poniedziałek, 14 stycznia 2013

Uwaga bubel! - Astor - Big&Beautiful - Play it BIG mascara - Black - tusz do rzęs

PLUSY:
- ładne opakowanie, które łatwo znaleźć w kosmetyczce
- szczoteczka dobrze rozdziela rzęsy


MINUSY:
- tusz od nowości jest suchy
- silikonowa, duża i sztywna szczoteczka - można sobie oko wydłubać
- szara, nienasycona czerń
- cena - 28zł za 12ml - nie warto...
- dopiero po około 15-stu warstwach jest efekt jak przy normalnym tuszu
- w ciągu dnia magicznie "znika" z rzęs
- włókienka "wydłużające" zapewnią co najwyżej musze nóżki na rzęsach
- osypuje się tworząc pandę pod okiem
OCENA OGÓLNA:
1/6

Na wstępie zaznaczam, że tusze do rzęs Astor, to jedne z moich ulubionych, tym większy zawód spotkał mnie w tym przypadku... Jest mi bardzo przykro, ale jestem na nie.
Firma Astor to zdecydowanie jeden z gigantów rynku drogeryjnego, więc tu pada moje pytanie - kto wpadł na ten pomysł? Jakim cudem tak renomowana firma dała się tak zrobić w jajeczko jakiemuś pseudo-specowi od receptur, żeby wypuścić na rynek takie... coś. I jeszcze na dodatek twierdzić, że "tak miało być"? O co chodzi? Chodzi o recepturę tego tuszu do rzęs i jego formę, która - jak twierdzi producent, z założenia ma być... sucha! W dodatku do tej suchości, nie jest nawet czarny, tylko raczej szary. Daje co najwyżej efekt naturalny, choć i teaki uzyskać niełatwo - na potrzeby zdjęcia namachałam jakieś 15 warstw tuszu, a i tak wygląda nieporównywalnie gorzej chociażby od jednej warstwy swojego braciszka ze stajni Astora, czyli Big&Beautiful Boom! Volume Mascara (aktualny ulubieniec, recenzja będzie niedługo dla kontrastu z tym bublem). Co jeszcze zabawniejsze, maskara ta magicznie znika z oka po kilku godzinach, czasami przy okazji fundując nam pod oczami pandę (nie zawsze, ale nie wiem od czego to zależy...). Z resztą, pomijając nawet konsystencję - po prostu w tym tuszu naprawdę nie ma chyba nic dobrego oprócz ładnego opakowania i faktu, że szczoteczka dobrze rozdziela rzęsy (pomijając fakt, że praktycznie ich nie maluję to trochę paradoks). Nie lubię silikonowych szczoteczek, więc tylko dobre rozczesywanie ratuje ją przed kompletnym zmieszaniem z błotem - jest wielka i sztywna - aż się boję co by było, gdyby jednym niewprawnym ruchem znalazła się w oku...
Bardzo nie polecam, wręcz odradzam, ale dla kontrastu pokażę Wam niedługo, że Astor potrafi zrobić też coś dobrego...
Aparat kompletnie zeżarł kolor opakowania i mimo próby podbicia go, marnie to wyszło... Opakowanie jest  łososiowe :).


Jeżeli wydaje Wam się, że ten efekt jest w porządku, to zapewniam, że po 15 machnięciach szczoteczką, oczekiwałybyście czegoś więcej... U mnie taki efekt daje zazwyczaj najzwyklejsza maskara po 2-3 warstwach... a nie po 15-stu...

Tusz otrzymałam do recenzji od firmy Astor.
Moje kochane współtesterki - przykro mi, że nacięłyście się na ten tusz za moją sprawą, ale dziękuję Wam za współpracę :*.

46 komentarzy:

  1. A fuj, bubelek... Toż o połowę tańsze tusze dają o niebo lepsze efekty i trzymają się rzęs, a nie migrują pod oczy

    OdpowiedzUsuń
  2. 15 machnięć to zdecydowanie za dużo...

    OdpowiedzUsuń
  3. to cos podobnego jak u mnie MAx factor FLEF, o ktorym wczoraj pisalam- "n" warstw a efektu praktycznie zadnego:(

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze wiedzieć, choć ta firma kompletnie mnie nie pociąga...

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się w zupełności, też miałam "przyjemność" go testować, ale niestety... ;/

    OdpowiedzUsuń
  6. Uchh - nie znoszę takich suchych tuszy. Pfu!

    OdpowiedzUsuń
  7. To ci niespodzianka. Nie spodziewałabym się takiego efektu po tym kosmetyku...

    OdpowiedzUsuń
  8. Mialam taki podobny tusz z Astor tylko w fioletowych opakowaniu Big & Beautiful False Lash Look i efekt dokladnie taki sam tyle, ze u mnie tusz jeszcze zlepial rzesy. Wiec nie polecam rowniez, szkoda pieniedzy, ja swoj wyrzucilam po miesiacu meczenia sie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miałam ten tusz i byłam akurat zadowolona :) ogólnie serię Big&Beautiful lubię...

