środa, 15 grudnia 2010

LUSH HAUL

Dotarło moje z niecierpliwością wyczekiwane zamówienie z Lusha!!!

Chwilowo ogarnia mnie szaleństwo i nie jestem w stanie wszystkiego opisać! 

Ale powiem jedno...

Tematów na notki dłuuuugo nie zabraknie :D

Tym razem obejdzie się bez zdjęć poszczególnych produktów, bo po prostu jest tego za dużo... (czytaj - nie chce mi się teraz robić i wklejać gdy mam milion nowych rzeczy do wypróbowania!) Na pewno pojawią się dokładne foty przy każdym kolejnym produkcie, który będę wypróbowywać :D

Na początek jednak zaserwuję listę moich zakupów oraz krótkie opisy - głównie zapachowe i wizualne :D

LISTA ZAKUPÓW
Vanilla Fountain Bath Ballistic - wyczuwam mało wanilii... bardziej taką słodycz (troszkę sztuczną niestety) jakby z aromatem cytrynowym? Zobaczymy jak się spisze w kąpieli. Mam nadzieję, że nie barwi wody na siuśkowy kolor :D
Keep It Fluffy Purple Bath Ballistic - waniliowo-jaśminowa kulka, zapach kwiatowo-słodki, podoba mi się :D ale tak jak wcześniej - zobaczymy jak to będzie w kąpieli się rozwijać - fioletowo - żółta kuleczka :)
Honey Bee Bath Ballistic - ale wielka! pachnie tak słodko-kwaśno (tak jak chyba wszystkie ballistic - to kwestia tych składników musujących), jestem bardzo ciekawa jak się zachowa w kąpieli - jest kremowo-żółta z delikatnymi fioletowymi mazami :)
Candy Cane Bubble Bar - pachnie identycznie jak Rock Star Soap... niestety... mam nadzieję, że to się zmieni w kąpieli... biało - różowe owalne coś :D
Ma Bar Bubble Bar - cudo! pachnie przeobłędnie - czekoladowymi ciastkami - już wiem, że pokocham! Brązowo-białe - obawiam się dziwnego koloru wody :D hihi :D
Christmas Eve Bubble Bar - kolejne cudo! piękny delikatny kwiatowy zapach... marzenie po prostu - nie mogę się doczekać kąpieli z tym błękitnym cudeńkiem z żółtym księżycem i odrobiną błękitnego brokatu... Jeśli Lush zdecyduje się na Boxing Day i wyprzedaż świątecznych produktów, wykupię chyba cały zapas :D
Gingerbread House Bubble Bar - z wyglądu - śliczna pomarańczowa chatynka z białym daszkiem, zapach niespecjalnie kojarzy mi się ze świętami, ale może się rozwinie w kąpieli... pachnie trochę jak cukierki pudrowe :)
Porridge Soap - pachnie mi trochę... jogurtem... taką kwaśnością nabiału... trochę mnie zawiódł pod tym względem bo oczekiwałam zapachu toffi - wiele osób tak go opisywało... no ale zobaczymy jak będzie w kontakcie z wodą :) Jakieś orzeszki ma :D Będzie zdzieranko :)
Honey I Washed The Kids Soap - zapach mi się podoba, słodki, trochę miodowy a trochę jakby toffi + jeszcze ta delikatna kwaśność... może zweryfikuje się to dopiero przy kąpieli. Nie mówię nie :D
Catastrophe Cosmetic Fresh Face Mask - otworzyłam pudełeczko i zaatakował mnie na dzień dobry różowy płyn, który się oddzielił :) ale to chyba normalne przy tych maseczkach, zapach charakterystyczny dla maseczek glinkowych :) mam 3 tygodnie na wypróbowywanie :)
Ultimate Shine Solid Shampoo - szampon w kostce - biały, zapach kostki toaletowej - mam nadzieję, że tak nie pachnie na włosach :D brokatu jak na lekarstwo, ale to dobrze :) wygląda jakby była zrobiona z takich małych biały robali :D
Daddy-O szampon do włosów blond - w związku z tym, że zrobiłam sobie blond pasemka, postanowiłam spróbować odpowiedniego szamponu - stąd pojemność tylko 100g, kolor głębokiego fioletu bardzo zachęcający - może pozbędę się tych rudawych refleksów :D zapach bardzo przyjemny ale trudny do identyfikacji, kwiatowo - cytrusowy mniej więcej.
Sugar Plum Fairy Scrub - bardzo przyjemny zapach - może nie aż tak powalający jak Sugar Babe, ale przyjemny... no i dostałam taki śliczny egzemplarz, gdzie pięknie widać tego aniołka czy co to tam jest :)
Aqua Mirabilis Body Butter - znane i opisane wcześniej :)
King of Skin Body Butter - bardzo subtelny zapach, jeszcze nie zidentyfikowałam co to :D
Heavanili Massage Bar - mmm... waniliowa biała czekolada... mmm...
Soft Coeur Massage Bar - ale malusie :( ale ta czekolaaaaaadaaaaa!
Buche de Noel Cleanser - makowiec jak babcię kocham!
Flying Fox Shower Gel - strzał w 10! a właściwie nie! strzał w 1000000000000000! jak to pięknie pachnie! co mnie podkusiło, żeby go zamówić? nie wiem, ale dziękuję temu czemuś!!! następnym razem biorę pół litra!!! przepiękny zapach jaśminu ze słodką nutą miodu... boski!!!
Coalface - z założenia był przeznaczony na prezent, wącham więc przez papierek i zapach całkiem sympatyczny :) ktoś pisał na allegro, że to ma zapach anyżkowy - że co proszę? to ta osoba chyba w życiu anyżu nie wąchała... szkoda, że mnie nikt nie ostrzegł, że to ma srebrne drobinki, bo prezent miał być dla faceta :D
Ambrosia Shaving Cream - nie będę otwierać, bo też był na prezent... ale niestety z pewnych innych przyczyn pewnie zostanie sprzedany powiem tylko, że następna rzecz, która mi pachnie tak kwaśnawo... to chyba sprawka tego mleka owsianego, bo w Porridge też jest i on mi też tak pachnie...
Seanik - dla mnie śmierdziuch - kostka toaletowa vol. 2 tylko mocniejsza niż Ultimate Shine... Taki bardziej morski zapach właśnie jak w odświeżaczu powietrza... no ale też miał iść na prezent... :(

Przepraszam za milion emotek w tekście, ale mam taką radochę, że nie umiałam się powstrzymać... :D :D :D

P.S. Też macie taki problem z otwieraniem swoich puszeczek z Lusha? Męczę się z tymi cholerami prawie do połamania paznokci...

Zdjęcie wszystkiego razem:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz! Zapraszam ponownie! :)