poniedziałek, 13 lutego 2017

Pachnący Post - Nastrojowe zapachy na romantyczny wieczór - McCall's Candles - Romance, Sunset Suede, Lilac

W obliczu zbliżających się Walentynek można byłoby oczekiwać postu z makijażem na walentynkową randkę - cóż... taki był plan. Pokrzyżował go jednak fakt, że mój aparat od miesiąca jest w serwisie i nadal nie wiem kiedy go odzyskam :(. W związku z tym postanowiłam, że mimo wszystko duch Walentynek na blogu zagości, ale w postaci nastrojowych zapachów od McCall's Candles, czyli wosków Romance, Sunset Suede i Lilac. Zapraszam do wirtualnego niuchania :D.

Pierwsze spotkanie z firmą McCall's Candles było nie do końca udane, bo zapach nie przypadł mi do gustu, jednak ze względu na jakość świecy postanowiłam się nie zrażać, tym bardziej, że czekały na mnie jeszcze 3 woski McCall's dostarczone w paczce od Pachnącej Wanny.

Woski McCall's, które dotarły do mnie zamknięte w opisanych woreczkach strunowych, mają okrągły "guziczkowy" kształt opatrzony tłoczeniem z logiem firmy. Są to woski kolorowe - w przeciwieństwie do na przykład wosków Kringle Candle. Każdy z tych wosków dzieliłam przed paleniem na 2 części, jednak myślę, że spokojnie wystarczyłaby ćwiartka, bo są bardzo intensywne, a zapach utrzymuje się w mieszkaniu jeszcze na drugi dzień od palenia. Waga wosku to 22g, obiecywany przez producenta czas palenia - 20 godzin, a cena to 7zł, czyli nieco taniej niż Yankee Candle, a moim zdaniem - jakościowo prezentują się nawet lepiej.


Zapach intensywny, męski, ciepły, lekko słodkawy, kojarzy mi się z... bursztynem - być może to skojarzenie pogłębia jeszcze fakt, że sam kolor wosku również jest bursztynowy. Wyczuwalne jest w nim drzewo kaszmirowe i piżmo, a wanilia nadaje nutę słodkości. Ze względu na swoją "męskość" był skazany na sukces, bo uwielbiam tego typu zapachy, a ten było czuć w pokoju jeszcze na drugi dzień od rozpalenia wosku. Przywodzi na myśl klasyczny luksus starej rezydencji rodem z "Przeminęło z Wiatrem" - fotele w aksamitnych obiciach, biblioteka wypełniona książkami o skórzanych grzbietach, wykwintni gentlemani w smokingach pykający cygara. Idealny na chłodny zimowy wieczór, by wygrzewać się przed kominkiem ze szklaneczką whisky, albo zakopać pod ciepłym kocem i poprzytulać ;). Być może skuszę się na niego w postaci dużej świecy.

Jest to zapach znacznie słodszy niż poprzednik - stanowi kompozycję owocowo-kwiatową na piżmowej podstawie. To właśnie piżmo nadaje mu tajemniczości i sprawia, że nie jest landrynkowo banalny. Mieszanka nut zawartych w Romance (brzoskwinia, płatki wiśni, jaśmin, plumeria, orchidea) z powodzeniem mogłaby stać się inspiracją dla perfum - prawdę mówiąc nawet nieco przypomina mi zapach Yves Saint Laurent - Babydoll lub Parisienne. Wosk pachnie intensywnie - połówka wystarcza na wypełnienie aromatem całego mieszkania, jednak zapach nie jest nachalny - nie męczy i nie przyprawia o ból głowy. Kompozycja ta również przypadła mi do gustu, lecz zdecydowanie bardziej kojarzy mi się z letnimi, ciepłymi wieczorami, więc druga połówka na razie poczeka w szufladzie na cieplejsze dni ;).

No cóż - po prostu bez w pełnej krasie ;). Dla każdej fanki tych majowych kwiatów będzie wprost idealny, bo McCall's spisali się świetnie jeśli chodzi o oddanie ich zapachu w tej kompozycji. Prostota tego zapachu w porównaniu z poprzednikami jest wręcz zaskakująca, bo spodziewałam się jakiejś ciekawej wariacji na temat bzu, jednak tutaj jej nie odnalazłam. Czy to źle? Myślę, że nie - takie nieskomplikowane zapachy również warto mieć, a ten pozwolił mi na chwilę zapomnieć o tym zimnym i ciemnym świecie za oknem i skupić się na wyczekiwaniu wiosny i lata :D.


Podsumowując - spotkanie z woskami McCall's Candles było bardzo udane - szczególnie przypadł mi do gustu Sunset Suede i niewykluczone, że jeszcze u mnie zagości. Ze względu na naprawdę fantastyczną jakość z pewnością będą bardzo udanymi umilaczami w każdy wieczór - nie tylko walentynkowy, bo przecież przyjemny nastrój w domu - także ten zapachowy - warto utrzymywać przez cały rok ;). 

5 komentarzy:

  1. Super, że przy takiej cenie, można mieć taką jakość :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie miałam ich jeszcze w sumie muszę przyznać że zaciekawiły mnie bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lilac z chęcią bym powąchała, uwielbiam bez :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bez uwielbiam z każdej firmy. Mam bzowe olejki, woski, nawet świece... Bez to zdecydowanie moja ulubiona nuta kwiatowa! Co do pozostałych, myśle, że mogłyby przypaść mi do gustu w chłodne, jesienne wieczory. :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz! Zapraszam ponownie! :)