Przyszła pora na krainę mlekiem i miodem płynącą, czyli Milk&Honey Body Polish ostatni z produktów myjących Bomb Cosmetics, który otrzymałam do recenzji od Kosmetykomania.pl. Czy faktycznie można się po nim poczuć jak po kąpieli w mleku i miodzie? Zapraszam do czytania ;).
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą scrub. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą scrub. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 29 września 2015
niedziela, 13 stycznia 2013
Farmona - Szarlotka z bitą śmietaną i cynamonem - Peeling do mycia ciała i masło
Gdybyście zapytały mnie o ulubione ciasto lub deser, z pewnością na pierwszym miejscu wymieniłabym tiramisu, na drugim natomiast znalazłaby się szarlotka z lodami i bitą śmietaną - omnomnom! W związku z tym, kiedy tylko ujrzałam na stronie Farmony nową wersję zapachową w ich linii Sweet Secret, uznałam, że prędzej czy później wpadnie ona w moje łapki - kosmetyki te znalazły się na mojej chciejliście przedświątecznej :D. Tak się akurat przyjemnie złożyło, że agencja Werner i Wspólnicy, z którą współpracuję, ma pod swoją brandową opieką firmę Farmona i planowała właśnie przedświąteczne wysyłki zestawów Sweet Secret i ja otrzymałam właśnie szarlotkową nowość :D. Oczywiście kosmetyki od razu poszły w ruch i dzisiaj mam dla Was ich recenzję :).
PLUSY:- przyjemny zapach, choć nie trafił w moje wyobrażenie w 100%
- gęsta konsystencja - kosmetyk nie jest rozwodniony
- spore drobinki, które dobrze "drapią" :) - skutecznie peelinguje i masuje- uwaga, to mocny zdzierak!
- pieni się, więc rzeczywiście jest to peeling myjący
- wydajny
- cena - ok. 13zł za 225ml, ja otrzymałam go w zestawie, który kosztuje 26zł, do kupienia tutaj
MINUSY:
- nieudane opakowanie, dużo lepiej sprawdziłby się słoiczek, gdyż peeling jest bardzo gęsty i ciężko wydostać go z butelki
OCENA OGÓLNA:
4+/6
O co chodzi z tym zapachem? Otóż - tutaj będzie opinia oczywiście moja, moja i tylko moja, bo zapach może być dla jednych absolutnym hitem, a innym nie przypaść do gustu, uważam, że Farmona nie do końca trafiła z opisem. Chcieli, żeby było super-apetycznie, więc zrobili szarlotkę z bitą śmietaną i cynamonem, ale dla mnie sprawa wygląda następująco - szarlotka - być może, cynamon - raczej mało, bita śmietana - ciekawe gdzie? Nazwałabym zapach tego peelingu raczej po prostu jabłkiem z cynamonem, ale nie brzmi to już tak apetycznie. Czego mi brakuje? Bitej śmietany... Czyli trochę więcej słodkości w zapachu, bo ja wyczuwam głównie kwaśne jabłuszko, a za mało mi urozmaicenia. Mimo to, zapach jest bardzo przyjemny i z pewnością jadalny. W moim mniemaniu peeling słabiej trafia nutami zapachowymi niż masło, ale o maśle będzie później :). Generalnie peeling ten lubię, może nawet bardzo, przede wszystkim za zdzieranie - konkretne! Dobry, mocny drapak zawsze u mnie trafi w dziesiątkę - lubię czuć zdecydowane drobinki a nie jakieś anemiczne mizianie :D.
Jeżeli przekonuje Was dobra drapanie to obadajcie sobie zapach przed zakupem, w drogerii, bo ja się odrobinkę zawiodłam pod tym względem (może moje wyobrażenia były zbyt nierzeczywiste...?)
