w "szmatkach", bo jakoś zawsze strasznie mnie szczypią... Mimo wszystko wypróbuję, bo jak ktoś mi obiecuje oczyszczenie i normalizację wydzielania sebum to "bierę w ciemno". Zobaczymy czy obietnica zostanie spełniona ;).
 KMS California, Spray odświeżający (87 zł/250 ml) - miniatura
Mój faworyt z tego pudełka! Jestem wielką fanką suchych szamponów Batiste i ciekawa jestem czy produkt KMS je pobije ;).
 Organique, Odświeżający krem do stóp (27 zł/75 ml) - produkt pełnowymiarowy
Najbardziej "problematyczny" dla mnie produkt z pudełka - ja po prostu nie lubię kremów do stóp :(. Mogłoby go w pudełku nie być i bym się nie obraziła, ale może jak wypróbuję to zmienię zdanie i moje nastawienie do maziania po stopach też się zmieni...
 Paese, Szminka w płynie (17,90 zł/6 ml) - produkt pełnowymiarowy
Wypróbowałam na szybko i już widzę, że się polubimy, bo dostałam piękny odcień czerwieni!
 Pilniczek do paznokci
Fajny gadżecik, który już trafił do mojej torebki :).
Tak prezentuje się cała rodzinka :).

Podsumowując - nie jestem przekonana czy akurat to pudełeczko bym kupiła, gdybym wiedziała co w nim zastanę, ale też bardzo zawiedziona nie jestem. Właściwie to najfajniejszym aspektem pudełek jest oczekiwanie na to co przyjdzie i element zaskoczenia :D. Tak czy siak - cieszę się, że firma zdecydowała się na współpracę ze mną i już się nie mogę doczekać następnego pudełeczka :).

Swojego ShinyBoxa możecie zamówić tutaj --> http://shinybox.pl/index/offer

sobota, 15 czerwca 2013

Corine de Farme - Świetlista cera - Krem rozświetlający - Mama testuje!

Dzisiaj przygotowałam dla Was recenzję ulubionego kremu mojej Mamusi! Po raz pierwszy miała z nim styczność dzięki próbkom, które otrzymałam na blogerskim spotkaniu, a które przypadkowo zostały w domu, zamiast wybyć razem ze mną ;). Mamusia wypróbowała i polubiła, o czym także poinformowała mnie niezwłocznie - że cud, miód, malina i chciałaby taki :D. Zupełnie przypadkiem - przekopując moje pudło z kosmetykami jeszcze nietestowanymi i nowymi natrafiłam na pełnowymiarowego ulubieńca Mamy, więc szybko trafił w jej łapki i doczekał się recenzji :).
PLUSY:
- bardzo przyjemny, świeży zapach
- szybko się wchłania, nie pozostawia na skórze lepkiej warstwy, jest lekki
- świetnie nadaje się pod makijaż
- przyjemnie nawilża i "chłodzi" skórę - świetnie nadaje się na lato
- daje wrażenie rozpromienionej i odświeżonej cery
- mamusia - wiek - 40+ - jest bardzo zadowolona, choć ja uważam, że targetowym konsumentem są dziewczyny 25+ (ale 40+ to tak jakby też 25+ hihi :D)
- niezły skład - przewija się kilka ekstraktów roślinnych, producent obiecuje 95% pochodzenia naturalnego, brak parabenów, fenoksyetanolu, barwników, etanolu i ftalatów w kompozycji zapachowej
- higieniczny aplikator w formie pompki
- nie przetłuszcza cery
- cena - około 20zł za 50ml

MINUSY:
- nieprzezroczyste opakowanie nie pozwala ocenić ile produktu jeszcze pozostało

OCENA OGÓLNA:
5+/6
Jak już wcześniej wspomniałam - ten krem to aktualny ulubieniec mojej Mamy ;). Tak go zachwalała, że zastanawiam się czy sama się na niego w końcu nie skuszę... Zapach ma rzeczywiście bardzo przyjemny i kiedy sama go wypróbowałam spisał się dobrze - nie wybłyszczył mi buzi pod makijażem i był leciutki - bez lepkiej warstwy na skórze. Cera mojej Mamy nie ma specjalnych wymagań - tzn. nie jest wrażliwa ani skłonna do alergii, ale jest cerą już "dojrzałą" (chyba ktoś mi urwie głowę za to określenie :D), więc dobre nawilżenie się przydaje - Mama twierdzi, że krem nawilża wystarczająco i zauważalnie rozświetla, co bardzo jej odpowiada, gdyż - przy oliwkowej karnacji (a taką posiada moja Mamusia - że też mnie się to nie dostało w genetycznym spadku no...), gdy skóra jest zmęczona, to wydaje się szara. Podsumowując - Mama zadowolona - więc ja tym bardziej, bo mogłam jej zrobić mały kosmetyczny prezent :).



sobota, 8 czerwca 2013

Love Me Green - Organic Energising Cleansing Foam - Organiczna Energetyzująca Pianka Myjąca Do Twarzy

