czwartek, 7 listopada 2019

ANTYLISTA - CZYLI KOSMETYKI, KTÓRYCH NIE KUPIĘ - CZĘŚĆ II - ANASTASIA, TOO FACED, KAT VON D, KATOSU I INNE

Tak, tak, nadal tu jestem. Jeszcze się nie wypisałam dostatecznie :D. Dzisiaj będzie kontynuacja poprzedniego posta o kosmetykach, których nie zamierzam kupić. Ostatni poświęcony był w całości temu, że nie spodobały mi się palety z kolekcji Jeffree Star x Shane Dawson, więc dzisiaj reszta świata, która też zasłużyła na bęcki. 
No dobra nie na bęcki, ale po prostu mi się nie podoba i Wam to powiem, a czy przeczytacie to już Wasza rzecz :D.

Żeby nie było - tak ogólnie to na przykład palety Anastasii uwielbiam, ale to co się tam u nich ostatnio wyprawia to jakaś klęska urodzaju. Po pierwsze - natłok palet Norviny (córki Anastasii - założycielki marki) - taka ilość, a mianowicie 3 duże i 2 małe kolorowiaste palety z pigmentami wypuszczone dosłownie w miesiąc... Po co to komu? Na co? A no podobno na to, żeby panna Norvina mogła dostać własny stand w Sephorze, która tą "podmarkę" ABH ma mieć na wyłączność. Pomijam już, że jedna z minipaletek swoim czarno-białym, paskowanym designem jakoś tak kojarzy mi się z przerobioną w poprzednim poście kolaboracją Jeffree Star x Shane Dawson, ale to szczegół. Razem, a właściwie pomiędzy, a właściwie to prawie w tym samym czasie pojawiły się w ABH paleta we współpracy z YouTuberką Jackie Ainą, potem te nieszczęsne Norviny, a zaraz za nimi kolejna współpraca z YouTuberka - tym razem Carli Bybel. Więc paleta Jackie dobrze jeszcze nie ostygła, a już leciały kolejne! Nawet patrząc na ceny - ABH to nie ColourPop, żeby wypuszczać palety co tydzień, bo są za niewielkie pieniądze. Jak się dowiedziałam o palecie z Carli to byłam bardzo podekscytowana i nawet przez chwilę była na wishliście - później jednak pokazała się w Sephorze dość korzystna promka na podstawową paletę Norvina (tą w welurowym opakowaniu, fioletową) oraz paletę Jackie Ainy, więc capnęłam obie i jak tak się przyjrzałam z tej perspektywy palecie Carli to... jakoś mi się jej odechciało. Tym natłokiem palet wypuszczanych jedna za drugą tak naprawdę firma obrzydziła mi paletę jednej z moich ulubionych YouTuberek, bo w takim towarzystwie wydaje mi się ona dość nudna i blada. Pewnie gdyby była wydana w większym odstępie czasowym to bym ją z radością zakupiła, a tak - trafia na Antylistę. Może jeszcze zmienię co do niej zdanie, ale na razie do koszyka nie trafi.

Oprócz palet z ABH nie mam zamiaru też kupować podkładu Luminous Foundation, bo z tego co zdążyłam się zorientować, podkłady z przymiotnikiem "luminous" czyli po naszemu coś jak - "rozświetlający", nie spisują się na mojej mieszano-tłustej cerze, więc ryzykować nie ma co. Nie ciągnie mnie też jakoś do pudru z Anastasii, mam inne pozycje z tej kategorii na wishliście, o czym dowiecie się wkrótce :).

