czwartek, 6 stycznia 2011

Kallos Blossy i Glossy - olejki do włosów

Od razu na wstępie piszę, że jest to post "nie o Lushu" dedykowany kochanej, prześlicznej Hypnotic Poison :*. I przy okazji kolejna recenzja cudeńka do włosów, które bardzo lubię. Chodzi mianowicie o olejki do włosów węgierskiej firmy Kallos - konkretniej o olejek Blossy - do włosów blond, oraz regenerujący i nabłyszczający olejek Glossy. W sprzedaży dostępne są też olejek Flossy - nabłyszczający i chroniący przed UV (wg producenta) oraz Silky - regenerujący suche i zniszczone końcówki.


Olejki te nabyłam pierwszy raz dawno, dawno temu u mojej fryzjerki, później już ich niestety nie miała i sama nad tym ubolewała, a ja razem z nią. Ostatnio wpadły mi w łapki zupełnie przypadkiem - przy zamawianiu przez allegro słynnej maski Kallos Crema al Latte - przejrzałam ofertę sprzedającego i moim oczom ukazały się te olejki. Byłam zachwycona i wzięłam od razu obydwa (kosztowały 11,90zł) - mają długą datę ważności, więc na pewno zdążę zużyć (pojemność to 80ml, wystarcza mi spokojnie na kilka miesięcy przy myciu co dwa-trzy dni).

Blossy jest olejkiem do włosów blond, ma kolor jasnofioletowy (ten kolor w produktach do włosów ma za zadanie eliminować żółte tony), transparentny, natomiast Blossy jest bezbarwny. Olejki są lekkie, oczywiście śliskie - oleiste, ale nie obciążają włosów. Dzięki nim włosy dają się łatwiej rozczesać. Ja stosuję je po umyciu włosów, kiedy są one jeszcze wilgotne - jedynie odsączone ręcznikiem, wiem, że są jednak osoby, które stosują je na suche włosy, ale nie wiem czy to dobry pomysł, bo nie próbowałam... Wydaje mi się, że wtedy włosy zrobiłyby się zatłuszczone... Nie polecam też stosować ich u nasady włosów - to jednak olejki i włosy mogłyby zrobić się szybko tłuste. Są to z resztą z założenia olejki przede wszystkim do końcówek oraz suchych i puszących się włosów. Na moje długie (tak do połowy pleców) włosy używam jakieś 5 naciśnięć pompeczki - taką porcję olejku rozprowadzam troszkę na dłoniach i ugniatam włosy. Większa porcja mogłaby obciążać i tłuścić włosy, a tego przecież nie chcemy - trzeba zachować umiar i nie wylewać sobie na głowę od razu pół butelki - to podziała nam tylko na szkodę :). Dzięki olejkom włosy mniej się mierzwią, nie elektryzują, są takie śliskie, miłe w dotyku, ładnie się błyszczą i wyglądają superzdrowo. Ponadto olejki mają bardzo przyjemny zapach, co też umila ich używanie oraz chronią włosy przed nadmiernymi zniszczeniami powodowanymi przez stosowanie wysokiej temperatury do układania i modelowania włosów - prostowanie, suszenie itp.

Przejdę teraz do składu, jednak muszę zaznaczyć, że znalazłam go tylko przy opisie Glossy gdzieś w internecie, ale podejrzewam, że jest to skład ogólny dla wszystkich olejków Kallosa, ponieważ wymienione są w nim barwniki, które występują we wszystkich olejkach oprócz Glossy, który jest przezroczysty.

Na pierwszym miejscu w składzie znajdziemy wodę, na drugim - cyklopentasiloksan - silikon, rodzaj emolientu, który tworzy na powierzchni włosów warstwę okluzyjną (film), która zapobiega nadmiernemu odparowywaniu wody (jest to pośrednie działanie nawilżające), przez co kondycjonuje włosy - zmiękcza je i wygładza.

Przy okazji słówko o silikonach, bo wiem, że wiele osób jest ich przeciwnikami, ponieważ silikony oblepiają włosy i sprawiają, że wyglądają one zdrowo, są błyszczące i łatwiej się rozczesują, ale jednocześnie nie wykazują, żadnego pozytywnego działania na włos, a jedynie tworzą na nim warstwę, a usunięte mogą zostać jedynie silnymi detergentami. Ja osobiście nie będę walczyć z nimi, bo są w praktycznie każdym produkcie drogeryjnym do włosów. Uważam, że nie można dać się zwariować. Moje włosy wyglądają od wielu lat ładnie i zdrowo (wiadomo - raz lepiej raz gorzej), a przez całe życie używałam zwykłych szamponów i nie zamierzam teraz zacząć wydziwiać. Podobno ich obecność zmniejsza przepuszczalność dla składników odżywiających, jednak niech ktoś mi w takim razie powie, jak to da się odżywić MARTWE komórki włosów? Prawda jest taka, że nasze "odżywianie włosów" to właśnie nadawanie im ładnego wyglądu przez działanie zewnętrzne na włos i jego łuski. A silikony tworząc taką osłonkę wspierają niejako przytrzymywanie łusek włosowych w pozycji zamkniętej - włos się błyszczy i ładnie wygląda. Aby odżywić włosy od wewnątrz proponuję zdrowe odżywianie, suplementacje kwasów tłuszczowych, do tego skrzyp i ewentualnie odżywki stosowane na skórę głowy. Jeżeli ktoś nadal chce unikać silikonów - mnie to oczywiście nie przeszkadza, bo każdy robi to co lubi ;), ale sama nie zamierzam rezygnować z lubianych przeze mnie produktów tylko dlatego, że zawierają silikony :).

