poniedziałek, 12 października 2015

Vita Liberata - Trystal3 Bronzing Minerals - 02 Bronze - mineralny puder brązujący i samoopalający - ciekawy pomysł, ale czy działa?

W dzisiejszym poście chciałabym przedstawić Wam produkt, który wzbudził we mnie ogromną ciekawość już w momencie gdy dowiedziałam się o jego istnieniu, co nastąpiło... gdy zaproponowano mi współpracę :D. Produktem tym jest mineralny puder brązujący i SAMOOPALAJĄCY - Trystal Minerals firmy Vita Liberata. Tak, tak - dobrze czytacie - jest to puder, który ma opalać! Niezły pomysł prawda? Ale czy działa? Zapraszam do czytania :).





Tak jak wspominałam wyżej - o istnieniu firmy Vita Liberata dowiedziałam się właściwie w momencie gdy skontaktowano się ze mną w celu nawiązania współpracy. Jestem częstą bywalczynią drogerii Sephora, gdzie produkty te są dostępne, ale chyba nigdy nie zainteresowałam się kosmetykami samoopalającymi do tego stopnia, by tam się za nimi rozglądać. Przyznam Wam się szczerze, że dawno żaden produkt nie wzbudził we mnie tak szczerej, wręcz dziecięcej ciekawości jak puder brązujący i - rzekomo - samoopalający Trystal3 Bronzing Minerals i to właśnie dlatego między innymi jego wybrałam do przetestowania w ramach współpracy. Byłam zaskoczona pomysłem połączenia pudru brązującego z właściwościami samoopalacza, więc nie mogłam sobie odmówić wypróbowania go i przekonania się czy obietnice Vita Liberata mają pokrycie.

Opakowanie zewnętrzne produktu stanowi tekturowe pudełeczko z "okienkiem", zaopatrzone w podstawowe informacje o kosmetyku. Bardziej szczegółowe fakty znajdujemy na dołączonej wewnątrz ulotce. Sam puder zamknięty jest w standardowym plastikowym słoiczku z sitkiem, a jego waga to 9g. Dodatkowo producent zapewnia nam prześliczny, bardzo mięciutki i delikatny pędzel kabuki na krótkim trzonku - naprawdę wysokiej jakości, idealny do aplikacji pudru.


Odcień który wybrałam to 02 Bronze - prezentuję go Wam na dole posta. Jak widzicie jest BARDZO naturalny - przynajmniej przy mojej karnacji. Powiedziałabym, że wręcz idealnie do mnie pasuje - nie jest ani zbyt ciepły ani zbyt chłodny - to po prostu kolor na jaki naturalnie się opalam. Dłonie mam akurat opalone i najlepiej widać jak ładnie puder wtapia się w odcień mojej opalenizny.

Puder Vita Liberata jest drobniutko zmielony, całkowicie matowy i bezdrobinkowy, bardzo przyjemny "w dotyku" - daje wręcz wrażenie kremowości. Po nałożeniu go na twarz nie ma typowo pudrowego, "mącznego" wykończenia, gdyż szybko stapia się ze skórą. Utrzymuje się na buzi długo, nie znika z niej w ciągu dnia, nie rozmazuje się, ani nie ściera (o ile bardzo się o to nie staramy). Przy odcieniu 02 Bronze, który jest ciemniejszą opcją (jest także 01 Sunkissed - jaśniejszy) warto aplikować go delikatnie i ewentualnie stopniować efekt. Przy nakładaniu na całą twarz polecam lekkie omiatanie - dzięki temu efekt jest naturalny i nie robimy sobie plan - do tego celu w zupełności nadaje się dołączony pędzel kabuki. Do konturowania wybieram raczej nieco bardziej precyzyjne pędzle, ale posługuję się nimi równie delikatnie, gdyż puder jest naprawdę dobrze napigmentowany i choć blenduje się łatwo, to wolę jednak wystopniować sobie efekt niż próbować "ratować" sytuację rozcieraniem. 

Zarówno do koloru jak i właściwości użytkowych tego produktu jako kosmetyku kolorowego nie mam żadnych zastrzeżeń, uważam, że jest to świetny bronzer, idealnie nadaje się do konturowania i "opalania" twarzy kolorem - pod tym względem jestem wręcz nim zachwycona.


Przejdźmy jednak do drugiej cechy, którą obiecuje nam producent - czyli właściwości samoopalających. Skład produktu to przede wszystkim mika i tlenek tytanu, ale na trzecim miejscu znajdujemy już dihydroksyaceton (DHA) czyli związek chemiczny odpowiedzialny za brązowienie skóry stosowany w samoopalaczach. To daje podstawy sądzić, że faktycznie działanie samoopalające ten puder posiadać może i... faktycznie je ma, gdy użyjemy go w odpowiedni sposób.