      Usuń
  9. najbardziej mokry tusz jest lepszy od suchego :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam jednakowy i kompletnie inne zdanie na jego temat!!!! W najbliższych dniach recenzja!!! o.o

    OdpowiedzUsuń
  11. ten tusz to totalny niewypał. już po kilku godzinach miałam efekt pandy. tragedia.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak panda to dziękuję... szkoda bo chciałam go kupić...

    OdpowiedzUsuń
  13. Chyba nigdy nie miałam tuszu marki Astor i nie zamierzam wcale tego zmieniać ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Wczoraj otworzyłam, dostałam na szczęście i dobrze, bo bym była wściekła, że taki kit! Zdecydowanie niewidoczny efekt, a szkoda, bo też lubię ich tusze :(

    OdpowiedzUsuń
  15. Szkoda, ze taki dziad sie trafil :(

    OdpowiedzUsuń
  16. Zgadzam się!
    U mnie efekt na rzęsach jest świetny, ale po godzinie mam go pod oczami i na policzkach...

    OdpowiedzUsuń
  17. Właśnie mam ten tusz ze spotkania blogerek i o tyle o ile szczoteczkę uwielbiam, to sam tusz pozostawia wiele do życzenia:(

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie miałam jeszcze żadnego tuszu Astor, tego na pewno nie kupię ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. A może trafiłaś na jakiś otwierany wcześniej egzemplarz? Aż się nie chce wierzyć, że Astor ma w swojej ofercie takie badziewie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dostałam od Astora w sumie 6 egzemplarzy - jeden dla mnie, resztą obdarowałam znajome, które testowały razem ze mną, więc mogłam obserwować także u nich działanie tego tuszu i powiem Ci, że niestety u nas wszystkich wyglądało to tak samo :/

      Usuń
  20. Łeee :( Szkoda, że się nie sprawdził :(

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja miałam ten tusz i na szczęście nie był suchy od początku ^^ ale po pewnym czasie zaczął robić pandę : )


    Pozdrawiam ;D

    OdpowiedzUsuń
  22. ja go nawet lubie, u mnie sa lepsze efekty, ale faktycznie czern jest do bani, osypuje sie i wieczorem jest go mniej, niz rano :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Jeszcze nei testowalam ale az sie boje coraz czesciej negatywne opinie na temat tego tuszu.

    OdpowiedzUsuń
  24. Też go nie polecam!!!!:( Mam i leży w kącie nieużywany.

    OdpowiedzUsuń
  25. Efekt wcale nie jakiś tragiczny ale skoro piszesz , że to aż 15 warstw.......

    OdpowiedzUsuń
  26. O kurcze! A ja dałam go koleżance w prezencie :-/

    OdpowiedzUsuń
  27. Dobrze wiedzieć, miałam w złotym opakowaniu i był świetny. Ten będę omijać szerokim łukiem.

    OdpowiedzUsuń
  28. Aj, przymierzałam się do niego i miałabym następnego bubla w kosmetyczce...

    OdpowiedzUsuń
  29. Zgadzam się ze wszystkimi minusami. A ja myślałam, że przy akcji -40% na kolorówkę w Rossmannie trafiłam na otwarte i później niedomknięte opakowanie. Widzę, że to porostu dziadostwo :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Dobrze wiedzieć. Akurat kończą mi się tusze, a szukam czegoś nowego..

    OdpowiedzUsuń
  31. Nawet go nie widziałam, może to i dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  32. mam u siebie więc i tak sprawdzę. Aczkolwiek szkoda przed testowaniem już czytać takie rzeczy

    OdpowiedzUsuń
  33. mam i u mnie też szału nie robi

    OdpowiedzUsuń
  34. Ja tam nigdy Astora nie lubiłam... Ale na taki tusz dający podobne efekty całkiem niedawno też się natknęłam - bodajże z Bell...

    OdpowiedzUsuń
  35. czeka na swoja kolej u mnie... ale widze ze nie bede zachwycona...;P
    dobrze, że nie wydałąm na niego ani grosza

    OdpowiedzUsuń
  36. OOO czyli tzw kit zamiast hit...

    OdpowiedzUsuń
  37. Dostałam ten tusz do testowania i też nie byłam z niego zadowolona, bo właśnie - suchy! i znikał, ale po dolaniu kilku kropelek płynu do pigmentów i odstaniu w szafce kilku tygodniu, stał się nagle naprawdę znośny - nie dość, że dobrze pokrywa rzęsy i jest trwały, to w dodatku czerń jest nasycona i nie jest już suchy. Polecam spróbować go po prostu lekko rozcieńczyć, wtedy szczoteczka faktycznie dobrze się sprawdza i rzęsy ładnie wyglądają. :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz! Zapraszam ponownie! :)