PLUSY:
- przyjemny zapach - moim zdaniem lepiej trafia w nazwę niż peeling, ale to nadal nie do końca to, co bym chciała
- idealna konsystencja - prawdziwie maślana, gęsta i zbita, a jednocześnie gładka <3
- przyjemnie nawilża i natłuszcza
- zapach długo pozostaje na skórze
- cena - standardowa - 13,50zł za 225ml
- dobrze się aplikuje i wchłania
MINUSY:
- zapach w nadmiarze może być drażniący
OCENA OGÓLNA:
4+/6
Pomimo faktu, że masło nieco lepiej oddaje zapach szarlotki, to mnie nadal nie pachnie to w 100% tak jak bym chciała... Zapach na skórze utrzymuje się nieźle, z tym, że rodzi to mały problem - przy obsmarowaniu całego ciała, jest on po prostu nieco męczący, dlatego, nauczona doświadczeniem, teraz smaruję nim głównie nogi i moje obeschnięte łydki ;). Dla mnie największym plusem tego masła jest jego konsystencja, która autentycznie z masłem mi się kojarzy - jest zwarta, ale gładka i lekko rozprowadza się na skórze - taką najbardziej lubię, choć wiem, że np. Hexxanie nie odpowiadało wydłubywanie kosmetyku z opakowania - u mnie wręcz przeciwnie, lubię takie zbite masła :). Produkt przyjemnie się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy, jego właściwości nawilżające są przyzwoite - na zupełnie regularnym poziomie - bez cudów.
Jeżeli miałabym wybierać, który z tych dwóch produktów kupić, byłoby mi ciężko. Z jednej strony peeling jest super zdzierakiem, ale z drugiej masło ma przefajną konsystencję i lepiej oddaje zapach... Prawdę mówiąc ciężko mi się zdecydować i chyba nie pozostaje nic innego jak samemu wyrobić sobie opinię na temat tych dwóch całkiem przyzwoitych produktów ;).
TAG:
ciało,
Farmona,
kąpiel,
masło do ciała,
peeling,
pielęgnacja,
scrub,
szarlotka,
zapach
sobota, 21 maja 2011
Lush - Aqua Mirabilis - masło/scrub do ciała
PLUSY:
- masło do ciała i peeling w jednym
- nie muszę smarować się balsamem do ciała po wyjściu z kąpieli (nienawidzę tego bom leń jakich mało :D, więc to dla mnie opcja idealna)
- skóra jest nawilżona i delikatna
- bardzo dobrze peelinguje
- wydaje mi się, że te peelingi pomogły trochę w walce z cellulitem
- cudownie pachnie - jak ciasteczka orzechowe albo Nutella <3 - w dodatku zapach pozostaje na skórze
- wystarcza na około 15 użyć - stosuję na całe ciało z poświęceniem szczególnej uwagi łydkom, ramionom i przedramionom, które mam wybitnie przesuszone zawsze
MINUSY:
- średnio wydajny
- w Polsce dostępny tylko poprzez zamówienia ze strony Lush lub zbiorowe zamówienia na wizażu, ewentualnie na allegro - ale drogo :(
OCENA OGÓLNA:
6-
Jedyne co mogę mu zarzucić to wydajność - dlatego minusik :), poza tym - jest moim absolutnym ulubieńcem z Lusha - mam już chyba czwartą czy piątą kostkę i nie jest mi dość! Jest to chyba mój ulubiony zapach z całego Lusha - chciałoby się zjeść. Poza tym folguje mojemu lenistwu, bo nie muszę po wyjściu z kąpieli już niczym się smarować - przemiziam skórę w kąpieli, spłuczę drobinki zmielonych orzeszków i voila! Skóra oczyszczona, nawilżona - no po prostu ekstra!!!
