środa, 8 marca 2017

Konturowanie i rozświetlanie dla opornych - Lirene - Shiny Touch - Mineral Bronzer & Blush, Mineral Shimmer

Kosmetyki Lirene - Shiny Touch - Mineral Bronzer & Blush oraz Mineral Shimmer pojawiły się już jakiś czas temu na blogu przy okazji konkursu Lirene na makijaż z wykorzystaniem techniki strobingu i konturowania. Jak się okazało - już poza konkursem, to właśnie między innymi te dwa produkty zostały ze mną na dłużej. Eksploatowałam je przez ostatnich kilka miesięcy tak intensywnie, że dotarłam już do denka, co przy ilości kosmetyków jaką posiadam, jest nie lada wyczynem! Dlaczego polubiłam je tak bardzo, że znalazły się nawet na liście Odkryć Roku 2016? Przeczytacie o tym w dzisiejszym poście :).

Po ponad sześciu (!!!) latach blogowania, w dużej mierze dzięki współpracom, ale także obsesyjnemu zakupoholizmowi kosmetycznemu posiadam naprawdę sporą kolekcję kosmetyków kolorowych. Wiele z nich po przetestowaniu oddaję mamie lub koleżankom, ale sporo po prostu odkładam na półkę i właściwie odchodzą w zapomnienie, zwłaszcza jeśli w danej kategorii mam już sprawdzonego ulubieńca. Prawdę mówiąc spodziewałam się, że tak właśnie będzie w przypadku produktów Lirene - Shiny Touch. Czas pokazał, że stało się zupełnie inaczej i od kilku miesięcy goszczą one w moim zestawie kosmetyków, których używam w codziennym makijażu.



No i tutaj przyznałam się Wam właśnie do zdrady. Bo tak się stało - zdradziłam! W odstawkę poszedł mój ulubiony bronzer - The Balm - Bahama Mama oraz ulubiony rozświetlacz, czyli The Balm - Mary Lou-Manizer. Jak do tego doszło? A no właśnie tak...


Produkty Lirene z serii Shiny Touch podbiły moje serce swoją "łatwością w obsłudze". Dla mnie to kosmetyki typu "fool-proof" - mogłabym się nimi malować nawet po ciemku i miałabym pewność, że nie zrobiłam sobie nimi żadnych nieestetycznych plam. Tą zaletę zawdzięczają przede wszystkim stonowanym odcieniom i nieprzesadzonej pigmentacji, co akurat w tym przypadku będzie plusem, szczególnie dla osób, które z rezerwą podchodzą do konturowania i rozświetlania. Są to idealne produkty do makijażu codziennego, kiedy nie chcemy wyglądać na przesadnie wymalowane. Naprawdę ciężko byłoby zrobić sobie nimi krzywdę, więc nawet początkujące użytkowniczki dadzą sobie z nimi radę. Zarówno bronzer z różem jak i rozświetlacz dają efekt bardzo naturalny, nieprzesadzony, idealny do pracy czy szkoły.



Rozświetlacz jest kosmetykiem, z którego zazwyczaj w makijażu codziennym rezygnowałam - tafla tworzona przez Mary Lou-Manizer wydawała mi się nieco zbyt "agresywna" dla makijażu np. do pracy czy na uczelnię - ten efekt wolałam rezerwować dla make-upu wieczorowego. W przypadku Lirene - Shiny Touch - Mineral Shimmer nie muszę już rezygnować z rozświetlania czy lekkiego strobingu na co dzień. Efekt jaki daje ten rozświetlacz jest na tyle subtelny, że mogę sobie na niego pozwolić nawet idąc do pracy.  Rozświetlenie w tym przypadku polega na lekkiej drobinkowości produktu - przypomina mi to nieco efekt uzyskiwany z użyciem Guerlain - Meteorites. 



Bronzer jest pozornie dość ciepły jednak na mojej cerze wygląda bardzo ładnie, dobrze dogaduje się z jej kolorytem - pozwala na subtelne wykonturowanie i wymodelowanie owalu twarzy. Róż ma delikatny odcień, który będzie pasował do wielu typów urody - w zestawie tworzą naprawdę świetną kombinację. Początkowo nie byłam przekonana do połączenia różu z bronzerem w jednym opakowaniu, to produkt ten spisał się fantastycznie, choć gdyby była możliwość zakupu wersji rozdzielonej - osobno różu i bronzera, byłabym w siódmym niebie :D.


Poniżej przypominam Wam zdjęcie makijażu wykonanego na konkurs Lirene, w którym użyłam obydwu produktów - efekt jest bardzo subtelny i nienarzucający się - taki "no makeup" czyli look, który bardzo lubię na co dzień, a który bez wysiłku osiągam właśnie z wykorzystaniem obydwu produktów Lirene - Shiny Touch.


Ciekawa jestem czy miałyście już okazję wypróbować któryś z produktów do konturowania i rozświetlania od Lirene? Ja z przykrością muszę stwierdzić, że powoli denkuję już moje egzemplarze, a z racji całkiem długiej kolejki innych, które mam do przetestowania, pewnie chwilowo się z nimi rozstanę, wiem jednak, że odkryłam dwa nowe produkty, którym mogę zaufać, gdy zawiedzie coś innego i w każdej chwili mogę do nich wrócić ;). Krótko mówiąc - polecam do przetestowania, szczególnie, że cena (26zł) jest również całkiem zachęcająca :).

P.S. Wszystkiego najlepszego z okazji naszego święta kobitki moje drogie! :*

8 komentarzy:

  1. Dla mnie ten bronzer/róż jednak trochę za delikatny jest, za to rozświetlacz bardzo lubię i w sumie to jeden z niewielu rozświetlaczy, po który sięgam równie często co po Mary Lou ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Spodobało mi się określenie fool-proof :D Teraz czuję się zaciekawiona!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, no nie wiedziałam zupełnie jak to po polsku określić - "głupko-odporne" nie brzmi zbyt zachęcająco i nie oddaje znaczenia ;).

      Usuń
  3. Nigdy nie miałam żadnych kosmetyków od Lirene. Widziałam już kilka razy te produkty, ale nigdy się nimi nie zainteresowałam. Tak ładnie je przedstawiłaś i opisałaś, że chyba kiedyś skuszę się na bronzer :D :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Efekt na skórze naprawdę jest ładny :) ale ja wolę u siebie mniejsze rozwswietlenie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ślicznie wyglądasz :) ja sama jednak bym się nie zdecydowała , nie przepadam za tego typu produktami, mam chyba 3 rozświetlacze i się kurzą ;(

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam ten rozswietlacz:-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz! Zapraszam ponownie! :)