sobota, 15 sierpnia 2015

Nowe wypiekańce od Mary Kay - Mary Kay at Play - Potrójne cienie do powiek - Out of the Blue i Purple Eclipse

Dosłownie w dzień mojego wyjazdu do Bułgarii dotarła do mnie nowa paczka od Mary Kay - tym razem z produktami do makijażu, a przede wszystkim wprowadzanymi właśnie nowościami z linii marykayatplay. Wśród tychże nowości pojawiły się dwa egzemplarze wypiekanych, potrójnych cieni do powiek w wariantach Out of the Blue oraz Purple Eclipse - co o nich sądzę i co z nimi zmalowałam? Zapraszam dalej! :)



Muszę powiedzieć, że warianty kolorystyczne cieni, które otrzymałam do przetestowania, są nie do końca "moje" ;). Mimo wszystko - w ramach mojego wakacyjnego "przepraszania się" z kolorami, postanowiłam dać tym cieniom szansę i coś z nimi zmalować. Jak wspomniałam wyżej, do testów dostałam warianty:
- Out of the Blue - czyli nasycony, intensywny niebieski w połączeniu z ciemnym brązem i lekko miedzianym złotem
- Purple Eclipse - intensywny fiolet z czernią i jasnym różem

Do wyboru na stronie Mary Kay znalazłam jeszcze osiem innych kombinacji, a mianowicie:
- Electric Spring - ciemny fiolet + turkus + biel
- Neapolitan - ciepłe złoto + brąz + przybrudzony róż
- Tuxedo - czerń + szarość + biel
- Field Day - zieleń + ciepły żółty + stonowany błękit
- Sunset Beach - fiolet + kość słoniowa + brzoskwinia
- On the Horizon - dwa odcienie śliwkowego fioletu - ciemniejszy i jaśniejszy + nudziak
- Ocean View - srebro + morski turkus + nasycony niebieski
- Earth Bound - stonowany ciemny beż + ciepły brąz + butelkowa zieleń

Gdybym sama mogła dobrać warianty kolorystyczne, które do mnie pasują, wybrałabym prawdopodobnie Neapolitan, On the Horizon lub Earth Bound ale z drugiej strony cieszę się, że dostałam mniej "wygodne" kolory, bo zawsze jest to jakieś wyzwanie :D.

Cena tych cieni to 45zł.




Większość cieni zarówno w Out of the Blue jak i Purple Eclipse jest dość mocno błyszczących. Jak na cienie wypiekane są dość miękkie i łatwo nabierają się na pędzel. Niestety - i jest to spory minus - bardzo mocno pylą i osypują się na policzkach podczas wykonywania makijażu, więc należy go wykonywać techniką odwróconą (najpierw oczy - później twarz).



Purple Eclipse zawiera świetnie napigmentowaną, matową czerń - jestem pod dużym wrażeniem, bo często czarne cienie wychodzą na powiece szaro, a tutaj mamy naprawdę nasyconą "czarną czerń" ;). Cień jasnoróżowy ma wykończenie satynowe, nadaje delikatną mgiełkę koloru. Na koniec zostawiłam błyszczący fiolet, bo z nim mam największy problem. Pomijając fakt, że ten fiolet wściekle się osypuje to jeszcze absolutnie i totalnie nie chce trzymać się powieki, a przy blendowaniu zwyczajnie znika... Na bazie jest nieco lepiej, ale żeby nałożyć go tak żeby miało to "ręce i nogi" trzeba by użyć Duraline, którego niestety aktualnie nie mam na stanie. Próbowałam rozpracować go w jakikolwiek inny sposób, ale nie... on po prostu nie chce się ze mną dogadać. W związku z tym makijażu z tym trio nie ma - próbowałam, zrobiłam nawet zdjęcia, ale to co na nich wyszło wołało o pomstę do nieba, bo nie dość, że fiolety ogólnie kiepsko się fotografują (aparaty zjadają fiolety, z których wychodzą odcienie niebieskie) to jeszcze przez brak współpracy ze strony cienia na powiece wyszły po prostu plamy o różnym nasyceniu cienia w miejscach gdzie "złapał się" lepiej bądź gorzej.



W Out of the Blue wszystkie cienie mocno błyszczą, najlepiej napigmentowana jest część niebieska - naprawdę niesamowicie upakowany kolor, który dobrze się blenduje z innymi cieniami. Część złota daje ładną mgiełkę koloru i dużo błysku, nadaje się na cień transferowy, troszkę słabiej napigmentowana jest część brązowa - kolor nieco zanika przy blendowaniu. Cienie dobrze trzymają się na powiece zarówno na bazie jak i bez niej (oczywiście bez bazy znacznie krócej).


Z Out of the Blue współpraca przebiegła znacznie bardziej pomyślnie niż z Purple Eclipse i zaowocowała prostym i chyba odpowiednim na lato makijażem, który widzicie poniżej - chciałam wykorzystać tylko kolory z tego trio jednak musiałam nieco podbić zewnętrzny kącik i załamanie powieki czernią z Purple Eclipse, bo ciemny brąz z Out of the Blue był troszkę za słabo widoczny. Tym razem wspomogłam się sztucznymi rzęsami - konkretnie Ardell - Demi Wispies, które pokochałam miłością szczerą i czystą :D :D :D.


Współpraca z Mary Kay przy akcji Glow&Tell przebiegła bardzo pomyślnie, w związku z czym zdecydowaliśmy się wspólnie aby ją kontynuować z czego bardzo się cieszę, bo mam okazję poznawać kolejne, bardzo ciekawe produkty tej firmy. Dostałam sporo nowej kolorówki, więc spodziewajcie się kolejnych mejkapowych postów już wkrótce :).

11 komentarzy:

  1. makijaż świetny, opakowania bardzo łądne ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Na oku wygląda ciekawie, nawet bardzo :-) Ale jak na dość wysoką cenę nie powinny się osypywać, ani znikać przy blendowaniu.

    OdpowiedzUsuń
  3. jakie piękne! cudowny makijaż!

    OdpowiedzUsuń
  4. Soczyste kolorki. W sumie szkoda, że fiolet nie chce współpracować, bo ładny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Out of the Blue ma piękną kolorystykę :D Idealne kolorki dla mnie

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ładny makijaż, aczkolwiek mnie żadne trio by nie podpasowało, bo nie czuję się dobrze w tak intensywnej kolorystyce;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękne te kolory! Naprawdę mega mi się podobają!!! Nawet to pylenie bym chyba przeżyła ;P
    Twój makeup cudo!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja nie używam cienie. Pięknie :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz! Zapraszam ponownie! :)