czwartek, 2 lipca 2015

Murier - tonik Toner MP-acti+ i mleczko Cleanser MP C+ - czyli demakijażowych przygód ciąg dalszy...

Idąc za ciosem po poniedziałkowym poście o dwufazie z Bourjois dzisiaj znowu o demakijażu - tym razem w wykonaniu firmy Murier - w roli głównej mleczko Cleanser MP C+ i tonik Toner MP-acti +. Zapraszam!



Produkty firmy Murier, których - muszę przyznać, wcześniej nie znałam, testuję już około 3 miesiące. Firma szczyci się faktem, że jej produkty zawierają w swoim składzie roślinne komórki macierzyste i są pozbawione parabenów. Wybrałam sobie do testów między innymi tonik Toner MP-acti+, gdyż akurat "wyszedł" mi tonik Ziaja - Liście manuka, który bardzo lubiłam, oraz Cleanser MP C+. W przypadku tego drugiego produktu chyba miałam jakąś pomroczność jasną, bo spodziewałam się produktu do mycia twarzy (żelu czy czegoś w tym stylu), a okazało się, że to mleczko do makijażu. Jako zdecydowana antyfanka mleczek nie wybrałabym tego produktu, no ale skoro już wszedł w moje posiadanie to nie pozostało mi nic innego jak go przetestować.



Obydwa produkty mają profesjonalną i oszczędną estetykę opakowań, co dla mnie jest dużym plusem. Ich zapach jest przyjemny, nienachalny. Pojemność obu buteleczek to 250ml, a ich cena - w obu przypadkach to 49zł. Na tym etapie wspólne cechy właściwie się kończą, bo - tak jak się spodziewałam, z jednego produktu jestem nieco bardziej zadowolona niż z drugiego i po wstępie możecie się spodziewać, że tym który trochę bardziej przypadł mi do gustu jest tonik.


Tonik zaplusował u mnie faktem posiadania atomizera, dzięki któremu możemy rozpylić produkt na całą twarz. Lubię takie rozwiązania. Produkt należy raczej do delikatnych, ma pH dostosowane do skóry, nie podrażnia (choć moja skóra generalnie nie jest skłonna do podrażnień). Jestem z niego jednak tylko umiarkowanie zadowolona, bo właściwie nie widzę różnicy między jego działaniem w porównaniu do drogeryjnych delikatnych toników. Nie daje mi uczucia odświeżenia i oczyszczenia skóry, na którym w tonikach najbardziej mi zależy. Nie zauważyłam też wpływu na stan mojej cery. Czy kupiłabym go w takiej cenie? - nie sądzę. Moja skóra lubi bardziej ewidentne odświeżenie. Ten produkt sprawdziłby się pewnie lepiej u osób z wrażliwą skórą. Dam mu jeszcze szansę latem, gdyż moja skóra na twarzy czasami lubi się przypadkowo spiec na słońcu i wtedy taki delikatny produkt może być przydatny.



Mleczko niestety odniosło u mnie spodziewaną porażkę. Już sama formuła mleczka na wstępie nie przypadła mi do gustu... Niestety z makijażem oczu nie radzi sobie zbyt skutecznie, włazi między rzęsy i pakuje mi się bezpardonowo do oczu, dlatego postanowiłam dać mu szansę jedynie w demakijażu twarzy - tutaj było umiarkowanie. Jedynie fakt posiadania dozownika w postaci pompki uznaję za jego plus. Podobnie jak tonik jest to produkt dla mnie zbyt delikatny, a tłustawa warstwa, którą po sobie pozostawia doprowadza mnie do pasji - nie wyobrażam sobie, żeby nie zmyć jej z twarzy. Moja cera również nie odpowiedziała w żaden zauważalny sposób na jego działanie.


Podsumowując - nie żałuję, że dałam tym produktom szansę, jednak z pewnością nie ma perspektyw na ich powrót do mojej kosmetycznej kolekcji. Prawdopodobnie wykorzystam je do przygotowania skóry przy wykonywaniu makijaży na klientkach, bo są to produkty delikatne i nie podrażnią nawet wrażliwej cery - to tłumaczy ich przeznaczenie do pielęgnacji profesjonalnej, czyli "do każdej skóry". Do własnego użytku wolę skuteczniejsze "oczyszczacze".

W zanadrzu mam jeszcze dwa produkty firmy Murier, które wywarły na mnie znacznie lepsze wrażenie i zaprezentuję je Wam w następnym poście. Do zobaczenia! :)

3 komentarze:

Dziękuję za komentarz! Zapraszam ponownie! :)