SKŁAD:
Cocoa Butter - masło kakaowe - dobry stabilizator emulsji, jedna z przyczyn pięknego zapachu, o działaniu natłuszczającym, nawilżającym, wygładzającym, jest biozgodne z ludzką skórą - co oznacza, że jest dobrze tolerowane i nie powoduje alergii kontaktowej
Almond Butter - masło migdałowe - o właściwościach zbliżonych do masła kakaowego, zawiera dużą ilość niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych potrzebnych do prawidłowego funkcjonowania naszej skóry i zapobiegania procesom starzenia
Laureth 4 - eter laurylowy glikolu polietylenowego 4 - emulgator - substancja ułatwiająca zwilżanie i usuwanie brudu - jest to substancja, która krzywdy naszej skórze nie zrobi - przynajmniej nie w takiej ilości w jakiej używana jest w kosmetykach
Ground Almond Shells - zmielone łupiny migdałów - które to właśnie zapewniają nam naprawdę całkiem intensywny, ale nadal przyjemny peeling
Sandalwood Oil - olejek sandałowy - ma działanie antyseptyczne, przyspieszające gojenie, wzmacniające i przeciwzapalne
Rose Absolute - absolut różany - o działaniu łagodzącym i przeciwstarzeniowym, używany w kompozycjach zapachowych
Perfume - kompozycja zapachowa
Skład: Cocoa Butter, Almond Butter, Laureth 4, Ground Almond Shells, Sandalwood Oil, Rose Absolute, Perfume.
- masło do ciała i peeling w jednym
- nie muszę smarować się balsamem do ciała po wyjściu z kąpieli (nienawidzę tego bom leń jakich mało :D, więc to dla mnie opcja idealna)
- skóra jest nawilżona i delikatna
- bardzo dobrze peelinguje
- wydaje mi się, że te peelingi pomogły trochę w walce z cellulitem
- cudownie pachnie - jak ciasteczka orzechowe albo Nutella <3 - w dodatku zapach pozostaje na skórze
- wystarcza na około 15 użyć - stosuję na całe ciało z poświęceniem szczególnej uwagi łydkom, ramionom i przedramionom, które mam wybitnie przesuszone zawsze
MINUSY:
- średnio wydajny
- w Polsce dostępny tylko poprzez zamówienia ze strony Lush lub zbiorowe zamówienia na wizażu, ewentualnie na allegro - ale drogo :(
OCENA OGÓLNA:
6-
Jedyne co mogę mu zarzucić to wydajność - dlatego minusik :), poza tym - jest moim absolutnym ulubieńcem z Lusha - mam już chyba czwartą czy piątą kostkę i nie jest mi dość! Jest to chyba mój ulubiony zapach z całego Lusha - chciałoby się zjeść. Poza tym folguje mojemu lenistwu, bo nie muszę po wyjściu z kąpieli już niczym się smarować - przemiziam skórę w kąpieli, spłuczę drobinki zmielonych orzeszków i voila! Skóra oczyszczona, nawilżona - no po prostu ekstra!!!
SKŁAD:
Cocoa Butter - masło kakaowe - dobry stabilizator emulsji, jedna z przyczyn pięknego zapachu, o działaniu natłuszczającym, nawilżającym, wygładzającym, jest biozgodne z ludzką skórą - co oznacza, że jest dobrze tolerowane i nie powoduje alergii kontaktowej
Almond Butter - masło migdałowe - o właściwościach zbliżonych do masła kakaowego, zawiera dużą ilość niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych potrzebnych do prawidłowego funkcjonowania naszej skóry i zapobiegania procesom starzenia
Laureth 4 - eter laurylowy glikolu polietylenowego 4 - emulgator - substancja ułatwiająca zwilżanie i usuwanie brudu - jest to substancja, która krzywdy naszej skórze nie zrobi - przynajmniej nie w takiej ilości w jakiej używana jest w kosmetykach
Ground Almond Shells - zmielone łupiny migdałów - które to właśnie zapewniają nam naprawdę całkiem intensywny, ale nadal przyjemny peeling
Sandalwood Oil - olejek sandałowy - ma działanie antyseptyczne, przyspieszające gojenie, wzmacniające i przeciwzapalne
Rose Absolute - absolut różany - o działaniu łagodzącym i przeciwstarzeniowym, używany w kompozycjach zapachowych
Perfume - kompozycja zapachowa
Skład: Cocoa Butter, Almond Butter, Laureth 4, Ground Almond Shells, Sandalwood Oil, Rose Absolute, Perfume.
TAG:
body butter,
Lush,
masło do ciała,
peeling,
scrub
czwartek, 13 stycznia 2011
Dax Cosmetics Perfecta Spa - Cukrowy peeling do ciała pomarańczowo-waniliowy
Obiecałam posta o pomarańczkach? Obiecałam! I co? Oto on!
