sobota, 26 marca 2011

ASTOR - Perfect Stay Lip Tint - podsumowanie!

Dzisiaj obiecane podsumowanie testowania pomadko-markerów Astor Perfect Stay Lip Tint :D.
PLUSY:
- balsam fajnie nawilża, wygładza usta i nadaje połysk - przynajmniej dla mnie jest w zupełności wystarczający w tej kwestii (chyba nie jestem zbyt wymagająca, albo moje usta po prostu nie mają problemu z wysychaniem)
- nie wysusza ust - chociaż tego się bałam - chyba, że zastosujemy sam flamaster - wtedy da się odczuć wysuszenie i ściągnięcie - ta opcja dla mnie niestety odpoada :(
- aplikator w formie mazaka - obawiałam się, że będzie się tępo rozprowadzać, ale myliłam się - gładziutko płynie po ustach, ale to subiektywne odczucie, bo spotkałam się z opiniami, że markery bywają zbyt suche i nie do końca przyjemnie się nimi aplikuje kolor
- intensywne kolory
- trwałość - kolor jakby wnika w usta, długo na nich zostaje, co jakiś czas używa się tylko balsamu, żeby nadać im połysk, nie jest konieczne poprawianie samym markerem - kolor trzyma się naprawdę długo pomimo jedzenia i picia - kilka godzin!
- nie muszę uzywać konturówki - bardzo precyzyjna aplikacja!
- nie zostawia śladów na skórze, naczyniach - raczej nie odciśniemy nikomu buziaka na policzku ;)
- możemy wybrać między matowym wykończeniem samego markera, a delikatnym, naturalnym połyskiem balsamu (niestety - jak napisałam wyżej, moje usta marker za bardzo wysusza, żebym mogła stosować matową wersję...)
- jeżeli chcemy uzyskać większy połysk można na nich użyć bezbarwnego błyszczyka - błyszczyk nie wybrudzi się jak przy normalnej szmince
- śliczny zapach
- nie osiada na zębach jak szminka :D
- nie migruje po buzi - nie rozciera się dookoła ust :)
- wygodna aplikacja, chociaż mazak mógłby być troszkę bardziej miękki i ergonomiczny
- cieniutka warstwa koloru - nie robi tapety :D
- kiedy już w końcu - po długim czasie, kolor zdecyduje się znikać z naszych ust - dzieje się to równomiernie, tak jakby bladł
- kolor 300 - Nude sweetness - ma naturalny dla mnie odcień, pogłębia kolor moich ust i nadaje im wyrazistości, bez przesadnego efektu :), bardzo dobrze spisze się w naturalnym makijażu codziennym
- kolor 103 - Redwood Blush - jest idealny na imprezy, do rockowego makijażu dla odważnych lub do podkreślonego oka w stylu Pin-Up - raczej nie do makijażu dziennego
- kolor 200 - Grenadine - zdecydowana czerwień, którą uwielbiam na ustach - mój faworyt do makijażu w stylu Pin-Up, który uwielbiam i często sama się tak maluję - nawet na dzień, chociaż preferuję go jako wieczorowy lub imprezowy, wiem, że ciężko jest dobrać odcień czerwonej szminki, ale akurat ten mi pasuje :)

MINUSY:
- boję się, że szybko wyschnie mazak, ale jeszcze tego nie wiem...
- balsamik łatwo uszkodzić, bo nie jest chowany - łatwo go przy zamykaniu, a nawet używaniu  rozwalić, jeżeli źle wcelujemy lub zbyt mocno dociśniemy do ust - niestety u mnie wystąpiła taka mała katastrofa :(
- matowej wersji nie mogę stosować, bo wysusza usta... :(
- kolory opakowań nie oddają koloru pomadki zbyt dokładnie :( ciężko się nimi sugerować - tylko mniej więcej strzelamy kolorystycznie


OCENA OGÓLNA:
4+
Fajny produkt, powinien sprawdzić się na rynku, przede wszystkim ze względu na naprawdę dużą trwałość :). Z chęcią będę do niego wracać i używać! Myślę, że wszystko co mogłam napisać o nim dobrego lub troszkę gorszego, znalazło się już powyżej. Znając mnie - zaopatrzę się pewnie w jeszcze jeden kolor - 100 Cotton Candy bo urzekł mnie na zdjęciach, a wiem już, dzięki testowaniu, że taka forma mazidła do ust mi odpowiada - więc czemu nie :D. Szkoda, że nie mam dostępu do składu Lip Tintów, bo chętnie bym go przeanalizowała, ale niestety nie ma go ani na opakowaniu ani w internecie. Jeżeli byście na niego wpadły - podeślijcie proszę - wtedy uzupełnię posta o te informacje :).
Dziękuję firmie Astor za możliwość wypróbowania tego produktu!

Dziękuję również wszystkim zaglądającym tu do mnie za liczne komentarze, które pojawiały się w związku z Astorowym testowaniem, mam nadzieję, że moje recenzje i dzisiejsze podsumowanie są dla Was satysfakcjonujące i wiecie już o Lip Tintach wszystko, co chciałyście wiedzieć.
POZDRAWIAM!

10 komentarzy:

  1. jakoś mimo wszystko mnie ten produkt nie przekonuje, ot taki gadżecik :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak większość kosmetyków, które tak bardzo potrzebujemy/chcemy MIEĆ, a jednak przecież niejednokrotnie są nam zbędne :D. Viva les femmes! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. juz nie moge sie doczekac swojej paczki z mazaczkami:)

    OdpowiedzUsuń
  4. hmm czyli ogolnie fajny produkt, zastanawiamnie tylko ile bedzie kosztował i czy długo bedzie funkcjonalny

    OdpowiedzUsuń
  5. fajny :D uważam, że jest wart ceny w okolicach 20-25zł - jeżeli będzie droższy (a obawiam się, że w początkowej fazie tak będzie), to sobie odpuszczę - poczekam aż stanieje i wtedy zaopatrzę się w kolor Cotton Candy :D

    OdpowiedzUsuń
  6. też jestem ciekawa ceny, a myslę że będzie kupowany właśnie ze względu na trwałość, ja czesto w ciągu dnia nie mam czasu i głowy do poprawek

    OdpowiedzUsuń
  7. Też uważam, że ten produkt sprawdzi się na rynku. Mi bardzo przypadł do gustu:)

    OdpowiedzUsuń
  8. wyróżniłam Cię na swoim blogu:)
    http://yourvisage.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. A do mnie jeszcze nie dotarły :(.

    http://aboutlillamy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Dzisiaj kupiłam sobie Warm Sand w Rossmanie za 27,99 zł i jest świetny! Nie mogę sobie ręki domyć od testowania ;) Na razie jestem zadowolona, ale nie wiem na ile mi starczy, a chyba to zdecyduje o ostatecznej ocenie.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz! Zapraszam ponownie! :)