Na stronie Sephory czytałam opinie, że puder jednak nie opala, więc wiedziona przeczuciem i znajomością chemii kosmetycznej przetestowałam go na dwa sposoby - zarówno na podkład jak i na czystą skórę. Zauważyłam, że działanie samoopalające jest znacznie bardziej dostrzegalne gdy nakładamy puder na "gołą" skórę. Jest to logiczne, ponieważ dopiero wtedy zawarty w produkcie dihydroksyaceton ma szansę przereagować z aminokwasami powierzchni skóry i nadać jej zabarwienie. Kiedy nakładamy produkt na skórę pokrytą uprzednio podkładem czy innym kosmetykiem, wytwarzamy na skórze warstwę, która utrudnia zachodzenie tej reakcji - być może dlatego trudniej dostrzec efekt opalenizny. Jeżeli szczególnie zależy nam na właściwościach samoopalających produktu warto przed jego aplikacją przetrzeć skórę tonikiem o naturalnym pH skóry, czyli 5,5, ponieważ kwaśne środowisko przyspiesza działanie DHA. Ciężko mi stwierdzić czy opalenizna utrzymuje się obiecane 5 dni - po prostu nie umiem tego zaobserwować, tym bardziej, że przeżywam fascynację szczoteczką do twarzy i złuszczam się na bieżąco.


Choć - jak widzicie - puder ma wiele zalet, to ma także swoje wady. Jedną z nich jest niezbyt przyjemny, kwaśny zapach. Produkt nie zawiera dodatków perfumowych - są to praktycznie "gołe" minerały, a jedynym składnikiem, który za zapach może być odpowiedzialny jest właśnie wspomniany, samoopalający dihydroksyaceton. Co prawda nie jest to bardzo uciążliwe, ale uznałam, że warto o tym fakcie wspomnieć. 

Skład - jak wspominałam, przedstawia się bardzo dobrze - same minerały, nie znajdziecie tu parabenów, siarczanów ani ftalanów. Ponadto produkt jest wegański, bezglutenowy, beztłuszczowy i nietestowany na zwierzętach.

Cena pudru Trystal3 Bronzing Minerals w drogeriach Sephora wynosi 169zł, więc nie zalicza się on z pewnością do kosmetyków tanich, ale marka Vita Liberata ogólnie należy raczej do wyższej półki w swojej kategorii. Z tego co wiem, na tą chwilę jest to produkt jedyny w swoim rodzaju, ja jestem z niego bardzo, bardzo zadowolona - wyparł nawet mój ulubiony bronzer The Balm - Bahama Mama z pierwszego miejsca listy ulubieńców w tej kategorii. Ze względu na właściwości zatem - polecam, a kwestię ceny pozostawiam do rozważenia Wam i Waszym portfelom :).



Wkrótce przygotuję dla Was recenzję kolejnych produktów Vita Liberata - tym razem już typowego samoopalacza w piance oraz rękawicy do aplikacji tegoż produktu, ale nadal je testuję i staram się wyrobić sobie o nich zdanie. Ciekawa jestem czy znacie kosmetyki Vita Liberata? Ja wcześniej nie miałam z nimi styczności, ale bardzo się cieszę, że miałam szansę je poznać, bo z pewnością wyróżniają się wśród gamy kosmetyków samoopalających dostępnych na polskim rynku.

9 komentarzy:

  1. Widziałam dużo recenzji tych pudrów, ale nie czuję się do nich przekonana. Natomiast odcień 02 jest bardzo ładny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie slyszałam o takich właściwościach pudru więc dla mnie to nowość. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie też to była nowość, więc zaciekawiła mnie bardzo i faktycznie troszkę mi buzię opalił - nie zauważyłam tego sama z siebie - poznałam po różnicy koloru skóry i podkładu, którego używałam cały czas :)

      Usuń
  3. Ciekawie się zapowiada jako bronzer, ale co do jego właściwości opalających mam lekką niechęć. Nie lubię chemii i zawsze negatywnie odbieram takie cuda-wianki na mojej skórze. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chemia - owszem, ale organiczna - dihydroksyaceton powstaje też w naszym organizmie w procesach rozpadu glukozy, a reakcja barwiąca zachodzi tylko na poziomie zewnętrznej warstwy naskórka :).

      Usuń
  4. Puder pięknie prezentuje się, lecz ten odcień dla mnie byłby za ciemny. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ogromnie chcę spróbować samoopalacza, więc wyczekuję recenzji :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mialam produktów tej marki, ale lubię samoopalacze, więc cóż... zaciekawił mnie ten puder i niecierpliwie czekam na recenzję pianki :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie jest tani, ale warto zainwestować bo kosmetyki tego typu nie kupujemy przecież codziennie...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz! Zapraszam ponownie! :)