Jak już pewnie nie raz wspominałam, nie jestem fanką zapachu cytrusów, czyli np. pomarańczy. Z reguły go unikam, ale jest jeden taki produkt, który podbił moje serce (i nos), pomimo swojego pomarańczowego zapachu. A chodzi o cukrowy peeling do ciała pomarańczowo-waniliowy z firmy DAX Cosmetics z serii Perfecta Spa.
Peeling ten jest moim zdaniem idealnym odpowiednikiem peelingu profesjonalnego Bielendy z cukrem trzcinowym, który również uwielbiam, ale nie chciałam zamawiać przez allegro i dopłacać za przesyłkę, kiedy znalazłam takie cudo za dużo mniejszą kasę w Realu (są również na pewno w Superpharm i chyba w Rossmanie). Opakowanie o pojemności 225ml za 15,99zł to super cena w porównaniu z Bielendą, więc nawet się specjalnie nie zastanawiałam. Na pewno wypróbuję też wersję marcepanową i czekoladowo-kokosową.
Co mnie tak w nim urzekło? Przede wszystkim przepiękny zapach. Po prostu cudo, mogłabym wąchać bez przerwy. Ponadto peeling ma super gładką konsystencję takiego mocno stałego galaretkowego żelu, który jest przemiły w dotyku. W tymże żelu zawieszonych jest cała masa kryształków cukru oraz pomarańczowe granulki peelingujące (polietylenowe), które dają nam bardzo fajny efekt złuszczający, a dzięki mechanicznemu pocieraniu, poprawiamy także ukrwienie, nawilżenie i odżywienie naszej skóry.
Peeling stosować można na całe ciało, ale jak to bywa z peelingami cukrowymi - jego wydajność jest średnia - na to trzeba się przygotować, jeżeli zaopatrujemy się w peeling cukrowy, nie ma tu znaczenia firma. Skóra po nim jest równomiernie złuszczona, nawilżona, a nawet moim zdaniem troszkę natłuszczona, dzięki czemu nie muszę już używać balsamu (hurra!!!).
Skład: Paraffinum Liquidum, Sucrose, Silica, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Parfum, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Peel Oil, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Peel Wax, Hydrogenated Vegetable Oil, Coffea Arabica (Coffee) Seed Extract, Poliethylene, Cl 73360, Cl. 77718, Cl 19140, Sodium Propylparaben, Eugenol, Cinnamal, D-Limonene.
Jak już pewnie nie raz wspominałam, nie jestem fanką zapachu cytrusów, czyli np. pomarańczy. Z reguły go unikam, ale jest jeden taki produkt, który podbił moje serce (i nos), pomimo swojego pomarańczowego zapachu. A chodzi o cukrowy peeling do ciała pomarańczowo-waniliowy z firmy DAX Cosmetics z serii Perfecta Spa.
Peeling ten jest moim zdaniem idealnym odpowiednikiem peelingu profesjonalnego Bielendy z cukrem trzcinowym, który również uwielbiam, ale nie chciałam zamawiać przez allegro i dopłacać za przesyłkę, kiedy znalazłam takie cudo za dużo mniejszą kasę w Realu (są również na pewno w Superpharm i chyba w Rossmanie). Opakowanie o pojemności 225ml za 15,99zł to super cena w porównaniu z Bielendą, więc nawet się specjalnie nie zastanawiałam. Na pewno wypróbuję też wersję marcepanową i czekoladowo-kokosową.
Co mnie tak w nim urzekło? Przede wszystkim przepiękny zapach. Po prostu cudo, mogłabym wąchać bez przerwy. Ponadto peeling ma super gładką konsystencję takiego mocno stałego galaretkowego żelu, który jest przemiły w dotyku. W tymże żelu zawieszonych jest cała masa kryształków cukru oraz pomarańczowe granulki peelingujące (polietylenowe), które dają nam bardzo fajny efekt złuszczający, a dzięki mechanicznemu pocieraniu, poprawiamy także ukrwienie, nawilżenie i odżywienie naszej skóry.
