wtorek, 20 września 2016

Pachnący Post - Ostatnie tchnienie lata - Colonial Candle - Tahitian Plumeria

Lato minęło zdecydowanie za szybko - nie sądzicie? Są jednak różne sposoby na przywołanie go jeszcze choć na chwilę, a jednym z moich ulubionych są oczywiście świece zapachowe. Dzisiaj przedstawię Wam świecę nowej dla mnie marki dostępnej w Pachnącej Wannie - Colonial Candle, o egzotycznym zapachu Tahitian Plumeria, czyli pięknego kwiatu z tropikalnych wysp, który zdecydowanie pachnie latem!


W zapachu i pięknie kwiatów plumerii zakochałam się spędzając wakacje na Rodos, gdzie drzew obsypanych cudnym białym i różowym kwieciem było po prostu mnóstwo. Kiedy zobaczyłam, że w ofercie Colonial Candle znajduje się świeca o takim zapachu bez wahania wybrałam ją do przetestowania i to od razu w największym rozmiarze - tak bardzo chciałam sobie przypomnieć zapach nieodłącznie dla mnie związany z wakacjami.

Podczas wąchania na zimno zapach jest kwiatowy, ale świeży, chłodny, natomiast po odpaleniu do głosu dochodzi jeszcze sporo słodyczy. Jeśli miałabym ten zapach z czymś porównać, to trochę kojarzy mi się z... gumą balonową. Czy jest to zapach plumerii, który pamiętam z greckiej wyspy? Nie do końca, choć niektóre nuty faktycznie są podobne - plumeria jako kwiat ma zapach jednak bardziej świeży, z zieloną, lekko cierpką, roślinną nutą, której w kompozycji Colonial Candle niestety brakuje. Być może jednak plumeria z Tahiti pachnie trochę inaczej niż ta rodyjska... Nie mogę jednak powiedzieć, że jestem zawiedziona kompozycją Tahitian Plumeria - uważam że jest przyjemna, nienachalna, dość delikatna, brakuje jej jednak "tego czegoś" - swego rodzaju szlachetności, z którą kojarzą mi się przepiękne kwiaty od których wzięła swoją nazwę.



Świeca sama w sobie wygląda bardzo estetycznie - ma ciekawy, owalny w przekroju kształt i zaopatrzona jest w dwa knoty, które nie kopcą i powodują równomierne spalanie bez efektu tunelowania. Jest opatrzona grafiką stylem dość zbliżoną do wielu widzianych na świecach innych marek. Jak wspominałam - mój egzemplarz jest w największym dostępnym rozmiarze - świeca waży aż 709g - dużą część wagi stanowi jednak grube szkło, w związku z czym jej czas palenia to 120 godzin, co w porównaniu z lżejszymi świecami np. Yankee Candle jest czasem o 30 godzin krótszym.

Cena największej świecy Colonial Candle to 104zł, czyli podobnie do dużych świec innych producentów - warto jednak zwrócić przy porównywaniu uwagę na czas palenia.

Podsumowując - jestem z tej świecy zadowolona, bo jej zapach jest przyjemny i faktycznie przywołuje na myśl wakacje na tropikalnej wyspie. Mój swego rodzaju niedosyt wynika raczej z faktu, że plumeria z moich wspomnień pachniała nieco inaczej... Cóż - być może kiedyś jeszcze odnajdę "tą prawdziwą" w jakiejś świecowej kompozycji, albo... wrócę znów na Rodos, żeby poniuchać tą prawdziwą - prosto z drzewa :D.



Ciekawa jestem jakie są Wasze sposoby na przywołanie wakacyjnych wspomnień? Macie może swoje ulubione świece pachnące wakacjami? Ja do tego grona zaliczyłabym na pewno zapach Day In The Sun od Goose Creek Candle, o którym pisałam w lipcu, czy Sun&Sand z Yankee Candle, ale chętnie poczytam o Waszych letnich faworytach :D.

3 komentarze:

  1. Słyszałam już kiedyś co nieco na temat świec Colonial Candle. Przyznam że bardzo mnie ten zapach zaciekawił ;)
    Pozdrawiam
    Moment Of Dreams ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Moje wakacyjne zapachy... to chyba Pink Sands lub Under the Palms od Yankee. Uwielbiam! :) Teraz jednak nastrajam się powoli do korzennych, apetycznych zapachów. Dynie, cynamon, jabłka. Nie ma nic lepszego niż kocyk, ja, książka i kominek z takim woskiem, kiedy za oknem wieje wiatr czy leje deszcz. Jestem jednak ciekawa jak spodobałaby Ci się Plumeria od Yankee, ponoc jest piękna, ale każdy ma inny nos i warto sprawdzić samemu. Czasem dostępna jest na allegro.
    Cieszę się, że wakacje się udały. Czekam teraz z niecierpliwością na nowe recenzje, może jakiś tutorial w Twoim wykonaniu? Jestem ciekawa Twojej intepretacji jesieni w makijażu. :) Pochwal się co nowego przetestowałaś? Może masz coś ciekawego do polecenia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pink Sands uwielbiam i jest w moim "stałym składzie" całorocznym ;). A z tych apetycznych wkrótce pewnie wrócę do kilku ciasteczkowych Gąsek ;). Chyba zaopatrzę się w tą Plumerię od Yankee, bo mnie zaciekawiłaś!
      Tutorial już szykuję z pewną paletą, która zawojowała mnie już latem, ale to właśnie na jesień będzie w sam raz, więc widzimy się wkrótce :D.
      Pozdrawiam Cię serdecznie kochana!

      Usuń

Dziękuję za komentarz! Zapraszam ponownie! :)