Jest to marka, którą bardzo, bardzo lubię za ich produkty - mam kilku ulubieńców (jak tusz Better Than Sex, korektor Born This Way czy paleta Sweet Peach) i kolejne pozycje na wishliście (będzie post :D), ale akurat dwie przedstawione poniżej propozycje nie przypadły mi do gustu i nie zamierzam poszerzać kolekcji o te palety. Są to mianowicie - Shake Your Palm Palms, która jest dla mnie troszkę zbyt monotonna, a z kolei Palm Springs Dreams ma trochę za dużo cieni metalicznych, a ja preferuję raczej maty, a metaliki tylko jako dodatkowy akcent ;).
Jeffree Star i Shane Dawson (o których jakimś cudem nie da się nie wspomnieć przy każdej nadarzającej się okazji...) ujawnili bardzo przykrą sytuację, która miała miejsce przy współpracy Too Faced i Nikkie Tutorials kilka lat temu. Okazało się, że niedoświadczona jeszcze biznesowo Nikkie zgodziła się PODOBNO na nieuczciwe warunki współpracy (miała otrzymać za współpracę bodajże "tylko" $50000, a nie procent od zysków), a dodatkowo palety, które były sygnowane jej nazwiskiem miały PODOBNO znacznie obniżoną jakość w stosunku do tego co Nikkie zaakceptowała przy podpisywaniu umowy. Choć sytuacja ta miała miejsce już jakiś czas temu, to w pełni wyszła na jaw dopiero teraz i muszę przyznać, że pozostawiła trochę niesmak. Zapewne była to jedna z pierwszych współprac marki kosmetycznej z YouTuberką, więc być może cała sytuacja była wynikiem braku doświadczenia w takich kolaboracjach - zarówno ze strony Nikkie jak i Too Faced. Nie jesteśmy w stanie udowodnić marce Too Faced "złej woli", a i Nikkie przyznała, że była za mało doświadczona i pewnie w tamtym momencie nie czuła się "oszukana", bo by takiej umowy nie podpisała. Ciężko też udowodnić celowe obniżanie jakości palet. Mam mieszane uczucia w tej sprawie, ale póki co pozostawiam tzw. "benefit of a doubt" i nie rezygnuję z produktów Too Faced, bo bardzo je lubię :).
Zgoła inaczej ma się sytuacja z marką Kat von D. Jak widzicie prezentuję Wam poniżej nową paletę Lolita Por Vida, która jest... BOSKA. Jest tak piękna, że pobiegłabym po nią wręcz w podskokach. Są to bardzo moje kolory, piękne błyski i duuużo matów. Widziałam ją na żywo w Sephorze i oniemiałam wręcz. No cudo, czad, piękność. Ale jej nie kupię. Nie kupię także podkładu True Portrait, który woła mnie swoim przepięknym opakowaniem (ale krycie ma praktycznie żadne, więc mała strata).
Niestety nie wspieram marki Kat von D, ze względu na jej problematyczną właścicielkę. Kiedyś bardzo lubiłam oglądać LA Ink z jej udziałem, kibicowałam kiedy wypuszczała pierwsze kosmetyki i generalnie uważałam markę za ciekawą i nowatorską. Jednak po ostatnich "wybrykach" pani Kat, muszę jej powiedzieć nie... Już same powiązania z neonazistami, które jakoś nie chcą się od niej odczepić, są mi bardzo nie w smak, a gwoździem do trumny została deklaracja Kat, że jest przeciwna szczepieniom. Próbowała się ona później tłumaczyć z jednego i drugiego w dość nieudolnym filmiku, który jeszcze bardziej ją pogrążył i sprawił, że całkowicie straciłam wątpliwości co do tego czy jest osobą, którą warto wspierać poprzez kupowanie produktów jej marki. Mam dość ugruntowane poglądy dotyczące zarówno antyszczepionkowców jak i antysemitów i neonazistów - logicznym następstwem było zatem dla mnie skreślenie produktów marki Kat von D z list zakupowych.
EDIT: Właśnie obejrzałam filmik Agnieszki Janoszki o tej palecie - jakość taka sobie, więc jednak aż tak bardzo nie żałuję, że nie będę jej mieć :D.
Napaliłam się na podkład Studio Skin Full Coverage jak szczerbaty na suchary po recenzji u Tati Westbrook. Na szczęście nie kupiłam go w ciemno tylko wzięłam najpierw próbkę w Sephorze, bo niestety u mnie zupełnie się nie spisał. Świeżo po nałożeniu wyglądał pięknie, ale po 8 godzinach w pracy niestety zjechał mi prawie doszczętnie z buzi. Jako okularnica bardzo zwracam uwagę na to jak podkład zachowuje się na nosie pod okularami i tu niestety była tradża. Wszystko się rozpłynęło (a znalazłam już kilka podkładów, które radzą sobie z tym całkiem przyzwoicie), zatem z początkowej ekscytacji nici.

Trzy rodziny kolorystyczne z linii Love Me Lipstick zawitały do MAC i... jak można się spodziewać tylko rodzina nudziakowa troszkę mnie zainteresowała. Oprócz niej do sklepów trafiły jeszcze rodzina fioletowa i czerwona, ale wśród nich nic mnie nie zauroczyło. Gdy przyjrzałam się bliżej nudziakom doszłam do wniosku, że nie ma wśród nich żadnego odcienia, który musiałabym mieć. Z MAC mam dwie pomadki - właśnie w odcieniach nude i to mi póki co w zupełności wystarczy.

Nie mam żadnego produktu z tej marki, ale rozświetlacze Skin Glazing wpadły mi początkowo w oko. Gdyby nie fakt, że mam spory zapas różnych rozświetlaczy to pewnie rozważyłabym jeden z odcieni.

Możecie sobie zmieniać nazwę marki ile tylko chcecie - dla mnie to zawsze będzie Makeup Revolution :D. Kiedyś dostawałam od nich paczki i kosmetyki w ilościach hurtowych. Niektóre palety cieni były naprawdę niezłe, ale ilość nowości, które zaczęli wprowadzać stała się wręcz męcząca. Właściwie nie mam ochoty na żadne produkty z tej marki, bo zazwyczaj są one "zgapione" od droższych producentów i mało oryginalne. Jeśli chodzi o paletę All That Glistens - odrzuca mnie chaotyczne rozłożenie kolorów oraz ilość błyszczących/brokatowych cieni - paleta zupełnie nie jest dla mnie. I marka chyba już też nie bardzo, bo nie pamiętam kiedy ostatnio widziałam u nich coś co przypadłoby mi do gustu na tyle, że chciałabym to mieć.