Peeling stosować można na całe ciało, ale jak to bywa z peelingami cukrowymi - jego wydajność jest średnia - na to trzeba się przygotować, jeżeli zaopatrujemy się w peeling cukrowy, nie ma tu znaczenia firma. Skóra po nim jest równomiernie złuszczona, nawilżona, a nawet moim zdaniem troszkę natłuszczona, dzięki czemu nie muszę już używać balsamu (hurra!!!).
Jeśli chodzi o skład, to pojawia się w nim parafina płynna - jako podłoże całego kosmetyku, działa natłuszczająco, jest emolientem poprawiającym nawilżenie i regenerującym warstwę hydrolipidową skóry. Jako drugi na liście jest oczywiście cukier, któremu zawdzięczamy mechaniczne złuszczanie. Kolejnym składnikiem jest krzemionka, która wraz z cukrem działa złuszczająco. Następny na liście jest uwodorniony olej rycynowy - składnik zmiękczający, po nim mieszanka perfum, a następnie kolejne olejki - olej ze słodkich migdałów - o działaniu nawilżającym i odżywczym, dzięki zawartości wit. E i nienasyconych kwasów tłuszczowych, olejek ze skórki pomarańczowej - nadający piękny pomarańczowy zapach kosmetykowi oraz działający antycellulitowo, wosk ze skórki pomarańczowej - o właściwościach napinających, wygładzających, uwodorniony olej warzywny, działający natłuszczająco. Kolejnym ważnym składnikiem jest ekstrakt z ziaren kawy, zawierający kofeinę, która znana jest ze swojego wyszczuplającego działania i redukcji tłuszczu. Następny składnik to polietylen - czyli małe pomarańczowe kuleczki peelingujące. Na finiszu listy składników znajdziemy jeszcze barwniki, propylparaben - konserwant, który niestety musiał się tu znaleźć, bo kosmetyk jest przydatny do użycia przez pół roku od otwarcia, jednak nie uważam, by był powodem do zmartwień, bo peeling praktycznie od razu zmywamy przecież ze skóry, więc nie pozostaje on z nią w kontakcie na tyle długo, aby wywrzeć jakiś negatywny wpływ. Trzy ostatnie składniki to substancje zapachowe, naturalnie występujące w olejkach eterycznych - eugenol - o zapachu goździkowo-waniliowym, cinnamal - o zapachu cynamonu oraz D-limonen o zapachu cytrusowym.
TAG:
ciało,
Dax Cosmetics,
peeling,
scrub
wtorek, 14 grudnia 2010
Lush Aqua Mirabilis Body Butter
Tym razem czas na mojego kolejnego Lushowego faworyta!
Lush - Aqua Mirabilis Body Butter
Czyli masło do ciała, które nie jest wcale takim zwykłym masłem! Jest to masło w kostce - formie stałej, z peelingującymi drobinkami, którego używamy w czasie kąpieli/prysznica - ponieważ po użyciu trzeba jakoś pozbyć się z ciała wspomnianych drobinek. Aqua Mirabilis fantastycznie peelinguje i nawilża skórę - po wyjściu z kąpieli nie używam już żadnego balsamu do ciała. Taki już ze mnie leniuszek - nigdy mi się nie chciało smarować się czymkolwiek po wyjściu z kąpieli, a teraz moja skóra nie cierpi na tym moim lenistwie, bo nawilżam ją AM.
Jego przystępna dla mnie forma nie jest jedyną zaletą, nie piałabym tak z zachwytu nad nim gdyby nie jego fantastyczny zapach. Mnie przypomina trochę nougat, prażone orzechy w karmelu - takie klimaty, czyli dla mnie - zdeklarowanej wielbicielki Nutelli - po prostu niebo w... wannie :D. Jest w tej chwili moim absolutnym faworytem jeśli chodzi o pielęgnację ciała - zamówiłam już kolejną kostkę!