Kolejna na liście jest izoparafina C 11-12, czyli mieszanina olejów mineralnych, stosowana jako rozpuszczalnik - baza naszego kosmetyku. Nie lubię obecności tego rodzaju składników w kosmetykach, które nakładam na skórę, ale na włosy mi nie przeszkadza - jakby nie było - włosy są martwe i nic przez nie nie "przejdzie" do naszego organizmu.

Kolejnym składnikiem jest parafina płynna - kolejny emolient tzw. tłusty. Ogólnie rzecz biorąc jest to substancja komedogenna, czyli sprzyjająca powstawaniu zaskórników - ale to nam nie grozi w kosmetyku do włosów. Działa podobnie jak cyklopentasiloksan - tworzy warstwę okluzyjną (film), chroni przed szkodliwymi czynnikami środowiskowymi. Ponadto nadaje połysk i zapobiega elektryzowaniu się włosów.

Następny składnik to polyquaternium-6 - brzmi bardzo obco i chemicznie - jest to substancja o wysokim potencjale antystatycznym, czyli zapobiegająca elektryzowaniu się włosów, ułatwiająca suszenie oraz nawilżająca. Ponadto jest uznana za całkowicie bezpieczną.

Olejki Kallos zawierają całe bogactwo naturalnych składników. Kolejne w składzie pojawiają się bowiem liczne wyciągi roślinne - wyciąg z morszczynu pęcherzykowatego zawierający liczne mikroelementy, oraz zawierający substancje śluzowe o działaniu wygładzającym, wyciąg z brzozy białej zawierający betulinę i kwas betulinowy, które mają działanie przeciwbakteryjne i przeciwgrzybicze, wyciąg z nagietka lekarskiego - zawiera wygładzające śluzy oraz kwasy organiczne wspomagające zamykanie łusek włosowych, wyciąg z rumianku pospolitego - rozjaśniający włosy, wyciąg z prawoślazu lekarskiego - substancje śluzowe - tak jak w nagietku i morszczynie, wyciąg z oczaru wirginijskiego - zawiera garbniki - zamykające łuski włosa, wyciąg z bluszczu pospolitego - zawiera saponiny, które zmniejszają napięcie powierzchniowe i zmiękczają włosy,  wyciąg z pokrzywy zwyczajnej - zapobiega przetłuszczaniu włosów, ponadto zawiera kwas mrówkowy, wspomagający zamykanie łusek włosowych, wyciąg z szałwii lekarskiej - działa wygładzająco na włosy z tendencją do puszenia.

Następnym składnikiem na liście jest kwas cytrynowy, który wspomaga zamykanie łusek włosowych, aby włosy były gładkie.

Kolejny składnik, który niestety musiał się znaleźć w kosmetyku, jako że ma on długi termin ważności, to imidazolidynylomocznik, konserwant o działaniu przeciwbakteryjnym i przeciwgrzybiczym. Ma on potencjał drażniący dla skóry (u osób nadwrażliwych), jednak kosmetyk jest przeznaczony do włosów więc raczej nam nie grozi :).

Następne na liście znalazły się wspomnianie przeze mnie  barwniki - żółty, zielony, fioletowy.


Przedostatnim składnikiem jest mieszanka zapachowa pod nazwą Perfume - wspominałam już, że olejki ładnie pachną? Chyba tak :D. No i na koniec nieszczęście moje - metylparaben - konserwant, nad którym już lałam łzy nie raz, ale niemal nie sposób się ustrzec. No i pocieszam się, że to w końcu tylko produkt do włosów ;).

Sklad: aqua, cyclopentasiloxane, C11-12 isoparaffin, paraffinum liquidum, polyquaternium-6, fucus vesiculosus, betula alba, calendula officinalis, matricaria recutita, althaea officinalis, hamamelis virginiana, hedera helix, urtica dioica, salvia officinalis, citric acid, imidazolidinyl urea, CI 19140, CI 61565, CI 60725, parfum, methylparaben.


Ogólnie rzecz biorąc, olejkom z Kallosa mówię tak i serdecznie wszystkich POLECAM! Nie jest to duży wydatek a naprawdę warto spróbować :).

4 komentarze:

  1. Ja nie używam żadnych olejków do włosów. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekałam na tę recenzję z niecierpliwością :)) Maskę Crema al Latte oczywiście ubóstwiam, więc nie omieszkam zakupić tych olejków :)) po takich peanach nie może być inaczej.

    Co do silikonów - nie unikam ;) Podpisuję się pod Twoimi słowami.

    OdpowiedzUsuń
  3. Od około 3 miesięcy używam Glossy restructural crystal fluid firmy Kallos i jestem zadowolona. Mam zniszczone włosy po rozjaśnianiu, są przesuszone na końcach, puszą się i rozdwajają. Jednak na szczęście olejek dodaje im blasku, zdrowego wyglądu i co najważniejsze chroni je przed działaniem wysokiej temperatury, która przy prostowaniu czy suszeniu suszarką niszczy włosy. Kosmetyk poleciła mi fryzjerka. Piszesz, że "parafina płynna (...) to substancja komedogenna, czyli sprzyjająca powstawaniu zaskórników - ale to nam nie grozi w kosmetyku do włosów". Z tym mogę się zgodzić, ale tylko po części. Wszystko zależy od tego, gdzie zastosujemy olejek. W moim przypadku kilkakrotne, delikatne muśnięcie grzywki zakończyło się pojawieniem wyprysków i tzw. "kaszki" na czole. Dodam, że moja cera jest wrażliwa i ma tendencje do zaczerwienień, wyprysków, więc dość łatwo środek ten zaburzył harmonię na mojej twarzy ;] W każdym bądź razie jeśli chodzi o same włosy, to polecam. Pozdrawiam ;]

    Dorota

    PS. Fajnie, że opisałaś skład kosmetyku ;]

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz! Zapraszam ponownie! :)