Jakiś czas temu otrzymałam propozycję współpracy od przedstawiciela firmy Love Me Green. Ostatnio trochę "kręcę nosem" na współprace, bo sesja, bo brak czasu, bo za dużo już tego. Jednak kiedy zobaczyłam opakowania - a trzeba Wam wiedzieć, że ja jestem najlepszym typem konsumenta, bo kupuję oczami ;), to od razu zapragnęłam przyjąć w posiadanie kilka kosmetyków tej firmy i dać im szansę sprawdzenia się na mojej skórze. Na pierwszy ogień pójdzie pianka do mycia twarzy, której używam już prawie od miesiąca :). Na wstępie powiem Wam, że myjadła do buzi w formie pianki jeszcze nie miałam, więc podjarałam się na wejściu jak pochodnia... a jak było dalej?
PLUSY:
- forma pianki - polubiłam i będę w przyszłości szukać tego typu gadżeciarskich rozwiązań
- bardzo wydajna - wystarczy jedno naciśnięcie i otrzymujemy ilość pianki wystarczającą do umycia twarzy
- nie wysusza skóry
- dość dokładnie oczyszcza (chociaż do poziomu Fresh Pharmacy z Lusha daleko)
- bardzo ładne opakowanie - trafia w moje poczucie estetyki :)
- przyjemny skład - wg producenta w 98% naturalny (podany na dole postu)
- ekstrakty roślinne wysoko w składzie
- nie zawiera parabenów, fenoksyetanolu, silikonów, EDTA, pochodnych olejów mineralnych, produktów etoksylowanych
- zapach otrzymywany na bazie naturalnych wyciągów roślinnych, ale podobno jest hipoalergiczny - u mnie podrażnień nie wywołał, ale moja skóra nie ma takich skłonności
- nie testowany na zwierzętach

MINUSY:
- na własne życzenie wkopałam się z zapachem - grejpfrut dla cytruso-hejterów, których jestem dumną przedstawicielką, to nie najlepsza opcja, ale nawet go znoszę...
- opakowanie jest nieprzezroczyste, w związku z czym nie wiemy ile produktu jeszcze pozostało
- może pozostawiać czasami uczucie ściągnięcia, co dla niektórych jest wadą - mnie to nie przeszkadza, mam wręcz wrażenie, że skóra została po prostu dobrze oczyszczona
- nie pieni się ponad stan "spienienia", który otrzymujemy w momencie, kiedy produkt wydostaje się z pompki, natomiast nałożony na skórę traci spienienie
- cena - 49,90zł za 100ml - niestety bardzo wysoka
OCENA OGÓLNA
3/6
Wszystko byłoby całkiem nieźle gdyby nie cena... No i zapach, ale nacięłam się sama, bo chciałam koniecznie wypróbować piankę. Ogólnie produkt jest naprawdę sympatyczny, ale mógłby kosztować 20zł i wtedy z pewnością dostałby ode mnie wyższą ocenę. Wykorzystam go do końca, ale kolejnego zakupu raczej nie wróżę - będę szukać innych produktów do mycia twarzy w formie pianki, bo pod tym względem bardzo mi się ta zabawa spodobała :). Za duży plus uznaję skład produktu i fakt, że nie jest testowany na zwierzaczkach. Opakowanie jest śliczne, bardzo mi się taka estetyka podoba, firma trafiła w mój gust w 100%, natomiast szkoda, że sama buteleczka jest nieprzezroczysta, bo nie widać ile zostało w niej produktu. O certyfikacie EcoCert, który podobno posiadają składniki kosmetyków Love Me Green wypowiadać się nie będę - jeśli chcecie wiedzieć więcej, odsyłam Was do postów u Agulkowego Pola
Czy polecam? Hmm... Jeśli ktoś może sobie finansowo pozwolić na myjadło do pyszczka za 50zł to można spróbować, ale nie jest to kosmetyk niezbędny ;).
Do kupienia w sklepie internetowym Love Me Green.

SKŁAD
Aqua (water), Aloe Barbadensis Leaf Juice*, Rosa Damascena (rose) Flower Water*, Disodium Cocoyl Glutamate, Centaurea Cyanus (cornflower) Flower Water*, Sodium Cocoamphoacetate, Gluconolactone, Sodium Benzoate, Sodium Cocoyl Glutamate, Potassium Sorbate, Caprylyl/Capryl Glucoside, Glycerin, Citric Acid, Hydrolyzed Linseed Extract*, Sodium Hydroxide, Parfum (fragrance), Benzyl Alcohol, Calcium Gluconate, Dehydroacetic Acid, Melilotus Officinalis Extract, Carica Papaya (papaya) Fruit Extract, Limonene, Citronellol, Citral, Linalool, Coumarin, Geraniol, Farnesol, Isoeugenol, Eugenol, Benzyl Benzoate, Benzyl Salicylate, Methyl 2-Octynoate, Hydroxyioshexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde, Hydroxycitronellal, Hexyl Cinnamal, Alpha-Isomethyl Ionone, Amyl Cinnamal, Amyl Cinnamyl Alcohol, Anise Alcohol, Cinnamyl Alcohol, Butylphenyl Methylpropional, Benzyl Cinnamate, Cinnamal.