Warto też poświęcić chwilę uwagi użytkowaniu i wydajności - otóż ja swoją kostkę (95g, 7cm x 7cm i 2,5cm wysokości) dzielę na 16 kawałków - 4x4. Wydawałoby się, że taki kawałeczek to maleństwo - jednak jeden taki wystarcza mi na całe ciało, z poświęceniem szczególnej uwagi łydkom, ramionom i przedramionom, które mam wybitnie przesuszone zawsze. Czytałam opinie na blogach i forach oraz oglądałam wiele filmików na youtube, w których padały często zarzuty, że AM jest mało wydajny. Być może tak jest gdy próbujemy szorować się całą kostką - ona rzeczywiście łatwo się rozpuszcza, ale dzięki podzieleniu jej na kawałeczki, Aqua Mirabilis znacznie zyskuje na wydajności - 5 funtów na 16 użyć - całkiem nieźle :).
Przejdźmy więc do składu tego cudeńka, który bardzo mi się podoba i od razu muszę go pochwalić! Na pierwszym miejscu masło kakaowe - dobry stabilizator emulsji, jedna z przyczyn pięknego zapachu, o działaniu natłuszczającym, nawilżającym, wygładzającym, jest biozgodne z ludzką skórą - co oznacza, że jest dobrze tolerowane i nie powoduje alergii kontaktowej.
Kolejnym składnikiem jest masło migdałowe,o właściwościach zbliżonych do masła kakaowego, zawiera dużą ilość niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych potrzebnych do prawidłowego funkcjonowania naszej skóry i zapobiegania procesom starzenia.
Następny na liście - jedyny składnik syntetyczny - Laureth 4 to emulgator - substancja ułatwiająca zwilżanie i usuwanie brudu - jest to substancja, która krzywdy naszej skórze nie zrobi - przynajmniej nie w takiej ilości w jakiej używana jest w kosmetykach.
Jako czwarte na liście mamy zmielone łupiny migdałów,które to właśnie zapewniają nam naprawdę całkiem intensywny, ale nadal przyjemny peeling.
Kolejne co widzimy na liście składników Aqua Mirabilis to olejek sandałowy ja muszę przyznać, że zapachu olejku sandałowego nie wyczuwam w kosmetyku - co jest plusem, bo średnio go lubię. Ma on działanie antyseptyczne, przyspieszające gojenie, wzmacniające i przeciwzapalne.
Na samym końcu składu twórca kosmetyku dorzucił jeszcze absolut różany, którego również nie wyczuwam - być może mieszanka zapachów maseł, olejku sandałowego i absolutu tworzy harmonijną kompozycję, bez specjalnego podkreślenia tych nut dodatkowych - w każdym razie nie wybijają się one na pierwszy plan; oraz słynne tajemnicze Perfume.
Skład ze strony Lusha:
Cocoa Butter, Almond Butter, Laureth 4, Ground Almond Shells, Sandalwood Oil, Rose Absolute, Perfume.
I zdjęcia - ode mnie :).
TAG:
body butter,
Lush,
peeling,
scrub
Lush Sugar Babe Scrub
Nareszcie przyszła pora na produkt Lusha, który podbił moje serce, kocham, uwielbiam i nie wyobrażam sobie pielęgnacji bez niego! A chodzi o cukrowy scrub do ciała
Lush - Sugar Babe Scrub
Ten oto właśnie kosmetyk chyba już na zawsze zamieszka w mojej łazience (a tak ściślej to nie w łazience, tylko w szafce, bo wilgotne powietrze łazienki raczej nie służy tego typu kosmetykom).
Co mnie w nim tak urzekło? Przede wszystkim zapach! Kiedy odebrałam moją Lushową paczuchę, cała pachniała właśnie nim. Intensywny zapach mimozy i ylang ylang zmieszany z delikatnym aromatem cukrowej słodyczy - no rozkosz i kropka! Głównym źródłem powalającego zapachu jest wnętrze tej białej półkuli, które jest różowe i nieco wilgotnawe, a otacza je właśnie bielutki cukier, który jest sprawcą właściwości peelingujących kosmetyku.