Tutaj będzie krótka piłka - rozświetlacza Tickle nie kupię bo... kupiłam już wersję Cookie, która bardziej pasuje mi kolorystycznie :D. Cookie to cudo - bardzo polecam! Chyba, że ktoś ma chłodniejszą karnację - wtedy to właśnie Tickle może spisać się lepiej :).

Katosu to niewątpliwie jedna z najbardziej utalentowanych polskich YouTuberek z branży beauty i zawsze cieszą mnie sukcesy dziewczyn i ich współprace z markami kosmetycznymi, jednak akurat w kolekcji, którą Kasia stworzyła z Wibo nie znalazłam nic dla siebie. Kolorystyka mnie nie powaliła, wydaje mi się jakaś taka nudna i bez życia. Wybrałam się nawet do Rossmanna, żeby obadać całą kolekcję, ale nic nie przykuło mojej uwagi na tyle, żeby kupić.

Kolekcja Powerpuff Girls z Inglota również nie skradła mi serduszka - nie pojawiło się w niej nic nowatorskiego, a sam Atomówkowy design nie wystarczy aby mnie skusić.

Znowu mam podobny zarzut - za nudno. Zestawienie kolorystyczne w palecie Pinch Me nie inspiruje mnie do malowania. Taki brak życia i szarość w tym wszystkim. Czy my Polki naprawdę jesteśmy takie nudne? No nie jesteśmy! Zaprzecza temu chociażby to co robi Hania Knopińska ze swoim GlamShopem - już pierwszy przykład się nasuwa - ich współpraca z Karoliną Zientek i Agnieszką Janoszką - piękne palety z ciekawymi zestawieniami kolorystycznymi, które proszą się o użycie. Czyli da się!

Kolekcja Sweet Harmony stworzona we współpracy z Karoliną Matraszek to prawdziwy hit, jednak dla mnie tylko jeden produkt ląduje na wishliście i będzie to paleta cieni. Paleta do konturowania jakoś nie woła do mnie "Mamo!".

I to by było na tą chwile tyle - całkiem pokaźny zestaw kosmetyków, których nie kupię. Zdać sobie sprawę należy jednak z tego, że na drugim biegunie jest już cała armia kosmetyków, na które mam ogromną ochotę! Te też Wam już wkrótce pokażę! Zastanawiam się tylko co wolicie najpierw - co nieco o kalendarzach adwentowych - które mam, które polecam, a które uważam za buble czy może właśnie moją wishlistę? A może zupełnie coś innego? Jakaś stara dobra recenzja? Mam sporo bardzo ciekawych nowości w mojej kolekcji - np. paletę Mercury Retrograde od Hudy, a także paletę Tati, która wczoraj dotarła do mnie ze Stanów... To co wybieracie? :D Koniecznie dajcie znać w komentarzach :).

I na koniec standardowo zapraszam Was na mojego Instagrama - trochę się pomaziałam małymi kwadracikami od Hudy i chyba się to nawet podoba, więc zajrzyjcie i dajcie znać co myślicie :D.


9 komentarzy:

  1. Ja akurat Wibo z Katosu też odpuściłam, chciałam rozświetlacz, ale ta konsystencja i błysk to nie moja bajka jednak. Cienie w płynie mnie kuszą, bo miałam od Wibo juz takie i własnie mi się skończyły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie dobrze siadła seria Wibo Mood, bo cienie w płynie były czadowe a i puder wręcz wyrósł do rangi kultowego (chociaż u mnie na dłuższą metę jednak skórze się nie spodobał). A ta z Katosu jakaś taka... no nie chcę nic z niej i już :D

      Usuń
  2. O mam podobnie co do Kat von D, kiedys bardzo ja lubilam i cieszylam sie na mysl o kosmetykach z pod jej reki, niestety mnie odrzucila swoim stylem bycia, a odkad zaszla w ciaze i urodzila malego i wyszla za maz to kompletnie nie moja bajka. No coz aniolem nie nbylam i nigdy nie bede ale od szatana wole tez trzymac sie z daleka w koncu wiecznosc jest naprawde dlugaaaa ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz - a myślałam, że mało kto w Polsce będzie kojarzył całą otoczkę związaną z tą marką i "przejmował" tym na tyle, żeby zrobić taki mały osobisty bojkot, więc miła niespodzianka, że ktoś ma podobne podejście :D.

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Ja kupiłam ostatnio kilka palet i na ich tle Carli wypada blado... No ale jest to jedna z tych rzeczy z listy, nad którą mimo wszystko cały czas dumam :D

      Usuń
  4. Ja też mam wiele kosmetyków, których nie kupię, a które są szeroko polecane w blogosferze. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja od jakiegoś czasu znacznie lepiej analizuję swoje potrzeby i kupuję tylko to do czego naprawdę rwie mi się serducho :D

      Usuń
  5. No i dlatego też warto wchodzić na ten blog. Świetnie przydaje się przy decyzjach zakupowych

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz! Zapraszam ponownie! :)