Pozwolę sobie przytoczyć tu opis ze strony w tłumaczeniu własnym: "Kremowy scrub cukrowy. 'Sugar Babe' to delikatniejsza alternatywa dla intensywnego 'Sugar Scrub'. Jest to mieszanina wodorowęglanu sodu (proszek do pieczenia) i tartarusu (wodorowinianu potasu) co sprawia, że receptura brzmi bardziej jak przepis na ciasto niż na kosmetyk, oraz oleju kokosowego.
Olej kokosowy: aplikowany zewnętrznie, pomaga redukować objawy związane z łuszczycą i egzemą, ponieważ przywraca skórze naturalną równowagę. Absolut wosku pszczelego: dzięki swoim łagodzącym, ochronnym i antyseptycznym właściwościom nadal jest z powodzeniem stosowany w medycynie. Lush używa rocznie około 4kg absolutu, którego koszt to 1,200GBP za kilogram.
'Sugar Babe' jest obdarzony ponadto zapachem kwiatów ylang - ylang i mimozy co nadaje mu słodki i zmysłowy zapach.
Produkt wegetariański."
Co do zastosowania i wydajności - ja swoją słodką półkulę dzielę na kawałeczki, ponieważ z opisów na innych blogach i forach wynika, że przy użyciu całej kuli - a) szybciej się ona zużywa, b) w kontakcie z wodą część cukru ulega wypłukaniu, a reszta najzwyczajniej w świecie twardnieje co utrudnia użytkowanie następnym razem, ponieważ twarda powierzchnia "rysuje" skórę. Polecam w każdym razie moją metodę dzielenia sobie Sugar Babe na kawałeczki, najlepiej nożem, bo kula jest twarda. Owszem trochę się kruszy przy dzieleniu, ale nic się nie marnuje :). Jestem w stanie podzielić całość na jakieś 10-12 kawałków - każdy taki kawałek wystarcza mi na peeling całego ciała z naciskiem na łydki (na których często skórę mam suchą jak pieprz, z tendencją do schodzenia), kolana, uda, pupę, przedramiona, łokcie i ramiona (na których mam nieszczęście posiadać dziedziczne w mojej rodzinie nadmierne rogowacenie mieszków włosowych). Później i tak poprawiam Aqua Mirabilis, więc co się odwlecze to nie uciecze ;). Uważam, że pod względem wydajności, Sugar Babe jest absolutnie wart swojej niewygórowanej, jak na Lusha, ceny. Jeszcze wymiary - średnica ok 7cm, wysokość w najwyższym miejscu - prawie 4cm, waży 100g.
A teraz do rzeczy, czyli do listy składników! Na pierwszym miejscu oczywiście cukier i to nie byle jaki, bo cukier z tak zwanego sprawiedliwego handlu (Fairtrade), czyli takiego, który - idąc za ciocią wikipedią, "ma na celu pomoc w rozwoju dla drobnych wytwórców (rolników, rzemieślników) Trzeciego Świata, posługując się metodami wypracowanymi przez biznes, tworząc niezależny system handlowy o zasięgu globalnym. Jest to zarazem jeden z nurtów ekonomii społecznej, której naczelną zasadą jest uznanie, iż człowiek jest ważniejszy od zysku.". Zasady, którymi kieruje się ruch Fairtrade to "Szacunek i troska dla ludzi i środowiska, stawianie ludzi przed zyskiem, tworzenie producentom środków i możliwości w celu poprawy ich warunków życia i pracy, rozwój obustronnie korzystnych relacji pomiędzy sprzedawcami i nabywcami, płacenie przez kupujących ceny, która zapewnia producentom sprawiedliwe wynagrodzenie za ich pracę i akceptowalny zwrot kosztów dla organizacji marketingowej, wzrost świadomości na temat sytuacji kobiet i mężczyzn jako producentów i handlowców, promocja równych szans dla kobiet, ochrona praw kobiet, dzieci i ludności tubylczej. Lush jest właśnie jedną z firm wspierających tą ideę, którą uważam za supersłuszną! Ale co z tym cukrem? Cukier dokładnie oczyszcza skórę, usuwa martwe komórki nie wywołuje podrażnień, ani uczuleń. Rozpuszcza się w trakcie wykonywania peelingu, który pobudza krążenie krwi, dotlenia skórę. Ponadto cukier ma w tej postaci również właściwości nawilżające.
Kolejna na liście znalazł się wodorowęglan sodu czyli soda oczyszczona, taka jak w proszku do pieczenia :), ma ona właściwości oczyszczające, jest regulatorem pH, środkiem zmiękczającym wodę.
Następny na liście znajdziemy olej kokosowy extra virgin posiada właściwości nawilżające, wspomaga gojenie się ran, hamuje pojawianie sie plam na skórze, działa łagodząco przy chorobach skóry (egzemy), spowalnia starzenie i opóźnia powstawanie zmarszczek, nawilża i wygładza skórę.
Tartarus czyli wodorowinian potasu to kolejne co znajdziemy na liście składników Sugar Babe, brzmi tajemniczo? Jest to substancja, która powstaje w winie - tzw. kamień winny, jest także składnikiem proszku do pieczenia, regulatorem pH. W naszym produkcie przydatny - ponieważ zapobiega krystalizowaniu się cukru - z tej samej przyczyny jest często dodawany do lukrów do ciast.
Oj i znalazł się też nieszczęsny laurylosiarczan sodu czyli SLS, o którym pisałam w poprzednim poście, użyty prawdopodobnie nie w celu spieniania - bo Sugar Babe nie pieni się wcale, a jako "ułatwiacz" zwilżania i środek obniżający twardość wody i ułatwiający rozpuszczanie brudu :D.
Kolejny na liście mamy absolut mimozy, który to odpowiada za oszałamiający zapach kosmetyku.
Następny w kolejności jest absolut wosku pszczelego czyli esencja zapachu i właściwości tego bardzo użytecznego produktu pszczół. Ma on właściwości łagodzące, ochronne i antyseptyczne i jest znany medycynie od wieków.
Mmm... kolejna przyczyna pięknego zapachu olejek ylang ylang po naszemu trochę mniej egzotycznie - jagodlin wonny, którego kwiaty mają bardzo intensywny zapach, wyczuwalny w Sugar Babe i dopełniający harmonijnie pozostałe nuty zapachowe.
Pojawia się też nielubiany przez nas składnik dietanoloamid (Cocamide DEA), emulgator i środek powierzchniowo czynny, któremu postawić można te same zarzuty co SLS, również może podrażniać osoby wybitnie wrażliwe.
Następna na liście jest laurylobetaina, detergent, ale uwaga - amfoteryczny - nie jonowy, jak w przypadku SLS, jest to środek zmiękczający wodę i obniżający napięcie powierzchniowe - ułatwiający mycie, ale bez właściwości drażniących - jest stosowany często (ale nie wystarczająco często.. ;)) zamiennie z SLSami, szczególnie w kosmetykach dla dzieci i dla skóry wrażliwej. Do jej właściwości należy także łagodzenie drażniącego działania SLS i Cocamide DEA.
Cóż tu tak obco brzmi? Kumaryna, czyli substancja nadająca zapach... świeżego siana :D Substancja naturalna, obecna w wielu roślinach, np. w turówce wonnej czyli składniku... Żubrówki :D
Kolejny obco i groźnie brzmiący składnik to salicylan benzylu, nie ma się jednak czego obawiać, ponieważ jest to naturalny ester, występujący w pączkach i żywicy topoli, tutaj jest składnikiem kompozycji zapachowej, do której Lush dopisuje znów swoje tajemnicze Perfume.
Stawkę składników zamyka czerwony barwnik, który w odpowiednim stężeniu barwi środek na różowo :)
Jak zawsze - skład w oryginale od Lusha:
Skład: Fairtrade Sugar, Sodium Bicarbonate, Extra Virgin Coconut Oil (Cocos Nucifera), Cream of Tartar (Tartaric Acid), Sodium Laureth Sulfate, Mimosa Absolute (Acacia Decurrens), Beeswax Absolute (Apis Mellifera), Ylang Ylang Oil (Cananga Odorata), Cocamide DEA, Lauryl Betaine, *Coumarin, Benzyl Salicylate, Perfume, Colour 73360.
I zdjęcia mojego egzemplarza:
Subskrybuj:
Posty (Atom)